środa, 27 marca 2013

Życie w parze ze śmiercią. Sylwia Siedlecka - Szczeniaki












„Dlaczego większość ludzi mając do wyboru śmierć w wypadku samochodowym i lotniczym, wybierze pierwszą możliwość? Ponieważ boimy się tych kilku sekund w samolocie, kiedy wiadomo, że nie ma już nadziei. W Szczeniakach piszę o tych kilku sekundach. Wbrew pozorom nie jest to książka smutna. Dużo w niej zabawy i dziwnej wesołości, której źródła nie umiem dociec.” (Sylwia Siedlecka)

Szczeniaki, to zbiór opowiadań podzielonych na dwie części: Szczeniaki i Starszaki. Jak można się domyślić, pierwsza traktuje o dzieciach, druga o dorosłych. Autorka zaczęła intrygującym „Wodnym motylem” opowiadającym kilka lat z życia syjamskich bliźniaków, następnie gładko przeszła do opowieści o wujku Edwardzie – pracowniku prosektorium, który w pracy słuchał tanga argentyńskie, przez wizję piekła, w którym zarządcą jest palący papierosy Bóg o twarzy Davida Bowie, a karą dla małych bywalców są tam nieustannie upadające tuż po ukończeniu wieże z klocków, po opowiadanie o dziewczynce bez stopy, która marzy, aby zostać baletnicą. Część dorosła - Starszaki była już mniej ciekawa. W zasadzie moją uwagę przykuła tylko dziwna historia miłosna pewnego małżeństwa, opiekującego się  zimą opustoszałym hotelem. A także opowieść o dziewczynie, która próbowała dowiedzieć się, jakim człowiekiem był ten ktoś, kto wynajmował mieszkanie, które zajmuje obecnie ona.

Na wstępie umieściłam toczka w toczkę słowa autorki umieszczone na okładce książki i wciąż się nad nimi zastanawiam. Bo tak naprawdę, w odniesieniu do tej książki mam mieszane uczucia. Trudno mi określić jednoznacznie wrażenia po lekturze. Opowiadania w większości  ciekawią, wciągają, ale nie na tyle, bym mogła się nimi zachwycić. Nie są równe – jedne lepsze, drugie gorsze, mówią o życiu i śmierci. O czasem niedostrzegalnych niuansach i o tym, że inni w swojej codzienności mogą być niezłą zagadką. Dla kilku  opowiadań było warto zapoznać się z tym literackim debiutem. 
Frapuje mnie, co jeszcze autorka napisze nowego w przyszłości.

„Nagranie się kończy, słychać tylko szum przewijanej taśmy. Piotr wstaje dopiero po kilku minutach, podchodzi do magnetofonu i naciska gładki metalowy przycisk z napisem STOP.”*

4/6

Recenzja bierze udział w akcji "Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę!"
________________
* Sylwia Siedlecka - Szczeniaki, Wydawnictwo WAB, seria Archipelagi

6 komentarzy:

  1. Hmmm... ciekawi, ale chyba nie na tyle, by kupować/wypożyczać.
    ;)
    Bóg o twarzy Davida Bowie.. - gdzieś to już chyba było, albo się mylę? hmm....
    Pozdrowionka Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym odwołaniem do Davida B. nigdzie się nie spotkałam.
      Książka ma niewątpliwy plus - opowiadania świetnie sprawdzają się w tramwaju. Nie urywasz w pół zdania, aby nie przegapić przystanku ;)

      buziaki

      Usuń
    2. Może mi się pomyliło z filmem? ;-) "Dogmę" widziałaś? Bóg był kobietą - a dokładnie Alanis Morisette ;-)
      Ale gdzie to ma się do Bowie haha:D

      Usuń
    3. Na "Dogmie" byłam w kinie laaaata temu ;)

      Usuń
  2. Wydaje się nieco mroczna...

    OdpowiedzUsuń


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...