„Dlaczego większość ludzi mając do wyboru śmierć w wypadku samochodowym i lotniczym, wybierze pierwszą możliwość? Ponieważ boimy się tych kilku sekund w samolocie, kiedy wiadomo, że nie ma już nadziei. W Szczeniakach piszę o tych kilku sekundach. Wbrew pozorom nie jest to książka smutna. Dużo w niej zabawy i dziwnej wesołości, której źródła nie umiem dociec.” (Sylwia Siedlecka)
Szczeniaki, to zbiór opowiadań podzielonych na dwie części: Szczeniaki i Starszaki. Jak można się domyślić, pierwsza traktuje o dzieciach, druga o dorosłych. Autorka zaczęła intrygującym „Wodnym motylem” opowiadającym kilka lat z życia syjamskich bliźniaków, następnie gładko przeszła do opowieści o wujku Edwardzie – pracowniku prosektorium, który w pracy słuchał tanga argentyńskie, przez wizję piekła, w którym zarządcą jest palący papierosy Bóg o twarzy Davida Bowie, a karą dla małych bywalców są tam nieustannie upadające tuż po ukończeniu wieże z klocków, po opowiadanie o dziewczynce bez stopy, która marzy, aby zostać baletnicą. Część dorosła - Starszaki była już mniej ciekawa. W zasadzie moją uwagę przykuła tylko dziwna historia miłosna pewnego małżeństwa, opiekującego się zimą opustoszałym hotelem. A także opowieść o dziewczynie, która próbowała dowiedzieć się, jakim człowiekiem był ten ktoś, kto wynajmował mieszkanie, które zajmuje obecnie ona.
Na wstępie umieściłam toczka w toczkę słowa autorki umieszczone na okładce książki i wciąż się nad nimi zastanawiam. Bo tak naprawdę, w odniesieniu do tej książki mam mieszane uczucia. Trudno mi określić jednoznacznie wrażenia po lekturze. Opowiadania w większości ciekawią, wciągają, ale nie na tyle, bym mogła się nimi zachwycić. Nie są równe – jedne lepsze, drugie gorsze, mówią o życiu i śmierci. O czasem niedostrzegalnych niuansach i o tym, że inni w swojej codzienności mogą być niezłą zagadką. Dla kilku opowiadań było warto zapoznać się z tym literackim debiutem.
Frapuje mnie, co jeszcze autorka napisze nowego w przyszłości.
„Nagranie się kończy, słychać tylko szum przewijanej taśmy. Piotr wstaje dopiero po kilku minutach, podchodzi do magnetofonu i naciska gładki metalowy przycisk z napisem STOP.”*
________________
* Sylwia Siedlecka - Szczeniaki, Wydawnictwo WAB, seria Archipelagi
Hmmm... ciekawi, ale chyba nie na tyle, by kupować/wypożyczać.
OdpowiedzUsuń;)
Bóg o twarzy Davida Bowie.. - gdzieś to już chyba było, albo się mylę? hmm....
Pozdrowionka Kochana :*
Z tym odwołaniem do Davida B. nigdzie się nie spotkałam.
UsuńKsiążka ma niewątpliwy plus - opowiadania świetnie sprawdzają się w tramwaju. Nie urywasz w pół zdania, aby nie przegapić przystanku ;)
buziaki
Może mi się pomyliło z filmem? ;-) "Dogmę" widziałaś? Bóg był kobietą - a dokładnie Alanis Morisette ;-)
UsuńAle gdzie to ma się do Bowie haha:D
Na "Dogmie" byłam w kinie laaaata temu ;)
UsuńWydaje się nieco mroczna...
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że raczej miejscami tajemnicza.
Usuń