Czy tytuł nie zabrzmiał dla Was podejrzliwie ? ;) Jak to pozbyć się książek?! Ano tak. Do tego tematu nieświadomie zainspirował mnie Pan R., komentarz Natalii pod tym wpisem oraz lektura blogów poświęconych minimalizmowi.
Nie tak dawno temu pisałam o swojej szafie. Jej temat również był związany z dążeniem do minimalizmu. Kiedy ją odchudziłam i komponuję co niedzielę zestawy tygodniowe, zdecydowanie ułatwiło mi to poranki w tygodniu. Sprawiło również, że temat „W co ja mam się dzisiaj ubrać?” prawie już nie występuje.
Nie jestem typem chomika. Kiedy zbiera mi się za dużo rzeczy, czuję jak kurczy mi się moja strefa komfortu. A to już jest wystarczający impuls do segregowania, a w konsekwencji - zmniejszania stanu posiadania.
W domu na ścianie w dwóch rzędach wisi łącznie osiem moich książkowych półek. Są już prawie zapełnione, więc Pan R. stwierdził niedawno, że jeszcze trochę i trzeba będzie pomyśleć o trzecim rzędzie. W pierwszej chwili nawet mu przytaknęłam, bo zawsze marzył mi się pokój zabudowany od podłogi do sufitu regałami z książkami. Ale kiedy odkryłam, że minimalizm to jest to, z czym czuję się najlepiej i co drzemie we mnie od zawsze – wiem, że nie chcę mieć za dużo książek.
Dla niektórych „za dużo książek” brzmi jak oksymoron. Większość rozkochanych w książkach twierdzi, że to nie w ilości książek tkwi problem, ale braku wolnych regałów, tudzież półek. Też tak do niedawna myślałam. Tymczasem w mojej głowie pojawiła się potrzeba minimalizmu.
Nie pamiętam już na którym minimalistycznym blogu przeczytałam, że w minimalizmie chodzi nie o to, żeby nie mieć nic, tylko o to, aby mieć tyle, ile się potrzebuje. Ani mniej, ani więcej. Zgadzam się z tym. Ja już wiem, że te dwa rzędy półek to jest właśnie ilość, której potrzebuję. Wiem, wiem, powiecie jednak, że to trochę blaga z mojej strony, skoro co miesiąc w podsumowaniu prezentuję z reguły dość okazały stosik nowych nabytków.
Jak więc je upchnę w tych dwóch rzędach? Mam na to bardzo prostą odpowiedź, która brzmi ROTACJA.
Jak więc je upchnę w tych dwóch rzędach? Mam na to bardzo prostą odpowiedź, która brzmi ROTACJA.
Chodzi o to, że nie wszystkie książki ze mną zostają. Co zatem robię z moimi książkami?
1. ZOSTAWIAM te, które są:
- potrzebne, bo wiem, że mogę do nich wrócić (reportaże),
- przyjemne, których lektura była dla mnie miłym spędzeniem czasu,
- sentymentalne, które są związane albo z pewnym okresem życia, lub np. wpłynęły pozytywnie na moje emocje.
2. WYMIENIAM przeczytane i niepotrzebne książki na inne. Wykorzystuję do tego okresowe wydarzenia np.: Wymienialnię w Kordegardzie, Drugi Obieg w Herbaberba, koszyk z bajkami w Dwóch Kotach, Targi Książki, regały do wymiany w bibliotekach.
Możliwości do wymiany może być sporo, również w Internecie – np. grupy wymian na facebooku, gumtree, czy strona dedykowana bookcrossingowi.
3. PRZEKAZUJĘ DALEJ. Jeżeli wiem, że nie chcę zostawić na swojej półce książki, którą przeczytałam – zastanawiam się, komu mogę nią sprawić przyjemność. Jeżeli znajdę już taką osobę prezentuję egzemplarz z życzeniem przyjemnej lektury. Uśmiech w podziękowaniu jest bezcenny.
4. ZOSTAWIAM w miejscu publicznym. Ostatnio tak właśnie pożegnałam się z dwiema książkami (Joanna Chmielewska - "Romans wszechczasów" i Irving Stone "Pasja życia"), które beze mnie pojechały tramwajem.
W zasadzie każdy środek transportu jest do tego dobry: autobus, tramwaj, metro, pociąg, czy też inne miejsce publiczne. Ważne tylko, aby zostawiać książki pojedynczo, a nie całą pakę, aby ktoś nie pomyślał, że właśnie zostawiasz torbę z bombą ;)
Innym wyjściem jest zaniesienie ich do miejskiej szafy (taką spotkałam w Gnieźnie i Poznaniu, ale ostatnio pojawiła się też na warszawskim Ursynowie, na Ogrodowej i w Konstancinie - Jeziornej), Ewentualnie pozostaje jeszcze oddanie na aukcję charytatywną, zapytanie pobliskiej biblioteki, domu pomocy, czy innych instytucji, czy są zainteresowani bezpłatnym przyjęciem książek. Ostatnio np. zbiórkę książek organizował dla swoich pacjentów Instytut Onkologii na Ursynowie, jest również akcja "Książki w Pudle", która przekazuje książki dla osadzonych w zakładach karnych.
5. SRZEDAJĘ na allegro, gumtree lub innych tego typu podobnych serwisach. Ale tutaj przyznaję, że robię to bardzo rzadko.
6. Nigdy natomiast NIE WYRZUCAM książek. Do książek mam podobny szacunek, co do jedzenia. Nawet jeżeli byłby to najgorszy gniot, nie potrafię wrzucić go do kosza. Zawsze mam na uwadze, że nawet to, co nie podoba się dla mnie, może być świetną lekturą dla kogoś innego. Lepiej już potraktować ją tak, jak opisałam to w punkcie czwartym.
A jak Wy podchodzicie do swoich księgozbiorów? Robicie ich okresowy przegląd, dokonujecie wymian, a może macie inne sposoby na zbyt dużą ilość książek? A może wręcz przeciwnie – stawiacie na ilość? Podzielcie się w komentarzu swoimi doświadczeniami.
Wynoszę do szkolnej biblioteki, w szkole, w której pracuję, gdzie trafiają na półkę bookcrossingową. Ostatnio zatargałam wielką torbę książek, a biblioteka była zamknięta, więc zostawiłam je w swojej sali i zachęcałam uczniów do wybrania sobie czegoś do czytania, polecając to i owo. I tak było fajniej, bo mogłam z nimi porozmawiać o książkach, polecić i zobaczyć kto czym się interesuje. Gdy wydłubię z półki jeszcze jakieś książki pozbędę się ich w podobny, przyjemny, sposób.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ten sposób z uczniami baaardzo mi się podoba. Dzięki temu mogą pojawić się jakieś interakcje i inspiracje do innych działań. Super sprawa.
UsuńW moim mieście, od kilku lat, organizowana jest akcja "Wolność czytania" - najpierw mieszkańcy przynoszą niepotrzebne już książki w wyznaczone miejsca, a potem wszystkie egzemplarze gromadzone są w jednym miejscu, gdzie każdy może przyjść i wziąć sobie, za darmo, co chce. Tak właśnie pozbywam się swoich książek ;-)) Nie ukrywam jednak, że i przynoszę co nieco ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki Twojemu komentarzowi wpadałam na jeszcze inny pomysł - ogłoszenie/półka w swojej pracy. Można by w jednym miejscu na stoliku np. w sekretariacie zostawiać książki, których się nie chce, albo na jakiejś pracowniczej tablicy zostawić wiadomość, o książce do oddania.
UsuńJa sprzedaję albo się wymieinam :) Albo czasami na konkurs przeznaczam :)
OdpowiedzUsuńPrzeznaczenie konkursowe to też dobry pomysł :)
UsuńJa jestem typem czytelnika-chomika, magazynuję swoje książki w nieprawdopodobnych ilościach i bardzo ciężko jest mi się z nimi rozstać. Bez wahania pozbywam się tylko szmir, które wstydzę się mieć na półce. Zazwyczaj zostawiam je na wymianach i półkach bookcrossingowych. Sprzedaż, sama nie wiem czemu, na razie nie wchodzi w grę.
OdpowiedzUsuńAno widzisz, ja generalnie nie lubię niczego gromadzić w nadmiarze, więc siłą rzeczy przekłada się to też na książki.
UsuńWychodzi na to, że kiepski ze mnie materiał na kolekcjonera ;)
Muszę też zrobić przegląd książek :) Podoba mi się zostawianie książek w środkach transportu. Może kiedyś tak zrobię. Nie byłabym sobą, gdybym nie dołączyła notki w środku :)
OdpowiedzUsuńTak, ja też lubię zostawiać wiadomość w książce :) Robię to zarówno wtedy, kiedy wymieniam w Kordegardzie, jak również wpisałam tekst w tych tramwajowych. Ciekawa jestem, czy odezwie się osoba, do której trafiła książka ;)
UsuńU mnie na razie książek stale przybywa. Jeszcze nie dojrzałam do porządków. ;)
OdpowiedzUsuńA ja lubię porządki, więc u mnie to było tylko kwestią czasu ;)
UsuńKiedyś zanosiłam do biblioteki. Ale okazywało się, że zapomniane przez lata, krótko po oddaniu przydałyby mi się, żeby coś sprawdzić, albo ktoś znajomy chętnie by pożyczył. Teraz oddaję tylko wtedy, gdy wiem, że ktoś książki szuka i że będzie ją czytał. Wtedy mi nie szkoda, nawet radość mi to sprawia. Ale jeśli umawiam się, że pożyczam, a nie darowuję, to lubię, żeby do mnie wróciła.
OdpowiedzUsuńNa razie jeszcze jakoś je mieszczę. I poszłam w e-booki. Wprawdzie nadal kupuję też papierowe, ale czytnik odwleka ten moment, gdy będę musiała podjąć decyzję, co zrobić ze starymi, żeby odzyskac miejsce dla następnych.
Bardzo lubię pożyczać książki innym, ale za to bardzo nie lubię, jak ktoś te moje książki zbyt długo przetrzymuje, tak że później muszę się o nie upominać.
UsuńKiedyś do biblioteki oddałam swoją kolekcję bajek, trochę tego żałuję, ale tłumaczę to sobie w ten sposób, że jakakolwiek książka, mimo że wzbudza nasze emocje, tak naprawdę wciąż jest, przyjemnym, ale wciąż przedmiotem. A przedmiot to rzecz nabyta.
Dlatego właśnie z coraz większym, ku własnemu zdziwieniu, entuzjazmem podchodzę do e-booków.
Sporo moich książek wzbogaciło półki pobliskiej biblioteki :) Kocham książki, ale uważam, że powinny żyć swoim życiem, więc pożyczam je wszystkim naokoło i co ciekawe, nie zawsze nawet oczekuję zwrotu. Na półce mam tylko to, czego jeszcze nie przeczytałam, i kilka ukochanych powieści tak bliskich memu sercu, że nie jestem w stanie się z nimi rozstać :)
OdpowiedzUsuńChciałabym osiągnąć stan z Twojego ostatniego zdania :)
UsuńSprzedaż czy oddanie znajomym/bibliotece to świetne rozwiązania;) Sama stosuję raczej to ostatnie. Ewentualnie organizuję konkurs na blogu - wtedy mam pewność, że ktoś na pewno chce konkretną powieść i powinien być zadowolony.
OdpowiedzUsuńCiekawe, gdzie trafiły książki pozostawione w tramwaju;)
Tak, też jestem ciekawa :)
UsuńJa nie potrafiłabym się pozbyć żadnej z moich książek, chyba, że mam podwójne egzemplarze. Jestem przywiązana do każdego tytułu, jaki posiadam w swojej biblioteczce.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że masz zatem biblioteczkę idealną :)
UsuńJa na razie nie muszę pozbywać się książek...
OdpowiedzUsuńJa też nie muszę. Ale chcę ;)
UsuńSprzedaję lub oddaję do biblioteki gminnej. Nawet wczoraj dałam córce 6 bajek, z których moje dzieciaki wyrosły, aby przekazała do biblioteki szkolnej.
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy się zdarza, aby biblioteka odmówiła daru.
UsuńBardzo dobry post.
OdpowiedzUsuńJa też wymieniam na fincie, na aledil.pl, czy też na LC, sprzedać niestety jest trudno. Czasem oddaję w konkursach. Ale dotyczy to tylko tych, których nie uważam za słuszne zatrzymać.
Dziękuję. Pomysł chodził za mną już od jakiegoś czasu.
UsuńJa od pewnego czasu zastanawiam się nad tym, aby zacząć wymieniać te, które średnio mi się podobały.
OdpowiedzUsuńTo jest świetny sposób na to, aby nie uszczuplić swojego księgozbioru, a mimo to go wzbogacić :) U mnie się to sprawdza :)
UsuńTo Ja dodam jeszcze jeden sposób pozbycia sie książek z rodzinnego podwórka ;)
OdpowiedzUsuńZostawienie książek na skrzynkach na listy w klatce w bloku. Jednemu sąsiadowi zbrzydły dane książki, ale drugiego mogą zainteresować.
Pozdrawiam Justa
Faktycznie, masz rację. Ja tak kiedyś pożegnałam się w L. z kilkoma CD.
UsuńTrudno rozstać się z książkami ale nie wszystkie są ulubione, więc można im dać drugie życie oddając do biblioteki, znajomym itd.
OdpowiedzUsuńAby nie uszczuplić księgozbioru, dobrym wyjściem są wymiany. Dzisiaj właśnie to proponuję: http://czytelniczy.blogspot.com/2014/11/wymien-sie-ksiazkami.html
UsuńMam w domu bardzo dużo książek i rzadko się ich pozbywam. Niestety wiem, że powinnam to robić, bo w końcu mi zabraknie miejsca. W końcu ile rzeczy można się pozbyć, aby mieś miejsce na książki? Muszę jeszcze raz przeczytać Twój wpis i zastanowić się, których książek powinnam się pozbyć. Może zaniosę je do biblioteki?
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com/
Możesz podsunąć pomysł bibliotece, aby udostępnili jedną półkę na wymianę ;)
UsuńNawet zaczęłam się nad tym zastanawiać. Tylko czy oni potraktują mnie poważnie? ;/
UsuńNie sądzę. Z drugiej strony - nie dowiesz się, póki nie zapytasz :)
UsuńW jednej z filii biblioteki miejskiej w Szczecinie jest stół z "uwolnionymi książkami" :)
OdpowiedzUsuńFajna sprawa. Chętnie bym rzuciła okiem na taki stół :)
Usuń