Odwiedziłam ostatnio Gminną Bibliotekę Publiczną w Raszynie. Trafiłam tam na plakat, który przypomniał mi o corocznym tygodniowym wydarzeniu.
Tydzień Zakazanych Książek (Banned Books Week) na świecie obchodzony jest od 1982 roku, w Polsce natomiast dopiero od kilku lat. To święto było inicjatywą Amerykańskiego Stowarzyszenia Bibliotekarzy, które zaobserwowało, że dużo książek również w czasach współczesnych jest zakazywanych i/lub wycofywanych z obiegu (przez 40 lat ok. 11 tysięcy tytułów). Uznali to za niepokojące. Dlatego Banned Books Week jest jednocześnie sprzeciwem na ingerencję cenzury w kulturę. Hasło przewodnie tegorocznej edycji brzmi: „Nasze prawo do czytania” (Our right to read).
Z wielu powodów dane tytuły na przestrzeni lat wpadały na „indeks ksiąg zakazanych”. Czasem obiektem represji był autor (np. Salman Rushdie, Aleksander Sołżenicyn), ale też tematyka seksualna („Lolita”, „Nowy wspaniały świat”), ideologiczna („Rok 1984”, Biblia), zbyt mało patriotyczna („Na zachodzie bez zmian”, „Rzeźnia numer pięć”), propagująca antysemityzm („Oliver Twist”), czarną magię (np. cykl o Harrym Potterze), i/lub obrażająca Kościół Katolicki, czy też „bezbożne” („Książę”, „Kod Leonarda da Vinci”, „Szatańskie wersety”), zawierająca zbyt wulgarny język („Paragraf 22”) lub mającą… niski poziom („Przygody Hucka Finna”) . W Polsce dodajmy jeszcze indeks „rządowy” zmieniający szkolny kanon lektur („Proces” i „Ferdydurke” za czasów ministra Giertycha).
Przejrzałam swoje półki, no i cóż – okazało się, że trochę zakazanych książek mój księgozbiór zawiera. Zachęcam do przejrzenia listy. Może też jakieś posiadacie i nawet o tym nie wiecie ;)