sobota, 18 listopada 2017

Jackoteka: O jeździe samochodem z dzieckiem, audiobookach i kotach ;)


Jazda samochodem z dzieckiem może być przyjemna, męcząca lub… wyzwalająca kreatywność ;)
Kiedy Jacek był noworodkiem, a potem młodszym niemowlakiem przewożenie go w typowym foteliku dla niemowlaków (w nosidełku nazywanym przeze mnie skorupką) było cacy. Odpalało się silnik, ruszało do przodu, a po maksymalnie pięciu minutach jazdy młodzież szła w kimono. 

Ale im Jacek starszy, tym bardziej pod górkę. W ostatnim czasie użytkowania skorupki zostałam operatorem wiatraczka, którego to otrzymaliśmy pewnego razu od miłego pana z recepcji Luxmedu. Moja kreatywność zadziałała, co nie zmieniło faktu, że zakup nowego, większego fotelika był już konieczny, gdyż mały Jacek ponad 2 tygodnie temu nie tylko stracił już status niemowlaka, ale też prawie wyrósł z dotychczasowego fotelika.

Zatem po wycieczce do warszawskich Ośmiu Gwiazdek (polecam!) zakup został dokonany i zamontowany. Kolejny fotelik oczywiście wciąż tyłem do kierunku jazdy (i niezmierzenie szwedzki – tak a propos moich ostatnich czytelniczych obsesji). I wprawdzie nabytek zajmuje mnóstwo miejsca w naszym małym aucie, za to Jacek jest zadowolony. Siedzi jak król na tronie i z wysokości wszystko widzi lepiej. Wiatraczek więc pewnie chwilowo pójdzie w odstawkę ;) A później coś wymyślę.

Mam za to pomysł na czas… dużo do przodu ;) Nastoletnia siostra Jacka w wieku wczesnoszkolnym bardzo lubiła słuchać audiobooków. A ponieważ przez długi czas fascynował ją świat Harry’ego Pottera, trzecią część przygód młodego czarodzieja (którą czytał Piotr Fronczewski) słuchaliśmy w aucie po wielokroć i mieliśmy wrażenie z Panem R., że niebawem nauczymy się tej książki na pamięć ;) 
Może będzie jeszcze taka szansa przy Jacku, haha. Na razie w zasobach mamy dwa audiobooki Astrid Lindgren i myślę, że zanim Jacek podrośnie do nich na tyle, że będzie ich słuchał świadomie: po pierwsze upłynie w Wiśle jeszcze dużo wody, po drugie powiększymy zbiór słuchowisk i po trzecie zgromadzimy jeszcze inne samochodowe czasoumilacze.



Na przykład coś w podobie quizów Kapitana Nauki z wydawnictwa Edgar. Dwa lata temu tutaj na blogu opublikowałam recenzję świetnej książki Co jest, kocie? o kocim zachowaniu autorstwa behawiorystki Małgorzaty Biegańskiej-Hendryk. Kto jest kociarzem, a jeszcze nie zna tego tytułu, to gorąco polecam nadrobić lekturę. Tymczasem dla młodszych czytelników tejże autorki sprawdzi się taki niepozorny zbiór ciekawostek:



SuperQuiz KOTY zawiera 54 kartki z ciekawostkami i przydatnymi informacjami o kotach. Krótki tekst z jednej strony, a z drugiej po trzy pytania porządkujące wiedzę. Dla dzieciaków w sam raz, a i dorośli mogą się z tych lapidarnych tekstów wiele dowiedzieć o kotach. A jeżeli koci temat nie jest zbyt atrakcyjny, to warto poszukać innych quizów z tej serii: Piłka nożna, Ciało człowieka, Zwierzęta, Polska, Świat i inne. 







Tak więc samochodowa przyszłość z trochę większym, niż obecnie pasażerem na pokładzie widzi mi się całkiem nieźle. Tymczasem nie chowam jeszcze wspomnianego wiatraczka, lemurka i pacynek. Kto wie, kiedy widok z nowego szwedzkiego tronu znudzi się małemu książątku ;)
A Wy jakie macie patenty na bezproblemową jazdę samochodem z dzieckiem?

________________________
Małgorzata Biegańska-Hendryk, SuperQuiz KOTY, wyd. Edgar 2017


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...