Nad całą wyspą rozbrzmiewały przeróżne dźwięki. Początek jakiejś symfonii, piosenka Biebera, melodia z Rodziny Soprano albo po prostu standardowe dzwonki. Wiele telefonów było wyciszonych, bo ich właściciele próbowali się ukrywać i nie chcieli, żeby dźwięk ich zdradził. Te aparaty tylko świeciły w ciemności. Niektóre pod kocem, w jakiejś kieszeni, w zesztywniałej dłoni.
Tych telefonów miał nikt nie odebrać. Jedynie wyznaczeni do czuwania przy zmarłych słyszeli melodyjki i widzieli rozjaśniające się raz po raz ekrany.
Mama
Mama
Mama
Mama
Tak było, dopóki baterie nie zaczęły padać, jedna po drugiej.
To historia w stylu tych wbijających w fotel, a jednocześnie prawdziwa, okrutna i prawdopodobnie możliwa do uniknięcia. Taka spod znaku „gdyby”. Co by było, gdyby Wenche nie była tak obciążona psychicznie. Gdyby w odpowiednim momencie zareagowali pracownicy z Urzędu Ochrony Praw Dziecka i przekazali do rodziny zastępczej jej syna, jak wynikało z wywiadu: zamkniętego, bez empatycznych odruchów i spontaniczności małego chłopca. Co by było, gdyby Jens, jego ojciec – dyplomata z Ministerstwa Spraw Zagranicznych zainteresował się wychowaniem syna. Gdyby ów syn nie musiał poszukiwać akceptacji w środowisku grafficiarzy i kreować na wielkiego przywódcę w gildii War of Warcraft? Gdyby nie zrodziłyby się w nim tak skrajnie nacjonalistyczne poglądy? Gdyby nie miał finansowych środków, dzięki którym skonstruował bombę i zakupił broń?
A gdyby jednak mimo tego, co powyżej - zgłoszenie przypadkowego przechodnia potraktowano poważnie, gdyby tę żółtą karteczkę przeczytano od razu i gdyby przeczytano ją dokładnie. Gdyby uruchomiono specjalne procedury na wypadek ataku terrorystycznego? Gdyby wszystkie służby były w stanie gotowości i zamknęły drogi dojazdowe i legitymowały kierowców? Gdyby sprawdzono zawartość jego skrzyni? Czy to wszystko nie uchroniłoby od tej lawiny strasznych i krwawych zdarzeń?
Utoya – norweska maleńka wysepka w kształcie serca na jeziorze Tyrifjorden. 22 lipca 2011 roku była miejscem masakry. Przez jednego człowieka, w ciągu niecałych dwóch godzin (!) zginęło 69 osób – głównie nastolatków, aktywistów Ruchu Młodzieży Partii Pracy. Zginęli, bo macierzysta partia, którą wspierali była odpowiedzialna za politykę imigracyjną. A tę politykę kompletnie negował Anders Breivik.
Zdjęcie ze strony racjonalista.tv
Co wiedziałam o Andersie Breiviku przed „Jednym z nas”? Że był sprawcą masakry na jakiejś wyspie w Norwegii, że odbywa karę więzienia i jest bardzo wyczerpującym psychicznie osadzonym domagającym się nowszych gier i większych wygód. Ale to, czego dowiedziałam się dzięki tej książce – wbiło mnie w fotel.
I nawet nie chodzi o rys psychologiczny tego człowieka, bo psycholi na tym świecie nie brakuje. Ale przede wszystkim o cały łańcuch zdarzeń, którego efektem była krwawa jatka pozostawiająca po sobie wiele niewinnych ofiar, a także wielką ranę w norweskich rodzinach i tymże społeczeństwie.
To, co mnie zdumiało najbardziej, to reakcja norweskich władz na sytuację kryzysową. Jak to było możliwe, że po dekadzie od zamachu terrorystycznego na nowojorskie World Trade Center, Norwegia nie potrafiła zareagować na jednego, samotnie działającego szaleńca?! Dlaczego po zamachu na dzielnicę rządową w Oslo nie zareagowano tak, jak wymagały tego stworzone procedury? A już po wszystkim zdumiewa nie tyle sposób traktowania oskarżonego, a później skazańca, ale również stosunek Partii Pracy i AUF względem rodzin ofiar w rocznicę po zamachu.
To, co mnie zdumiało najbardziej, to reakcja norweskich władz na sytuację kryzysową. Jak to było możliwe, że po dekadzie od zamachu terrorystycznego na nowojorskie World Trade Center, Norwegia nie potrafiła zareagować na jednego, samotnie działającego szaleńca?! Dlaczego po zamachu na dzielnicę rządową w Oslo nie zareagowano tak, jak wymagały tego stworzone procedury? A już po wszystkim zdumiewa nie tyle sposób traktowania oskarżonego, a później skazańca, ale również stosunek Partii Pracy i AUF względem rodzin ofiar w rocznicę po zamachu.
Ta książka to wiele znaków zapytania i wiele wykrzykników. Ogrom zdumienia i możliwości dla snucia wielu historii alternatywnych, które na nieszczęście – wcale się nie zdarzyły. A powinny, aby uniknąć krwawego epilogu. „Jeden z nas” po lekturze zostaje w głowie na długo. Nikt, kto ją przeczyta, nie pozostanie obojętnym na jej treść.
To moja Książka 2016 roku. Już na jego początku? Odważnie stwierdzam, że tak. Bo sama nie wiem, co innego musiałoby mi się trafić przez kolejne 10 miesięcy, aby przebić tę historię.
To moja Książka 2016 roku. Już na jego początku? Odważnie stwierdzam, że tak. Bo sama nie wiem, co innego musiałoby mi się trafić przez kolejne 10 miesięcy, aby przebić tę historię.
Jako suplement, ale najlepiej w trakcie czytania lub już po:
6/6 (również za okładkę)
________________________________
Asne Seierstad – Jeden z nas. Opowieść o Norwegii (En Av oss. En fortel ling om Norge; przekł. Iwona Zimnicka), wyd. WAB
Ta książka mnie prześladuje. Już kilka razy chciałam ją kupić, ale zawsze coś mnie powstrzymywało. Czytając kolejną porażającą recenzję wiem, że nie uniknę sięgnięcia po nią.
OdpowiedzUsuńMoże to troszkę dziwne, ale fascynują mnie takie historie. Paraliżują, przerażają, ale jednocześnie właśnie fascynują. Na co dzień mam do czynienia zawodowo z różnymi okrucieństwami, zatem być może uodporniłam się na ich destrukcyjną moc, ale wciąż zastanawia mnie, co ludzie tacy jak Breivik muszą mieć w głowach, żeby planować zabicie drugiego człowieka.
Mnie również jednocześnie przerażają i fascynują. Daj się namówić na tę książkę - niech już Cię nie prześladuje, ale generuje nowe przemyślenia.
UsuńPs. Tak z ciekawości - chodzi o resocjalizację?
Ja uważam, że dobra książka to taka, po której przeczytaniu są refleksje i emocje. Ta wydaje mi się, że taka jest, biorąc pod uwagę Twoją recenzję, z którą się liczę :) Lubię książki z dreszczykiem emocji i takie, które wywołują oszołomienie. Nie jest to takie łatwe, żeby nadać treść pełną ekscytacji dla czytelnika.
OdpowiedzUsuńJa ze swojej strony mogę polecić zupełnie inny gatunek książki, którą czytałam niedawno - "Prowincja idzie na wybory".
Jest to satyra polityczna z seksem w tle. To książka o wszystkim, co wokół nas ważne. Bez cenzury. Również dla wrażliwych i takich, którzy są spragnieni nowych, literackich doznań. Przedstawia to, o czym wolelibyśmy czytać schowani przed światem.
Zachód miał Greya. Polak może mieć Dubienieckiego: agenta, masona, Żyda, handlarza i polityka.
Występują m.in.: Donatan Tursek, Ewa Kopara, Lolek Wartęsa, Olek Kwas, Bronek Komór, Jerzy Turban, Leszek Meller, Jarosław Kaczkoduk, Paweł Kuki, Tomasz Lisiogon itd.
Książka do kupienia na allegro:
http://allegro.pl/prowincja-idzie-na-wybory-seks-satyra-polityczna-i6006374073.html
Pozdrawiam serdecznie ;)
Dziękuję za polecenie.
UsuńPozdrawiam
Jestem świeżo po lekturze tego reportażu i mam podobne refleksje. Bardzo uwiera mnie ta niefrasobliwość norweskiej policji i chciałabym się dowiedzieć, czy ktokolwiek z władz poniósł jakiekolwiek konsekwencje zaniedbań, czy wyciągnięto wnioski i przeszkolono służby. Jeszcze bardziej ciekawi mnie czy ta książka, wydana w Norwegii przecież ponad 2 lata temu, wzbudziła ożywione dyskusje czy też została zamieciona pod dywan, jak inne sprawy związane z masakrą. Chciałabym przeczytać o Norwegii po, o tym jak i czy zmieniło się myślenie ludzi, służb mundurowych i władz państwa po tym okrutnym incydencie, który ukazał tak wiele norweskich problemów. Szczególnie teraz gdy dyskutuje się o imigrantach tak wiele ciekawi mnie jak i czy Norwegia zmieniła swoją politykę imigracyjną i sposób integracji uchodźców.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony można się z tej książki dowiedzieć wiele o sprawcy (od dzieciństwa), samej masakrze i działaniu policji (co do minuty) oraz procesie (co do dnia), ale prezentuje ona także ofiary. Poznajemy aktywnych i pełnych życia oraz nadziei na przyszłość młodych ludzi, którzy przestają być tylko anonimowymi liczbami, a zyskują imiona, osobiste historie, rodziny, a książka boli jeszcze bardziej. Wizerunki wszystkich ofiar, a także tych którzy przeżyli, są dostępne w internecie, wyszukałam je, bo po przeczytaniu książki chciałam zobaczyć te twarze. To banalne, ale byli tacy młodzi i piękni...
Ogromnie dziękuję za obszerny komentarz. Przyznam, że sama mam w głowie podobne znaki zapytania i niestety - przeszukując informacje w Internecie - nadal nie znalazłam na nie odpowiedzi.
UsuńPozdrawiam
Kupiłam Sis i będę czytać.
OdpowiedzUsuńZdam relację. Dziękuję za polecenie :)
Ciekawa jestem, co o niej powiesz :)
UsuńCzytam i już w tej chwili mam szczękę na podłodze...
UsuńJeszcze nie skończyłam.Dam znać.
Mówiłam, że to mocna książka :) Mamy ponad połowę roku, za mną ok. 40 przeczytanych książek, a ta wciąż jest na podium.
Usuń