Wrzucili go do małego, pozbawionego mebli pokoju, w którym był materac pokryty plastikiem, a potem zamknęli drzwi na klucz. Gdy Ragen usłyszał trzaśnięcie drzwi, wstał, chcąc je wyłamać, ale Arthur go unieruchomił. Na świat przyszedł Samuel, padł na kolana i zaczął zawodzić:
- Aj, waj! Boże, czemuś mnie opuścił?
Philip zaklął i rzucił się na podłogę. David poczuł ból. Christene, leżąc na materacu, płakała; Adalana czuła, że twarz ma mokrą od łez. Christopher usiadł i zaczął bawić się butami. Tommy podszedł do drzwi, żeby sprawdzić, czy uda mu się je otworzyć, ale Arthur usunął go ze świata. Allen zaczął wołać o prawnika. April, pragnąc zemsty, miała wizję płonącego szpitala. Kevin klął. Steve wyśmiewał się z niego. Lee śmiał się. Bobby wyobrażał sobie, że może wyfrunąć przez okno. Mark, Walter, Martin i Timothy rzucili się dziko po zamkniętym na klucz pokoju. Shawn bzyczał. Arthur nie miał już kontroli nad niepożądanymi.
Moja pierwsza myśl po przeczytaniu tej książki była następująca: gdyby to była fikcja powiedziałabym, że autor ma nieźle zryty beret, aby wymyślić taką nieprawdopodobną historię. Tymczasem okazuje się, że realne życie może być jeszcze bardziej zadziwiające, niż najbardziej szalone wersje fikcji.
Właśnie mija rok od śmierci Billy'ego Milligana, osoby, która ponad trzydzieści lat temu wstrząsnęła opinią publiczną, a przede wszystkim środowiskiem lekarzy psychiatrów, wymiaru sprawiedliwości i paradoksalnie - również samym sobą.
Billy Milligan bywał 22-letnim Anglikiem, samoukiem z dziedziny fizyki, chemii i medycyny, dobrze czytał po arabsku, 23-letnim Jugosławianinem, mówiącym i czytającym po serbochorwacku, specjalistą od broni i amunicji, człowiekiem o wielkiej sile fizycznej, bo potrafił doskonale kontrolować przepływ adrenaliny we własnym organizmie. Ale też bezbronnym, przestraszonym 8-latkiem przyjmującym każdy cios. 18-letnim cwaniakiem, 20-letnim wulgarnym przestępcą z Brooklynu, a także 19-letnią uczuciową i bardzo wrażliwą lesbijką. Doskonale znał się na konstruowaniu bomb, był specem od elektrotechniki, potrafił wyswobodzić się z każdego uwięzienia i kajdanek niczym Houdini. W wolnych chwilach oddawał się malarstwu – raz malował piękne pejzaże, martwą naturę, innym razem portrety. Czasem nie rozróżniał kolorów, więc robił czarno-białe szkice. I chociaż jego malarstwo było bardzo dojrzałe, to zdarzały mu się bazgrołki w stylu 3-letniego dziecka. Oprócz daltonizmu, bywał też czasami głuchy. Mimo to - samouk w graniu na bębnach i saksofonie. Tworzył poezję, rzeźbił, dobrze gotował, znał się na kwiatach, miał świetny zmysł orientacji, a mimo to czasem bywał bardzo tępym wołem roboczym. Marzyciel, fantasta, komik, figlarz, ale i mocno zadufany w sobie egocentryk. A przede wszystkim bardzo inteligentny planista, przewidujący, analityczny, skomplikowany i…. kompletnie tego wszystkiego nieświadomy.
Wymienione powyżej cechy to samodzielnie wyuczone umiejętności. Aż dziw bierze, że składają się na jedną osobę. Z jednym małym, acz ogromnie istotnym szczegółem – tą osobą rządziły aż 24 odrębne osobowości o innych zdolnościach, wieku, płci, narodowości, orientacji seksualnej, nałogach i wyznawanej bądź nie – religii. Bowiem Billy Milligan to wielka zagadka i fascynacja psychiatrii. Kompletne wywrócenie do góry nogami tego wszystkiego, co dotąd wiedziano o mózgu.
Rozszczepienie osobowości Milligana, było efektem traumatycznych przeżyć z dzieciństwa – śmierci ojca, zgwałcenia przez ojczyma, trudnych relacji z matką. Obroną przed trudnym światem i swoistym zaworem bezpieczeństwa była multiplikacja osobowości. Tyle tylko, że wszystkie one zaczęły żyć swoim życiem „usypiając” jednocześnie podstawową, kompletnie w tym nieświadomą osobowość, którą był Billy Milligan.
Rozszczepienie osobowości Milligana, było efektem traumatycznych przeżyć z dzieciństwa – śmierci ojca, zgwałcenia przez ojczyma, trudnych relacji z matką. Obroną przed trudnym światem i swoistym zaworem bezpieczeństwa była multiplikacja osobowości. Tyle tylko, że wszystkie one zaczęły żyć swoim życiem „usypiając” jednocześnie podstawową, kompletnie w tym nieświadomą osobowość, którą był Billy Milligan.
Historia jego życia jest nieprawdopodobna. Na tyle wciągająca, enigmatyczna i zaskakująca, że najchętniej napisałabym zaledwie: bierzcie tę książkę w ciemno. Zarwiecie kilka nocy, weźmiecie urlop na żądanie, a kiedy skończycie czytać – będziecie w niemałym szoku. I to naprawdę by wystarczyło. Bo nawet najlepsza recenzja nie odda właściwie treści tej książki. Trudno bowiem w kilku zdaniach, czy nawet akapitach opisać złożoność ludzkiego umysłu, jego tajemnic i tego, jak zaskakująco może funkcjonować po traumatycznych przeżyciach.
Polska okładka książki jest idealnym nawiązaniem do treści. Jej złożoność koresponduje ze skomplikowanym życiorysem bohatera i równie skomplikowaną reakcją neuronów w jego mózgu. Pionowe pasy są jak więzienne kraty, za którymi rzeczywiście się znalazł, ale również symbolem niewoli własnego umysłu. I chociaż Billy miał jedną twarz, to reprezentowała ona nie jedną, nie dwie, ani nawet nie trzy osobowości, a dwadzieścia cztery bardzo różne i skomplikowane tożsamości wymyślone przez mózg.
Ta książka jest szokująca w kilku aspektach: tego, jaki wpływ na nasze dorosłe życie ma etap dzieciństwa, jak bardzo kreatywny i (powtórzę to znowu) skomplikowany potrafi być mózg, ale również to, jak bardzo można być ubezwłasnowolnionym i przedmiotowo traktowanym w szpitalu psychiatrycznym. Bardzo, bardzo, bardzo mocna książka, ogromnie interesująca i wciągająca. Po przeczytaniu zapada w pamięć na długo. Nie pożałujecie ani minuty przeznaczonej na jej lekturę.
- Czy mógłby pan podać jakiś przykład na to, co dzieje się z kimś, kto ma osobność wieloraką?
- To jest tak… Na przykład… pewnego dnia, w swoim mieszkaniu, stałem przed lustrem i goliłem się. Miałem wtedy kłopoty. Przeprowadziłem się właśnie do Colubus i czułem się źle, bo z rodziną nie rozstałem się w zgodzie. Stałem przed lustrem i goliłem się, i zrobiło się tak, jakby zgasły światła. Panował spokój. Kiedy otworzyłem oczy, znajdowałem się w samolocie. Przestraszyłem się nie na żarty. Nie wiedziałem dokąd lecę, dopóki nie wylądowaliśmy i nie zorientowałem się, że jestem w San Diego.
7/6 (sic!) ;) i okładka 6/6
________________________________
Cytaty: Daniel Keyes – Człowiek o 24 twarzach.Billy Milligan – najcięższy przypadek rozszczepienia osobowości w dziejach (The Minds of Billy Milligan; przekł. z ang. - Anna Bartkowicz), wyd. Wielka Litera 2015
O kurczę, zachęciłaś mnie! Dodaję do "must read"! :)
OdpowiedzUsuńSis, koniecznie, bo ta książka to petarda.
Usuń