1 czerwca to z wiadomych przyczyn ulubiony dzień każdego dziecka. I każde z nich ma nadzieję na otrzymanie prezentu. Mój syn, chociaż jeszcze nie jest świadomy tak fajnego dnia, oczywiście również dostanie prezent. Właśnie w drodze do nas są zamówione (jak na czytającą mamę przystało) książeczki. Wszak, jak głosi znane powiedzenie „czym skorupka nasiąknie, tym na starość trąci”. A ja mam zamiar mu w tym pomóc. Już teraz ma on małą kolekcję własnych książeczek, które wspólnie „czytamy”. Niebawem będzie o nich osobny wpis.
Ale 1 czerwca to nie tylko Dzień Dziecka. To również Światowy Dzień Mleka oraz ostatni dzień Tygodnia Promocji Karmienia Piersią. Jakże wszystko się to ładnie łączy w całość. Jest bowiem jeden, jedyny, specjalny, najlepszy i bezkosztowy prezent, jaki dziecko może otrzymać na całe życie – zestaw korzyści, jakie płyną wraz z mlekiem matki.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której międzynarodowa firma doprowadza do powstania pewnego produktu żywnościowego. Produkt ten jest zarazem odżywczym i smacznym pokarmem oraz cudownym lekiem i środkiem, przeciwdziałającym zapadaniu na wiele chorób. Na dodatek generuje prawie zerowe koszty produkcji i może być dostarczony w ilościach dostosowanych do potrzeb konsumentów. Ogłoszenie o takim odkryciu wystrzeliłoby akcje firmy na sam szczyt giełdowych notowań. Odpowiedzialni za wynalazek naukowcy otrzymaliby wszelkie możliwe nagrody, a prestiż i majątek wszystkich osób zaangażowanych w projekt zwiększyłyby się niebotycznie. Kobiety produkują taką właśnie cudowną substancję – mleko z piersi – od samych początków istnienia ludzkiego gatunku. Mimo to stanowią biedniejszą i słabszą połowę ludzkości.*
W tle wykorzystano książki:
Przygotowanie do Naturalnego porodu (red. Włodzimierz Fijałkowski), Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich 1987
Amerykańska firma Abbott-Ross w XX wieku oferowała szpitalom położniczym pewną darmową usługę – planowanie przestrzennego rozkładu sal. Jak nietrudno zgadnąć firmy nawet jak oficjalnie oferują coś za darmo, zawsze mają z tego jakiś zysk. W tym przypadku była promocja karmienia noworodków mlekiem modyfikowanym. Sale matek od sal ich dzieci zostały oddzielone na tyle, aby to karmienie butelkę było poręczniejsze dla obsługi szpitalnej, niż dowożenie matkom dzieci na czas karmienia piersią.
Hortense Breastfeeding, Paul Cézanne (1872)
Maternité, Pierre-Auguste Renoir (1885)
Maternite, Mary Cassatt (1890)
Inny przykład? Powszechność sztucznego mleka na oddziałach położniczo-noworodkowych. W listopadzie zeszłego roku urodziłam swojego syna i gdyby mi się nie chciało podejmować karmienia piersią – z otrzymaniem (zupełnie darmowo) pełnej butelki nie miałabym najmniejszego problemu. Matki nie bardzo chcą eksperymentować na swoich dzieciach, więc zapewne większość z tych, które w szpitalu skorzystały z usługi pełnej butli, będzie kontynuować dalsze karmienie już tą konkretną marką mleka, którym karmiła swojego noworodka na szpitalnym oddziale. Tyle tylko, że po wyjściu ze szpitala będzie za nie już płacić przy kasie sklepu lub apteki. I tak kręci się biznes.
Właśnie o tym Gabrielle Palmer napisała ten fascynujący reporterski dokument. To nie dzieci i ich matki mają mieć korzyść z karmienia mlekiem, ale korporacje. Sytuacja, w której matka z powodów fizjologicznych nie może wykarmić własnego dziecka jest rzadsza, niż się wydaje. A mimo to miliony kobiet wierzą, że ich mleko jest niepełnowartościowe, że mają go za mało, lub, że samo zanikło. Rynek producentów mleka modyfikowanego bardzo się postarał, aby tak właśnie myślały. I oferując, nie zawsze etycznie, swój produkt skutecznie ograniczyły powszechną jeszcze na początku XX wieku profesję mamki.
Maternity (Women on the Seashore), Paul Gauguin (1899)
Maternidad Pablo Picasso (1901)
Motherhood, Gino Severini (1916)
Próby wyprodukowania alternatywy dla kobiecego mleka sięgają XIX wieku, jednak powszechne stały się dopiero w zeszłym wieku. I wcale nie dlatego, aby ulżyć lub pomóc matkom i ich dzieciom, ale aby wykorzystać… nadwyżki mleka krowiego. Przez cały wiek XX firma Henriego Nestlé i mu podobnych bardzo się postarały, aby pod przykrywką troski o zdrowie młodego pokolenia sprzedać obietnicę czegoś lepszego, niż mleko kobiece.
I chociaż dobrze jest mieć zawsze alternatywę i/lub wyjście awaryjne zawsze powinno się wybierać najpierw to, co jest najlepsze i najwartościowsze, czyli to, czego producentem jest sama natura. Nie chodzi tutaj wcale o fanatyzm czy uziemienie kobiet w trakcie początków ich macierzyństwa, ale o korzyści nie tylko dla dziecka i jego matki, ale i całego społeczeństwa. Zdrowe jednostki, to mniejsze koszty np. na służbę zdrowia, które ponoszą wszyscy płacąc podatki.
Maternity, Tamara Łempicka (1928)
Madonna Litta, Leonardo da Vinci (ok. 1490)
Mother and Child, Jean-Baptiste-Camille Corot (ok. 1860)
Książkę Gabrielle Palmer czyta się jak dobry kryminał. Zawiera tyle ciekawych faktów, że trudno się od niej oderwać. Napisała nie tylko o strategii i nieetycznych praktykach firm produkujących mleko, ale i Międzynarodowym Kodeksie Marketingu Produktów Zastępujących Mleko Kobiece, konsekwencjach stosowania sztucznego mleka w krajach, w których bieżąca, i co ważne, czysta woda jest na wagę złota, o przyczynach niedożywienia i śmiertelności niemowląt, historii deprecjacji mleka kobiecego, ale i o bankach mleka i o tym, jak karmienie niemowląt wygląda w niektórych krajach (bardzo ciekawe fragmenty dotyczyły sytuacji w Paupi Nowej Gwinei).
Z tą książką jest podobnie, co ze „Zjadaniem zwierząt” Jonathana Foera. Nawet jeżeli jesteś absolutnie za karmieniem butelką lub zdeklarowanym mięsożercą, warto wiedzieć jak wygląda cały ten biznes, za który zapłacisz w kasie nie tylko kartą Master Card.
Minął właśnie 7. miesiąc mojego karmienia piersią, a ja wciąż mam w sobie zapał neofity. I nadal utwierdzam się w tym, że jest to dobra decyzja nie tylko pod kątem zdrowia (mojego syna i moim) i ekonomicznym, ale przede wszystkim to jest naprawdę przyjemne, buduje więź i daje poczucie sprawczości i mocy, że oto samodzielnie mogę wykarmić własne dziecko. A poza tym daję dziecku najlepszy prezent na całe jego życie. Matki mają moc – warto o tym mówić :)
W temacie karmienia piersią polecam również książkę Gill Rapley i Tracey Murkett "Po prostu piersią. Jak dobrze rozpocząć, ominąć trudności i karmić naturalnie".
A tutaj i tutaj historyczne ciekawostki, czyli jak karmienie piersią wyglądało w czasach wiktoriańskich.
I jeszcze kilka przydatnych stron:
Hafija
Mlekiem mamy
Pracuję z pełną piersią
I jeszcze kilka przydatnych stron:
Hafija
Mlekiem mamy
Pracuję z pełną piersią
6/6
___________________________
Gabrielle Palmer, Polityka karmienia piersią (The Politics of Breastfeeding, przekł. Anna Rogozińska, wyd. Mamania 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz