czwartek, 8 marca 2018

O kobietach w Afganistanie. Latifa - Ukradziona twarz. Mieć 20 lat w Kabulu oraz Jenny Nordberg - Chłopczyce w Kabulu. Za kulisami buntu obyczajowego w Afganistanie


Jeszcze całkiem niedawno był sobie kraj, w którym żyły również kobiety. A później przyszli talibowie i kobiety zniknęły. Zakurzonymi ulicami od Kabulu po najmniejsze ścieżki na krańcach kraju zaczęły przemykać szczelnie opakowane w burki niby duchy. Teraz, po talibach, czasem w wieku dziecięcym, małe dziewczynki zostają chłopcami... 
Dzisiaj, z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet będzie o mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet i o tym, że tam gdzie rządzi religia – kobietom knebluje się usta i udaje, że one nie istnieją.





Latifa (we współpracy z Chékébą Hachemi), Ukradziona twarz. Mieć 20 lat w Kabulu, wyd. Albatros 2002

W poranionym wojną domową Kabulu w 1996 roku białe flagi zatknięte na meczetach i szkołach były znakiem zmian. To flagi talibów, islamskich fundamentalistów, którzy w Afganistanie wprowadzili koszmarny, całkowicie islamski ustrój. 

Obywatele musieli podporządkować się restrykcyjnym zakazom i nakazom: mężczyźni (każdy bez wyjątku) musieli zapuścić brody i przycinać wąsy zgodnie z szariatem, na głowie nosić turban lub białą czapkę i zakładać tylko tradycyjny strój afgański. Garnitury i krawaty to ciężkie przestępstwo. Każdy muzułmanin musiał obowiązkowo o stałych porach odmawiać modlitwy bez względu na miejsce, w którym aktualnie się znajdował. Zakazano słuchania muzyki (nawet podczas ślubów), fotografowania, nagrywania filmów, nadawania nieislamskich imion, sprzedaży alkoholu, wywieszania zdjęć ludzi i zwierząt, posiadania psów. 

Nowe prawo najbardziej jednak uderzyło w kobiety, całkowicie ich ubezwłasnowolniając: nie mogły pracować, ani się uczyć. W razie konieczności wyjścia z domu zawsze musiał jej towarzyszyć mahram (ojciec, brat lub mąż), nie mogły malować paznokci ani ust, wszelki makijaż również został zabroniony. Zresztą – i tak w ogóle nie byłoby go widać pod burką – obowiązkową zasłoną, której zadaniem jest „ochrona” kobiet przed niebezpieczeństwem i mężczyzn przed pożądaniem. 

Kobiety i mężczyźni od tej chwili musieli być od siebie oddzieleni: w komunikacji miejskiej, na weselach, w każdym miejscu publicznym. Kobiety nie mogły być badane przez lekarzy-mężczyzn, kupować bielizny u męskich sprzedawców (oni sami zresztą też dostali zakaz sprzedaży takiego rodzaju towaru), a do taksówki kobietom można było wsiąść tylko w towarzystwie swojego mahrama. A gdy któraś młoda dziewczyna zamieniła choć słowo z młodym nieznajomym chłopcem – za karę złamania zakazu musiała być z nim natychmiast zaręczona. A będąc już narzeczoną nie mogła uczęszczać do salonu piękności nawet (sic!) podczas przygotowań do ślubu. 

Nowo powstałe Ministerstwo Krzewienia Cnoty i Zapobiegania Występkom, w czasie trwania rządów talibów, wymyśliło jeszcze wiele różnych uwłaczających godności Afgańczyków, zakazów i nakazów. Biograficzna książka Latify nakreśliła przerażającą rzeczywistość, w której kobieta jest tylko dodatkiem, żywym inwentarzem, niewolnicą, duchem, który w przestrzeni publicznej przemyka powiewając zwojami sztucznego, nieoddychającego materiału. Kraj talibów to miejsce, w którym 8-letni celnik ma władzę nad dorosłą kobietą, a szyby w domach muszą być zamalowane, aby ukazujące się w nich kobiety nie siały zgorszenia. Przerażający obraz tego, do czego mogą posunąć się mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet.

Tymczasem nawet po upadku talibów i małym powiewie zmian afgańskie kobiety wciąż mogą tylko marzyć o wolności, którą miały jeszcze za czasów monarchii w latach ’60-tych XX wieku. 
A jak ubierały się kobiety w czasach przed talibami? Zachęcam do przejrzenia tej malutkiej galerii zdjęć. Oraz do przeczytania artykułu o  Afganistanie w czasach po talibach




Jenny Nordberg, Chłopczyce z Kabulu. Za kulisami buntu obyczajowego w Afganistanie, wyd. Czarne 2015

Urodzić się w Afganistanie dziewczynką to hańba. Córka znacząco obniża status rodziny, a ta staje się obiektem plotek i drwin. W tej patriarchalnej kulturze uważa się, że kobieta w ciąży ma zdolność wyboru płci swojego dziecka. Jeżeli urodzi córkę, znaczy, że nie dość mocno się postarała, że coś jest z nią nie tak, że jest wybrakowana, przypina się jej łatkę dochtar zai (tej, która rodzi tylko dziewczynki) i potępia za to, że niedostatecznie pragnęła syna. Dla odmiany ojciec dziewczynek nazywany jest moda puszt (człowiek, którego żona rodzi same dziewczynki). Sam również jest traktowany jako niewydarzeniec i  stanowi obiekt kpin. Wiedza o tym, że to  ojciec biologicznie jest odpowiedzialny (ściślej układ chromosomów w jego nasieniu) za płeć dziecka – jest tam nieznany. I biorąc pod uwagę wysoki stopień analfabetyzacji Afgańczyków – bajki o damskiej skazie będą się utrzymywać jeszcze dekadami. 

Konserwatywna tradycja, nawet po upadku rządu talibów i reformach w 2001 roku nadal nie poprawiła sytuacji kobiet. Owszem, mogą już one uczęszczać do szkół, częściej i swobodniej poruszać po mieście, niektóre (jak bohaterka reportażu, Azita) mogą nawet zostać parlamentarzystkami (sic!) lub lekarzami. Jednak poprawa położenia kobiet odnosi się raczej do stolicy i garstki innych pomniejszych ośrodków miejskich. Prowincja zaś rządzi się własnymi mizoginistycznymi prawami. 

Kiedy więc noworodek okazuje się być płci damskiej może… zostać chłopcem. Do czasu dojrzewania przybiera pożyczoną męską tożsamość. Konieczność posiadania syna w afgańskiej tradycji jest tak silna, że nikogo tam już nie dziwi ten zwyczaj. Lepiej - ta forma zbiorowego oszustwa traktowana jest bardzo serio. To nawet swoista odmiana kulturowej płci. Co zaskakujące – posiadanie fałszywego syna jest nawet lepsze, niż nieposiadanie żadnego. 

Bacza pusz – tak nazywa się córka, która pełni rolę niby-syna. Mimo że jest dziewczynką, wcielając się w rolę chłopca jej status rośnie na tyle, że w rodzinnej hierarchii jest ważniejsza od swojej matki. Musi ubierać się, strzyc i bawić jak chłopiec, ale nabywa też przywileje dla tej płci – lepszą edukację, lepsze jedzenie, większą atencję od swojego ojca. Swoją męską rolą podwyższa również status swojej rodziny. Bacza pusz dla małych afgańskich dziewczynek to ogromny przywilej, ale z czasem również ogromny dramat, kiedy w okresie dojrzewania lub z momentem narodzin męskiego rodzeństwa musi sama wrócić do damskiej roli.

Książka szwedzkiej autorki Jenny Nordberg nie dotyczy wyłącznie statusu bacza pusz, ale również statusu kobiet w afgańskiej społeczności. Ciekawym tematem jest tutaj życiorys Azity – parlamentarzystki, która jako młoda dziewczynka również była bacza pusz, a jako młoda kobieta przeżyła trudny okres rządu talibów.



Chłopczyce z Kabulu to jeden z ciekawszych reportaży, które czytałam. Dotyka tematu gender, norm społecznych, praw człowieka i szczególnie praw kobiet, tradycji, wagi reputacji i statusu w środowisku i niejednoznacznej wolności. 




1 komentarz:

  1. Bardzo ważny wpis Gosiu. Ostatnio mnie znowu bardziej ciągnie na Bliski Wschód, skoro nie mogę tam pojechać, to chociaż popodóżuję literacko. Afganistan jest dla mnie wyjątkowo ciekawym (jeśli można tak powiedzieć) krajem, trzymam mocno kciuki za jego powrót do sytuacji z lat 60. Kiedy patrzę na te kraje: Afganistan, Syrię, Irak... zostały zniszczone z różnych powodów, ale mam poczucie że wszystko zostało bardziej lub mniej napędzone przez ingerencję państw zenwętrznych, czy to Rosję, czy USA.

    OdpowiedzUsuń


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...