W sobotę uskuteczniłam długi książkowy spacer po mieście: od Muranowa przez Śródmieście, Powiśle, Solec do Ujazdowa. Uświadomił mi on jedno: może i poziom czytelnictwa w Polsce spada, ale mimo to książka w przestrzeni miejskiej żyje i ma się całkiem dobrze. Wystarczy tylko wyjść z domu i mieć otwarte oczy.
Najpierw pojawiłam się na Stacji Muranów na finał akcji „Majewskich posadzili”, o której pisałam tutaj. Również i moje książki trafiły do pudła, a przy okazji przekonałam się, że Majewscy rzeczywiście siedzieli i czytali tym, którzy chcieli słuchać. Na fejsie możecie przeczytać o wynikach akcji.
Jako, że rzecz się działa na Muranowie - w tym samym miejscu pojawił się też stolik 16. Dni Książki Żydowskiej, który w kilku lokalizacjach będzie jeszcze stał do najbliższej środy. Do środy również - w związku z tym planowane są dalsze kiermasze, a także spotkania z autorami i dyskusje. Na wszystko wstęp wolny. Tutaj więcej informacji.
Wpisując się w temat szabasowych świec kilka kroków dalej ustawił się stolik antykwaryczny Grupy Warszawskich Antykwariatów „Książka dla Każdego”, który na co dzień rezyduje na Karmelickiej 19. W sprzedaży oferował pozycje książkowe o tematyce żydowskiej i warszawskiej oraz, co ważniejsze , warszawsko-żydowskiej. Ponieważ temat bardzo mnie ciekawi – już niecierpliwie szykuję przyszłą wypłatę na książkę Beaty Chomątowskiej „Stacja Muranów”. Więcej o niej tutaj.
Na Andersa wsiadłam w autobus 111 i pojawiłam się na Krakowskim Przedmieściu. Czekając na 105-kę zerknęłam na witrynę księgarni Prusa. I oto zaskoczenie – za szybą zauważyłam informację o zbliżającym się Big Book Festival. Przygotowania do wydarzenia śledzę już od dłuższego czasu na Facebooku, dlatego bardzo się ucieszyłam, że zapowiedzi pojawiły się też w realnej księgarni.
22 i 23 czerwca może być naprawdę ciekawie: próba bicia rekordu czytania na pasażu Wiecha, maraton czytania Mrożka na Centralnym, hangouty z zagranicznymi pisarkami, opowieści o przedwojennej Polsce, a także coś super dla kulinarnych - Blok Literatura dla Kucharek, który będzie miał miejsce w Opasłym Tomie PIW. A to jeszcze nie wszystko – więcej tutaj.
22 i 23 czerwca może być naprawdę ciekawie: próba bicia rekordu czytania na pasażu Wiecha, maraton czytania Mrożka na Centralnym, hangouty z zagranicznymi pisarkami, opowieści o przedwojennej Polsce, a także coś super dla kulinarnych - Blok Literatura dla Kucharek, który będzie miał miejsce w Opasłym Tomie PIW. A to jeszcze nie wszystko – więcej tutaj.
Jakiś czas później pojawiłam się na Solcu. Chciałam odwiedzić mój ulubiony antykwariat. Niestety nie wpasowałam się w godziny otwarcia i tylko pocałowałam klamkę. Ale to nic, bo szyba sklepu z kapeluszami nieopodal przypomniała mi o kolejnym wydarzeniu, które również śledzę na Facebooku i mam zamiar wziąć w nim udział.
Już w najbliższą niedzielę 16. czerwca odbędzie się bowiem 5. edycja Literackiego spaceru (tym razem po Powiślu), która została objęta merytorycznym wsparciem Sylwii Chutnik. Do wyboru jest kilka literackich tras, w których książki będą odkrywać często nieznane zakamarki mojej ulubionej części Warszawy. Tutaj cały opis tras – ja wybieram polską.
Już w najbliższą niedzielę 16. czerwca odbędzie się bowiem 5. edycja Literackiego spaceru (tym razem po Powiślu), która została objęta merytorycznym wsparciem Sylwii Chutnik. Do wyboru jest kilka literackich tras, w których książki będą odkrywać często nieznane zakamarki mojej ulubionej części Warszawy. Tutaj cały opis tras – ja wybieram polską.
Minęłam spacerem książkowy mural (o którym będzie innym razem) i w drodze na Bagatelę zauważyłam, że dzień wcześniej w Centrum Edukacyjnym IPN – Przystanek Historia odbył się 3. Festiwal Komiksu Historycznego.
Żałowałam, że nie wiedziałam o nim wcześniej, bo na pewno bym się na niego wybrała. Komiksów raczej nie czytam, ale w sobotę Lili przywiozła ze sobą fantastyczny komiks historyczny dla dzieciaków „Bitwa o Tykocin 1657”. Świetny pomysł na rozbudzenie miłości do historii. Koniecznie do niego zerknijcie, jeśli rzuci się Wam kiedyś w oko. Wprawdzie może być ciężko go znaleźć, bo wydało go niszowe wydawnictwo (Podlaski Młyn), ale naprawdę warto poszukać. Niejeden 9-12 latek ucieszy się z egzemplarza.
Żałowałam, że nie wiedziałam o nim wcześniej, bo na pewno bym się na niego wybrała. Komiksów raczej nie czytam, ale w sobotę Lili przywiozła ze sobą fantastyczny komiks historyczny dla dzieciaków „Bitwa o Tykocin 1657”. Świetny pomysł na rozbudzenie miłości do historii. Koniecznie do niego zerknijcie, jeśli rzuci się Wam kiedyś w oko. Wprawdzie może być ciężko go znaleźć, bo wydało go niszowe wydawnictwo (Podlaski Młyn), ale naprawdę warto poszukać. Niejeden 9-12 latek ucieszy się z egzemplarza.
Na Bagateli niestety zawiódł mnie Rudolf. Zagłębił się w sen i nie obchodziło go, że ma za szybą widownię. A pukać w szybę nie śmiałam.
Nic to - wybiorę się tam z aparatem w najbliższym czasie jeszcze raz. Przy okazji odwiedzę charytatywny sklep, który z uwagi na późne sobotnie popołudnie - już zamknął podwoje. Ale mimo to, wnętrze oglądane zza szyby dużo obiecywało - m. in. książki za złotówkę ;)
Nic to - wybiorę się tam z aparatem w najbliższym czasie jeszcze raz. Przy okazji odwiedzę charytatywny sklep, który z uwagi na późne sobotnie popołudnie - już zamknął podwoje. Ale mimo to, wnętrze oglądane zza szyby dużo obiecywało - m. in. książki za złotówkę ;)
Miły spacer z dobrą pogodą. A następny już za tydzień :)
Aa, ja Rudolfa znam z widzenia! Nie wiedziałam, że jest stałym bywalcem, ba! lokatorem :)
OdpowiedzUsuńW Bagateli mieszka Rudolf, w Leksykonie biało-czarny Docent (którego zdjęcie jest na profilu Czytelniczego na FB), a w antykwariacie na Szewskiej we Wrocku - rudy Dante :))
UsuńPiekny czytelniczy spacer po stolicy. Zostaje mi tylko zazdroscic.
OdpowiedzUsuńKociasty sliczny.
Moje koty, rowniez lubia spac przy i na ksiazkach:)
Jeżeli nie jesteś z Warszawy, to jeszcze nic straconego - u Ciebie na pewno też coś się dzieje, trzeba tylko wnikliwiej poszukać :)
UsuńJeżeli Twoje koty lubią książki, to wykorzystaj to i zrób im zdjęcie. Kiedyś może się tutaj przydać na konkurs ;)
Pozdrawiam
Dzieje sie dzieje, tylko ze wyemigrowalam i tesknie za polska ksiazka i polskimi imprezami. Koty probuje fotografowac, ale one na widok aparatu czmychaja. chyba ze spia snem glebokim. Wstydza sie czy co? :D
UsuńMój aparat ignoruje. Ale przy książkach siedzieć nie chce ;) Taki jakiś mało oczytany kot mi się trafił ;))
UsuńWśród tylu książek można się poczuć wspaniale :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na wyzwanie czytelnicze Historia z TRUPEM
http://hugekultura.blogspot.com/2014/01/wyzwanie-historia-z-trupem.html
O dziękuję - jeżeli coś przeczytam w temacie, to dołączę.
UsuńPozdrawiam