sobota, 3 sierpnia 2013

Kulinarni czytają. Ada - W Kuchni Karmel-itki

Czy ktoś z Was pamięta, że dzisiejszy Gość w cyklu „Kulinarni czytają”, czyli Karmel-itka miała dwa blogi: wytrawny i słodki? Ostatecznie funkcjonuje jeden: słodko-słony, ale słodkości Karmel-itki wspominam miło głównie pewnie dlatego, że dzięki jednemu tam przepisowi na sernik na zimno przestałam zastanawiać się nad proporcjami żelatyny oraz nad tym, czy coś z jej udziałem w ogóle mi wyjdzie. Sernik ostatecznie był świetny, a ja zostałam obwołana przez Pana R. domową boginią ;)

Lubię, kiedy na blogach podaje się źródła wykorzystanych przepisów. A jeszcze bardziej lubię obserwować autorskie przepisy. Tych drugich na blogu Ady znajdziecie naprawdę sporo. Ostatnio spodobał mi się sezonowy przepis na serniczki z borówkami. Piękną głęboką barwę posiada autorska malinówka dla mamy. A świetny pomysł na przejrzałe banany znalazłam w przepisie na bananowy krem kakaowy. Przy okazji polecam również awokadellę, w której w miejsce banana można dać dojrzałe, miękkie awokado i odrobinę jakiegoś słodzidła. Świetnym pomysłem na deser mogą okazać się daktyle w czerwonym winie. Natomiast tym, którzy lubią nowinki w słoiku - polecam zerknąć na polskie kapary.

Wszystkich zaś bez wyjątku zapraszam do zapoznania się z kulinarnym światem Ady po swojemu pod linkiem: W kuchni Karmel-itki.

Ado, serdecznie dziękuję za to, że zgodziłaś się gościć na Czytelniczym . Pozdrawiam :)


1. Książki, które czytam najchętniej:

Podstawowa sprawa - książka musi być naprawdę dobra. Co przez to rozumiem? Wartką akcje, poprawny język, przykuwające opisy i naprawdę ciekawi bohaterowie.

Jako dzieciak, który dopiero co nauczył się czytać, nie rozstawałam się z Kubusiem Puchatkiem. Wszędzie ze sobą nosiłam małą książeczkę z przygodami bohaterów Stumilowego lasu, zatapiałam w niej strach, zawstydzenie czy nieporadność. W miarę, jak dorastałam, czytywałam książki młodzieżowe, głównie zagranicznych autorów. Przez wiele lat nie potrafiłam przekonać się do twórczości polskich pisarzy. Sięgałam po dość lekką literaturę o złamanych sercach młodych dziewczyn, podrywach, szalonych i zwariowanych przedsięwzięciach.

Dziś czytam różnorakie pozycje. Poczynając od kulinarnych, przez filozoficzne, przygodowe, kryminalne, na horrorach i thrillerach kończąc. Tak więc, jak widać, spore urozmaicenie. Ważne, by każda z nich spełniała fundamentalną zasadę, o której pisałam na samym początku.



Chętniej sięgam po książki grube, gdzie akcja toczy się przez całą książkę i trzyma w napięciu, gdzie chce się więcej i więcej. Cieńsze pozycje nie cieszą się u mnie wielką sympatią.

Nie oceniam książki po okładce, ale sugeruję się opisem z tyłu. Często też najpierw czytam recenzję w internecie, co daje mi szerszy pogląd na ich zawartość. Muszę poczuć zainteresowanie, ciekawość i nieodparte pragnienie, by przeczytać to, co skrywa się na zapisanych kartkach. Inaczej po książkę nie sięgnę, jestem dość wybrednym czytelnikiem.


2. Ulubiona książka kulinarna:

Hm, kulinarna? Ostatnio tyle ich powstało, wyrosły zupełnie jak grzyby po deszczu. Przyznam, że jako blogerka kulinarna, wiele tego typu pozycji czytam, naprawdę sporo. Ulubionej nie mam, a przynajmniej nie w tej kategorii.

Chociaż nie - znajdzie się taka, którą wielbię ponad miarę, lecz to książka kucharska, nie literatura kulinarna.
"Szkoła gotowania Marka Łebkowskiego. Doskonała kuchnia polska". Ma ładne zdjęcia, pyszne przepisy, na końcu przydatny leksykon. Cała natomiast, to prawdziwe kompendium wiedzy o gotowaniu - techniki, kuchnie, rodzaje mięsa, owoców, ryby, wszytko po prostu, co musi wiedzieć każdy kucharz jak i amator.







Tak więc, tej najukochańszej brak, aczkolwiek też nie sięgam po każdą książkę. Musi mieć to coś, musi mnie zaczarować i zachęcić opisem. Też często czytam kilka pierwszych stron lektury, aby móc sprawdzić styl i ton, w jakim jest utrzymana.


3. Książkowe wyznanie:

Nie powinno się wpuszczać mnie do księgarni, Empiku czy innych miejsc, gdzie można nabyć książki :) Nie wolno! Wiem, że obojętnie co by się miało dziać, wyjdę z jakąś książką. Chociaż na półce leżą dwie już rozpoczęte, to kupię kolejną. Tak samo zresztą, jak z gadżetami do kuchni - jeśli wejdę do sklepu z wyposażeniem do kuchni, na bank kupię jakąś nową foremkę, garnek, kubek czy nóż, którego mi brakuje.
Mam przez to tyle różnych książek, aż ostatnio złamała mi się półka pod ich ciężarem (!). 



Teraz muszę je trzymać na jednej z półek szafy komandora. Jestem też strasznym molem książkowym, czytam na okrągło i wszędzie, gdzie się da. W samochodzie (jako pasażer, oczywiście!), w pociągu, tramwaju czy autobusie. Na przerwie pomiędzy lekcjami, na ławce w parku, na łące podczas spaceru, wyprawy rowerowej,  wieczorem do poduszki czy stojąc w kolejce po bilet.

Posiadam mnóstwo książek o tematyce muzycznej - od teorii przez biografie mistrzów, aż po książki z nutami. Jestem flecistką, ciągle się kształcącą. Muzyczne lektury to również moja choroba.


4. Książka, którą czytam obecnie:

Aktualnie czytam dwie książki, w tym jedną kulinarną. Bogusław Deptuła napisał bardzo ciekawą pozycję pt. "Literatura od kuchni". Przypomina formą zbiór felietonów, które podzielił na kilka różnych "menu", a w nich opisuje podobne do siebie lektury, obnażając kulinarne fragmenty, rozbierając je na czynniki pierwsze i analizując całkiem dokładnie. Co prawda, książki, o których napomina, to pozycje sprzed wielu lat, a nawet z innych epok, ale Deptuła pisze tak swobodnie! Aż mam chęć przeczytania wszystkich tytułów, o których się rozprawia.

Druga z nich to "Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa  moja ukochana książka, którą już drugi raz rozpracowuję. Chociaż pierwszy raz czytałam ją niedawno, to czuję się tak samo zaintrygowana i z takim samym zapałem zagłębiam się w fabułę, a i tak wiem, co się wydarzy później.






4 komentarze:

  1. o rety, że też pamiętasz o tym, jak prowadziłam dwa blogi! to było lata świetlne temu! :] musiałam jeden z nich zamknąć, zbyt dużo by ogarnąć dwa na raz.
    Napisałaś piękny i zachęcający wstęp, za co Ci dziękuję :] zrobiło mi się tak milutko na serduszku!
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz - kiedyś blogosfera była mniejsza, więc łatwiej się wszystko ogarniało i bywało u innych częściej. No i z tym sernikiem mi właśnie też utkwiło. Swoją drogą, dzisiaj też zrobiłam sernik na zimno ala straciatella :)

      Dziękuję :)

      Usuń
  2. "Mistrz i Małgorzata" - też uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiałam za pierwszym i drugim razem. Ale kiedy wróciłam do niej po 10 latach, spodobał mi się tylko Behemot (szczególnie z widelcem w jednej łapie i kieliszkiem w drugiej).
      Chyba mój ideał po latach nie jest już taki idealny :(

      Usuń


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...