Kandydaturę Ali - dzisiejszego Gościa w cyklu „Kulinarni czytają” poleciła mi Gosia z Amku-Amku, pisząc, że jest ona wybornym molem książkowym. Zabrzmiało zachęcająco. Napisałam od razu, a teraz Wy możecie przeczytać, co dostałam w odpowiedzi. Ale zanim o książkach - najpierw o blogu.
Blog Ali o wdzięcznej nazwie nie-ład mAlutki już na wejściu częstuje ciastkami. Ale to nie tylko blog cukierniczy. Bo zanim zjecie deser, to najpierw zerknijcie po tagu na propozycje śniadaniowe, po południu na obiadowe i potem przekąskę, a pod wieczór poszukajcie kolacji.
Dobrze jest zacząć od kanapki z dobrego chleba na zakwasie z karmelizowanym porem i słonecznikiem, następnie posilić się zupą selerową z wkładką mięsną, przekąsić małą bułeczkę z fetą i pietruszką, a pod wieczór poprawić sałatką z pęczakiem.
Aha! Ten „wyborny mól książkowy” wcale nie był na wyrost - wszystko się wyjaśni, jak rzucicie okiem na Tag czytadła :) I jeszcze na koniec koniecznie musicie zobaczyć Helę :)
Alu, dziękuję za udział w cyklu. Życzę Ci wszystkiego dobrego i dużo interesujących książek ;)
1. Książki, które czytam najchętniej:
Łatwiej byłoby mi napisać jakiego rodzaju książek nie czytam. Póki co. A może nigdy się do nich nie przełamię?
Mam na myśli fantastykę i tanie romansidła.
Po tanie romansidło (tak, tak, był to Harlequin!) sięgnęłam dawno temu. Z ciekawości o co tyle krzyku. I już wtedy wiedziałam, że nigdy więcej. :) Nie sięgam też po Szwaje, Grochole i inne Greya twarze. Pięćdziesiąt to zdecydowanie za dużo! :)
A tak na marginesie czy te wszystkie romansidła nie zakrawają odrobinę na fantastykę?
A ja nie lubię tego co tak bardzo nierzeczywiste.
Z fantastyki sięgnęłam jedynie po Lema. Jego biografię spisaną przez syna. Życie Pan Stanisław miał szalenie rzeczywiste, ale on jakby jedną nogą w tej rzeczywistości funkcjonował.
Takie książki lubię (Tomasz Lem "Awantury na tle powszechnego ciążenia").
Kryminały lubię bardzo, ale co jakiś czas muszę od nich odpocząć.
Pomiędzy trafi się jakaś saga (np. "Cukiernia pod Amorem"), wywiad (np. "Każdy szczyt ma swój Czubaszek"), (auto)biografia (np. "Dobre dziecko") albo opowieści z ulubionego radia (np. "Trójka z dżemem, palce lizać").
2. Ulubiona książka kulinarna:
Do niedawna nie miałam ulubionej książki kulinarnej. Poza zeszytem z maminymi przepisami, który założyłam zaraz po skończeniu studiów. Skrzętnie spisywałam domowe przepisy na wszystkie zupy (wówczas nawet rosół był dla mnie czarną magią!), mielone, wątróbki i inne śledzie. Do dziś zeszyt jest w użyciu, choć przeładowany ilością karteczek i karteluszek robi się coraz mniej praktyczny. :)
Odkąd jednak sama piekę chleb i odkąd pojawiła się polska wersja chlebowej biblii Jeffreya Hamelmana mam ulubioną kulinarną pozycję na swojej półce. A raczej blacie kuchennym. :)
3. Książkowe wyznanie:
Pamiętam taką scenę. To było chyba przed zerówką. Siedzę szczerbata w kuchni przy okrągłym stole. Z ogromnym zapałem czytam "Samochwałę" i łapiąc oddech szybko składam głoski. A w tle szum przewijanej taśmy i stłumiony śmiech rodziców. :) Gdzie jest ta taśma?! :)
W połowie podstawówki zarzuciłam czytanie w myśl zasady "jakie to nudne!".
Zapał do czytania wrócił ze zdwojoną mocą, gdy po operacji kolana byłam uziemiona i nudziłam się jak mops.
Dostałam wtedy "Anię z Zielonego Wzgórza" i tak już zostało. Kilka lat temu wydano "Anię z Wyspy Księcia Edwarda". Pewnie, że kupiłam. Pewnie, że przeczytałam.
Od tamtego podstawówkowego uziemienia nie wyobrażam sobie życia bez książek. W końcu, ten kto czyta, żyje wiele razy. :)
4. Książka, którą czytam obecnie:
Główną książką, którą właśnie czytam jest "Traktat o łuskaniu fasoli" Wiesława Myśliwskiego. Książką jestem zachwycona. Jedna z lepszych jakie ostatnio przeczytałam.
A czemu jest książką główną? Gdyż od pewnego czasu mam głupią przypadłość. Zaczynam jedną książkę, nie kończę i sięgam po kolejną. Przecież ta kolejna nie może poczekać! Ona musi być taka ciekawa! Taaa, taka ciekawa, że po chwili z tychże samych powodów pojawia się jeszcze następna... Nie cierpię tego!
Tym sposobem oprócz książki Głównej, koło mojego łóżka od miesięcy leży "Drwal" Witkowskiego i "Wałkowanie Ameryki" Wałkuskiego.
Czaję się na tegoroczną noblistkę, ale liczę na szybkie opróżnienie stolika nocnego. :)
Gosiu, ja bardzo dziękuję za zaproszenie i za ten wpis. :)
OdpowiedzUsuńPisanie do Twojego cyklu było dla mnie czystą przyjemnością. :)
Pozdrawiam Cię serdecznie, życząc wszystkiego co najlepsze w nowym roku.
Dziękuję Ci za miłe słowa :)
UsuńP.S. A może Ty również znasz jakiegoś kulinarnego wybornego mola książkowego? ;)
Odezwę się na mejla razem ze zdjęciem Heli. :)
UsuńOk! Hela jest śliczna :)
UsuńPodziwiam. I pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAgaju, ale co tu podziwiać? :)
UsuńPozdrawiam ciepło. :))
Wszystkie romansidła zakrawają odrobinę na fantastykę - ta teorai spodobała mi się najbardziej, choć powiało trochę smutkiem, że takie wnioski snuje młoda osóbka, a nie np. starsza pani jak ja. :)
OdpowiedzUsuńZdaje się, że wielki wpływ na Twoją lekturę Alu ma Trójka.
Pięknie napisane i przeczytałam z przyjemnością. :)
Kurcze, Aniu, dopiero teraz widzę jak to zabrzmiało! :) Jakby nie wierzyła w romanse, a co gorsza w miłość! Prawda? A jest zupełnie odwrotnie. :)))
UsuńChodziło mi oczywiście o styl pisania. :)
Chyba rzeczywiście Trójka ma wpływ. Choć chyba najchętniej sięgam po książki, które ktoś mi poleci (z wyłączeniem wiadomych) i po sprawdzonych autorów.
Dziękuję. :))
:)) Skoro jest zupełnie odwrotnie to wszystko OK. :)
UsuńA ja właśnie przepadam za dobrą fantastyką, choć kiedyś przed nią uciekałam :)
OdpowiedzUsuńA Hamelmana kupię sobie w kwietniu, jak pojadę do Polski :) Nie mogę się doczekać :)
Może i ja ją kiedyś dogonię? :)
UsuńHamelmana można kupić już w empiku za 40 zł :)
Uwielbiam książki kucharskie ! podkradłabym Ci "chleb" :)
OdpowiedzUsuńMyśliwskiego to sama bym chętnie przeczytała!
OdpowiedzUsuńJa również od dawna mam tę książkę na liście, tylko wciąż się jakoś nie składa.
UsuńMyśliwskiego polecam bardzo! Na pewno sięgnę po wszystkie jego książki. Ta jest i mądra i piękna. :)
UsuńBiografia Danuty Wałęsy czeka od roku abym się za nią wzięła. Klara Izy Kuny kompletnie mi nie przypadła do gustu. W planach mam Traktat o łuskaniu fasoli - ale to za jakiś czas dopiero.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Biografię Wałęsy warto przeczytać, ale też nie można oczekiwać jakiegoś literackiego kunsztu. :) Ja ją czytałam dla samych faktów.
UsuńKlara wg mnie jest dziwna.
Traktat rewelacyjny. :)
Alu, muszę przyznać, że miałaś rację z tymi wspólnymi punktami:)
OdpowiedzUsuńWidzę jeszcze kilka, których nie wymieniłam,
a Twoje pierwsze zdanie było u mnie identyczne,
dopóki nie zaczęłam skracać tekstu;))
Przeczytałam jedną książkę Grocholi (nie pamiętam tytułu) i więcej już nie chcę.
Po Szwaję i Greya też nie mam zamiaru sięgać.
Do różowej serii nigdy zajrzałam,
chyba ze względu na ten mój ulubiony kolor;))
Za to z przyjemnością przeczytam biografię Lema,
bo choć jego książki czytałam, to biografię jakoś ominęłam,
a Twoja recenzja tej książki jest bardzo zachęcająca.
Ale, że "Jajka" Roux'a nie są Twoją ulubioną pozycją kulinarną?!
Tu mnie trochę zaskoczyłaś;)
To tak jak ja nie wymieniłam w ogóle książek o zdrowym odżywianiu. I dopiero po Twoim tekście mi się o tym przypomniało. :)
UsuńA widzisz, że mój wpis chyba też do krótkich nie należy. ;)
Heh, ja też jakąś Grocholę przeczytałam, Szwaję też.
Sięgnij po jakieś różowe cacko. :P
Biografia Lema świetna!
Roux zniechęcił mnie swym przepisem na lemon curd - dużo składników, a wyszło średnie. ;) Musze znów do niego zerknąć i się z nim przeprosić. :)
"Traktat o łuskaniu fasoli" jest rewelacyjny - literatura z najwyższej półki. A książka 'Marzenia i tajemnice" już ponad rok czeka na swoją kolej, ale jeszcze się nie wbiła na stos podręczny (taki przy łóżku).
OdpowiedzUsuń