poniedziałek, 13 stycznia 2014

Pałeczki kontra nóż i widelec. Miki Sakamoto - W cieniu kwitnących wiśni


„- Wstydzę się, że nie opanowałam w wystarczającym stopniu jedzenia nożem i widelcem – Yoshi usprawiedliwiała się przed córką. – Szczególnie z widelcem mam duże problemy.
Nao odpowiedziała spokojnie.
- Uczyliśmy się tego w szkole. Nauczycielka prac domowych wyjaśniła nam, że to jest trudne na początku. Za pierwszym razem tak wysoko podnosiłam ramiona, że kawałek mięsa zsunął się z talerza, a nawet z niego wyskoczył. Wszyscy się ze mnie śmiali, ale sama też nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, bo to było naprawdę zabawne. Usmażone mięso staje się śliskie, łatwo się przesuwa i jeżeli chce się je pokroić nożem, wydaje się, że znów ożyło. Nauczycielka pokazała mi wtedy, jak przycisnąć je widelcem trzymanym w lewej ręce. Wtedy prawą ręką można je dokładnie pokroić nożem. Te małe długie noże, których się do tego celu używa, wyglądają zupełnie inaczej niż nasze i uczennice bały się ich dotykać. Jeszcze więcej obaw miały przy widelcach, ponieważ wydawało się, że można sobie nimi pokaleczyć usta.
Nao przerwała opowiadanie, ponieważ przyniesiono właśnie pokrojone na drobne kawałki mięso. Kelnerka ukłoniła się i dyskretnie przesunęła do talerzy pałeczki. (…)
Jadły z dużym apetytem w milczeniu. Nao posługiwała się widelcem, a matka podziwiała jej zwinność.
- Jak ona to robi? – wyszeptała pod nosem. W osobie Nao dwie różne kultury kulinarne połączyły się w jedno, niczym mleko dodane do kawy, pomyślała Yoshi, uśmiechając się.” *




Nie bez przyczyny właśnie ten cytat otwiera recenzję dzisiejszej książki - „W cieniu kwitnących wiśni” autorstwa Miki Sakamoto to literacka biografia japońskiej rodziny napisana przez wnuczkę głównej bohaterki. Opisuje jej dzieje począwszy od prababki i pradziadka, przez narodziny ich dzieci, czas ich dorastania i zakładania swoich rodzin. Główną jednak osobą, dla której powstała ta książka to babcia Nao, którą autorka chciała w szczególny sposób uhonorować i przekazać to, jak wielkim darzy ją szacunkiem.

Historia rodu przedstawiona w książce rozpoczyna się w jednocześnie trudnym, ale również rozwojowym okresie dla Japonii w II połowie XIX wieku. To wtedy Amerykanie wymusili na niej otwarcie się na handel z Zachodem. Japonia – dotychczas samowystarczalne i odizolowane wyspiarskie państwo stanęło nagle w sytuacji, kiedy do utrwalonego kodu zachowania się w strukturze społecznej zaczęły przenikać nowe zwyczaje świata zachodniego. Nie obyło się to bez problemów. Nie od parady na początku podałam właśnie cytat z widelcem, nożem i pałeczkami. To swoista metafora tego, jak wyglądała Japonia i Japończycy w tamtym okresie. Z jednej strony strach i nieporadność, z drugiej ciekawość odmiennych zachowań ludzi zachodu.

Właśnie w takich czasach dorastała Nao – babcia autorki. Jej życie  to obserwacja zmian zachodzących w kulturze japońskiej, spowodowanych nie tylko handlem z krajami europejskimi, ale również rolą, jaką na arenie światowej odgrywała Japonia wraz z konsekwencjami jej militarnej polityki – konflikt z Chinami i Japonią, utworzenie marionetkowego państwa Mandżuko, aż wreszcie trudne czasy II wojny światowej. Kres czasu samurajów, zmiana kodeksu zachowań, które obowiązywały jeszcze w wieku XIX, trudne relacje w małżeństwie, wojna i czasy powojenne – to główne składowe tego, z czym musiała się mierzyć Nao przez całe życie. 

Czasy Nao to właśnie rozbudowująca się Edo, czyli stolica państwa która przyjęła nazwę Tokio, to gejsze – wciąż istotne towarzystwo podczas biznesowych spotkań, bieda na południu kraju wymuszająca wśród rodzin brutalne mabiki, zwane również „przycinaniem nowo narodzonych”, duża rola w kulturze teatru kabuki i , podkreślanie statusu mężatki odpowiednim kolorem przepaski i nieodłączną skomplikowanie upiętą fryzurą marumage, oznaczającą, że serce tej kobiety zjednoczyło się z sercem męża, a także reperkusje spowodowane zrzuceniem na Hiroszimę i Nagasaki bomb atomowych.

Książka nie tylko opowiada historię jednej rodziny, ale przedstawia wielką transformację Japonii, diametralnie zmieniającą to państwo na przestrzeni zaledwie 100 lat. Gorąco polecam.

A jako uzupełnienie książki polecam lekturę „Wyznań gejszy” Arthura Goldena (z fabułą w zbliżonym okresie), do obejrzenia filmy „Wiosna, lato, jesień zima… i wiosna” w reżyserii Ki-duk Kima i „Atomowe rany” w reżyserii Marca Petitjean’a, oraz zdjęcia Japonii sprzed 100 lat, a w trakcie lektury posłuchania gry na tradycyjnych japońskich instrumentach biwa,  koto i shamisenie.

6/6
______________________
cytat: Miki Sakamoto - "W cieniu kwitnących wiśni", wyd. PWN
Książka bierze udział w wyzwaniu: Czytamy powieści obyczajowe i Grunt to okładka - edycja "kwiaty"


12 komentarzy:

  1. Bardzo chętnie przeczytam. Czytałam "Wyznania gejszy" i bardzo mi się podobały.
    Jakie Ty piękne zdjęcia robisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, jeżeli "Wyznania gejszy" Ci się spodobały, to jestem niemal pewna, że z tej książki będziesz równie zadowolona. Wiem, bo czytałam obie.

      Za komplement pięknie dziękuję :)

      Usuń
  2. Trudno się oprzeć chęci przeczytania po takiej rekomendacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli udało mi się Cię zachęcić, to wypada mi się tylko z tego cieszyć :)

      Usuń
    2. Mało tego, kupiłam ebooka na virtualo za całkiem nieduże pieniądze ;)

      Usuń
    3. Działasz ekspresowo! ;) Miłej lektury.

      Usuń
  3. Najpierw odniosę się do Twojego spostrzeżenia, że fajnie zgrały się nasze recenzje. I widzę, że w zasadzie należą do tego samego wyzwania ;)
    A co do samej historii to zaintrygowałaś mnie nią. Do tej pory nie słyszałam o tej książce, ale czas najwyższy to zmienić, bo widzę, że naprawdę warto. Słabej książce nie wystawia się wysokiej noty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dość, że w tym samym dniu, to akcja dzieje się w Azji w dość zbliżonym okresie i recenzje rzeczywiście znalazły się w tym samym wyznaniu (inaczej bym może nawet do Ciebie nie dotarła, bo nie znałam bloga).

      Książkę polecam. Po pierwsze opisuje dzieje prawdziwej rodziny (fakt, że ubrane w literacką formę), po drugie wnika w japońską kulturę, a po trzecie sama historia opowiedziana jest tak lekko (mimo niewesołych faktów historycznych), że z przyjemnością się ją czytało. Gorąco zachęcam Cię do lektury.

      Pozdrawiam

      Usuń
  4. To o tej książce wspominałaś, że mi ją pożyczysz jak przyjedziesz? Chętnie poczytam, bo ostatnio znowu coś mnie wzięło na czytanie japońszczyzny. :)

    Justa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tę miałam na myśli. Jestem pewna, że Ci się spodoba. Taka nieco w stylu "Wyznań gejszy", w zbliżonym okresie historycznym, no i sporo japońszczyzny :)

      Usuń
  5. O,chętnie bym przeczytała. "Wyznania gejszy" bardzo mi się podobała .:)

    OdpowiedzUsuń


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...