poniedziałek, 10 lutego 2014

Co ma Kim do angsocu? George Orwell - "Rok 1984"


Przy podsumowaniu minionego roku napisałam, że w tym roku chciałabym o książkach nie tylko pisać, ale również rozmawiać – w gronie. Nie spodziewałam się, że słowa zamienia się w czyn tak szybko ;) Czy pamiętacie zakochanego w książkach kota Puszkina? Poznałam go na żywo i nawet pogłaskałam futro podczas spotkania domowego klubu książki u Natalii (Natalia, dziękuję :))


Przyczynkiem do pierwszego spotkania był George Orwell i jego „Rok 1984”. Książkę czytałam około dekadę temu, wiele mi z lektury przez ten czas w głowie nie zostało, tym chętniej ponowiłam lekturę.
Samo czytanie jej po dłuższym czasie było dziwnym uczuciem. Za pierwszym razem bardzo fascynowała mnie wersja dystopii wymyślona przez Orwella - szczególnie przeprowadzana w Oceanii nieustanna zmiana historii, poprawianie przyszłości, której wyznacznikiem prawidłowości była teraźniejszość.

Obecnie mając większą wiedzę o świecie niż dziesięć lat temu, potraktowałam książkę bardzo serio. Właściwie powinnam stwierdzić, że nieustannie odnosiłam ją do tego, co znane jest z prawdziwego życia. Orwell pisząc książkę pewne założenia antyutopii czerpał ze stalinowskiego systemu. I to rzeczywiście jest widoczne w orwellowskiej Oceanii: szkółki kapusiów, to nic innego jak radzieccy pionierzy, powszechne donosy dzieci na swoich rodziców to również bardzo powszechne zjawisko w Związku Radzieckim okresu wielkiego terroru. Doskonale opisał to Aleksander Sołżenicyn w „Archipelagu Gułag”.

Zastanowiłam się jednak, czy „Rok 1984” był znany klanowi Kimów, który rządzi Koreą Północną nieprzerwanie od lat ’50-tych XX wieku. Czytając bowiem futurystyczno-przerażającą wizję Orwella nieustannie porównywałam ją z tym, co wiem o Korei Północnej.

Koreańczyk z KRLD, podobnie jak książkowy Winston Smith, żyje i pracuje dla chwały partii i jej wodza. Ma swojego Emanuela Goldsteina - wroga, któremu poświęca się nie tylko Dwie  Minuty Nienawiści, ale walce z nim podporządkowuje całe życie. Tym wrogiem w Korei jest kapitalizm i Stany Zjednoczone. Każdy Koreańczyk jest nieustannie inwigilowany, nieustannie udaje, że kocha swoją ojczyznę i wodza ponad wszystko. Ba! nie może zdradzać negatywnych uczuć względem Wielkiego Brata Kima (o ile je ma), a kiedy trzeba - płacze na zawołanie. Wprawdzie nic nie wiem, aby w Korei istniały orwellowskie luki pamięci, ale kreowanie przeszłości i ewaporacje mają się tam dobrze. Wystarczy sobie tylko przypomnieć wiadomości o grudniowej egzekucji Dzang Song Teka, którego niedawne jeszcze istnienie jest już wymazywane z kart historii, a wizerunek ze zdjęć.

Nad każdym aspektem życia czuwa partia przy pomocy rozdrobnionych inwigilatorów, którymi są gospodarze domów – inminban (minuty 21.56-24.28). Pełnią oni rolę książkowej Policji Myśli i  teleekranów jednocześnie. Dzieci nie należą do rodziców (minuty 18.22-20.45), ale do państwa i od samego początku uczą się jedynie słusznej historii i koncepcji życia w cudownej Korei, w której Kim jest niemalże bogiem

Zarówno u Orwella, jak i u Kima aresztowania i znikania nieprawomyślnych są na porządku dziennym. W Korei dodatkowo ma  jeszcze miejsce sieć obozów pracy. W odróżnieniu od książki - Koreańczycy nie zastosowali jeszcze zaawansowanej nowomowy z odłamem kwakmowy, ale „udoskonalenia” systemu, jeżeli kraj wcześniej nie zbankrutuje – są jeszcze przed nimi.




Czytając „Rok 1984” nie mogłam się pozbyć uczucia zanurzenia się w lepkim brudzie. Obrzydliwe jedzenia (bury gulasz, syntetyczny Dżin Zwycięstwa, preparat mięsny) brzydkie i zaniedbane wnętrza, wszechobecne ruiny, szaro-bury świat z wszechobecnym gniewem, strachem i nienawiścią tylko potęgował niemiłe wrażenia podczas lektury. I po tym wszystkim, aż dziwnie napisać, że to dobra książka, bo od razu czuć w tym dysonans. Ale tak! – to bardzo dobry kawał literatury. Warto przeczytać o wizji świata, która nas na szczęście nie dotyczy.



6/6

Na blogu Natalii możecie przeczytać fragment protokołu ze wspomnianego wyżej spotkania książkowego, podsumowującego nasze spostrzeżenia w związku z omawianym  „Rokiem 1984” :)

________________
George Orwell – „Rok 1984”; Kolekcja Gazety Wyborczej



12 komentarzy:

  1. Bardzo nam miło, że o nas piszesz!:)
    A co do Orwella... no cóż... nic dodać, nic ująć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Orwellu można jeszcze wiele powiedzieć ;)

      Usuń
    2. Np., że kolekcjonował kobiece czasopisma i pięknie je oprawiał ;)

      Usuń
    3. O widzisz! O oprawianiu ich nie wiedziałam ;)

      Usuń
  2. Po przeczytaniu książki, najmilsze jest, by mieć z kim o niej porozmawiać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tej książce i może kiedyś przeczytam :)
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj koniecznie, to naprawdę ciekawa, choć "brudna" powieść.

      Usuń
  4. Czytałaś moją recenzję "Roku 1984"? Też wspomniałam o Korei !!!
    Wspaniała lektura, najlepsza!

    OdpowiedzUsuń
  5. USA=Oceania Google=Wielki Brat Android w telefonie=teleekran

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki często są odbiciem rzeczywistości lub ich wróżbą na przyszłość...

      Usuń


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...