środa, 23 kwietnia 2014

Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Ilustracje w książkach dla dzieci


Jak co roku 23 dnia kwietnia obchodzony jest Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Nie będę jednak przy tej okazji pisać o tym, że czyta się mało, że zamykają się księgarnie z tradycjami, ani też o tym, co może być tego przyczyną. 

Zacznę od początku, czyli od czasów dzieciństwa, kiedy najłatwiej łapie się czytelniczego bakcyla. 
Jako dziecko miałam w domu stosy bajek. Dzięki temu nauczyłam się szybko czytać i nie miałam w szkole problemów z ortografią. Wraz z dorastaniem zmieniały się moje czytelnicze wybory.Pod koniec szkoły podstawowej stwierdziłam, że do bajek już nie wrócę, większość ich zatem spakowałam do torby i oddałam do biblioteki. Pluję sobie w brodę do dziś za ten mój brak chomikowania. Kilka egzemplarzy udało mi się zachować, kilka na nowo kupić na kiermaszu w jednej z wrocławskich bibliotek.
Dzisiejszy zbiór jest wypadkową starych zbiorów, sentymentów i poszukiwań. Przy wpisie z okazji Światowego Dnia Książki dla Dzieci obiecywałam, że przywiozę od rodzicielki moje zbiory i je tutaj zaprezentuję.


Jak obiecałam, tak uczyniłam. Uprzednio je jednak przejrzałam i obfotografowałam. I doszłam do pewnych wniosków. Z PRL-owskimi bajkami jest różnie. Jak sami zauważycie – są książki koszmarki, ale trafić można również na piękne ilustracje znanych i mniej znanych rysowników. Pogrupowałam je na następujące kategorie:

1. Koszmarki
Prym wiedzie tutaj Seria z Wiewiórką. Większość z posiadanych książeczek ma – mówiąc oględnie – bardzo średnie ilustracje.



Wszystkie inne pobiła jednak „Gruszka” Marka Sołtysika z ilustracjami Barbary Ziembickiej – Sołtysik. Nie wiem jak Wam, ale mi postaci skojarzyły się z filmem The Grudge – Klątwa… Bałabym się je pokazać dziecku ;) (Krajowa Agencja Wydawnicza - 1981)










Podobnie jak miałabym opory przed taką brutalną ilustracją jak w bajce skandynawskiej „Zamek Soria Moria” serii z Ślimakiem (Krajowa Agencja Wydawnicza). Tutaj nie podam, kto jest autorem ilustracji, bo egzemplarzowi brakuje tytułowej strony.



Innym koszmarkiem są ilustracje do „Golono, strzyżono” Adama Mickiewicza, które namalował Andrzej Ludwik Włoszczyński w serii „Książeczki Babuni” (również Krajowej Agencji Wydawniczej - 1986). 
Moja mama chyba miała rację, że chowała ją przede mną wysoko w pawlaczu ;)



Inną "perełką" niech będzie książka Marii Konopnickiej „O krasnoludkach i sierotce Marysi” z graficznym opracowaniem Andrzeja Wróblewskiego (Somix – 1990).
Zarówno krasnoludki, jak i sama Marysia mają tutaj nieco szalone oczy. Nie wiem, może się czymś upalili ;))



2. Normalsi
To książki, w których ilustracje ani nie są kontrowersyjne, ani szczególnie zachwycające. Są poprawne, można na nich zawiesić oko i nie ma strachu pokazać je dzieciom. Ale nie wyróżniają się szczególnie pośród innych.

Wydawnictwo Nasza Księgarnia – seria „Poczytaj mi mamo”
Zdzisław Nowak – „Pałac, którego nie było” (1986) – ilustrował Mirosław Pokora
Hanna Łochocka – „Księżyc nad Warszawą” (1987)- il. Anna Stylo - Ginter
Witali Banki – „Dziupla” (1987) – il. Hanna Krajnik
Helena Bechlerowa – „Kolczatek” (1984) – il. Danuta Przymanowska – Boniuk



Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Jan Grabowski – „Czarna owieczka” (1982)- il. Maria Orłowska – Gabryś



Krajowa Agencja Wydawnicza
Adam Mickiewicz – „Pani Twardowska” (1984) – il. Janusz Stanny



Wydawnictwo Morskie Gdańsk
Maryla Hempowicz – „Dzielny statek” (1985) – il. Sylwia Scisłowska



Wydawnictwo Czytelnik
Liliana Bardijewska – „Ratatuj” (1984) – il. Joanna Zimowska – Kwak



3. Perełki
To książki, których ilustracje chętnie oprawiłabym w ramki i wyeksponowała na ścianie.

O tym, że lubię zawadiackie ilustracje Bohdana Butenki pisałam poprzednio. Zdanie podtrzymuję. Nie są to dzieła sztuki, ale bardzo przyjemnie się na nie patrzy. Pan Bohdan to człowiek, który dużo się chyba uśmiecha ;)

Wydawnictwo Nasza Księgarnia 
Jan Brzechwa – „Na wyspach Bergamutach” (1980)
Krajowa Agencja Wydawnicza
Sławomir Kryska – „Perypetie z samochodem” (1987)
Wydawnictwo Nasza Księgarnia 
Jan Brzechwa – „Na straganie” (1988)




Kolejnym znanym i uznanym rysownikiem był Jan Marcin Szancer. Każda z posiadanych książek z jego ilustracjami podoba mi się bez wyjątku. 

Wydawnictwo Alfa
Jan Brzechwa – „Grzyby” (1986)
Wydawnictwo Poznańskie
Julian Tuwim – „Lokomotywa”, „Rzepka”, „Ptasie radio” (1982)
Oficyna Wydawnicza WIM
Carlo Collodi – „Pinokio” (1993)





Obie książki Brzechwy z ilustracjami Franciszki Themerson czytywałam i oglądałam wielokrotnie. Kochałam miłością wielką za zgrabne wierszyki i wesołe rysunki. To jedne z topowych książek mojego dzieciństwa. Cieszę się, że dało mi się je na nowo zdobyć.
Wydawnictwo Czytelnik
Jan Brzechwa – „Tańcowała igła z nitką” (1986)
Jan Brzechwa – „Kaczka dziwaczka” (1985)







Poniższe ilustracje Zbigniewa Rychlickiego wzbudziły we mnie wielki zachwyt. Nie miałam wcześniej tej książki, ale jako dorosła osoba zakochałam się w tych rysunkach.

Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Wanda Chotomska – „Od rzeczy do rzeczy” (1987)






4. Wyjątki
To kategoria rozmaitości, które trudno mi przyporządkować do trzech poprzednich.

„Księżniczka na szklanej górze i inne baśnie norweskie” – Wydawnictwo Poznańskie (1986) z ilustracjami Adama Kiliana ma dla mnie wartość mocno sentymentalną.

„Dziecię elfów” H. Ch. Andersena – Nasza Księgarnia (1988) z ilustracjami Olgi Siemaszko i „Cygan i baba i inne wiersze” Aleksandra Fredry – Krajowa Agencja Wydawnicza (1986) z opracowaniem graficznym Andrzeja Klimczaka – Dobrzanieckiego to książki, w których ilustracje są dość nierówne. Niektóre są dość średnie, ale te tutaj na zdjęciu są według mnie piękne.





Natomiast gaskońska baśń Paula Delarue’a – „Król kruków” (Krajowa Agencja Wydawnicza – 1980) z ilustracjami Łucji Sienkiewicz i Stasysa Eidrigeviciusa ma dość monochromatyczne i mroczne obrazy, jak na książkę dziecięcą, ale nie pozwalają mi przejść obok nich obojętnie.





***

To taki mały wycinek moich bajkowych zbiorów. Książki dla dzieci to wyjątkowa kategoria literatury, która z mijającymi latami i w miarę dorastania stają się bardzo sentymentalną i niekiedy mityczną kategorią literatury. Mam w głowie kilka książek, których egzemplarzy mi brakuje, m.in. „Kredki” Małgorzaty Musierowicz, czy „Kolorowej bajki – niebajki” Hanny Łochockiej. I pewna bajka o ptaku, który kradł złote jabłka z ogrodu, której tytuł i autor już dawno uleciał mi z głowy.


Z okazji Światowego Dnia Książki i z okazji tego, że mam kochanego męża dostałam w prezencie książkę o bajkowych dziecięcych wspomnieniach znanych.


Już nie mogę się doczekać lektury. Na pewno Wam o niej niebawem opowiem, a póki co zapraszam do obejrzenia krótkiej rozmowy na temat z autorami tejże publikacji.


Podzielicie się opiniami na temat ilustracji w książkach dla dzieci? ;)



20 komentarzy:

  1. To wydanie Brzechwy z "Kaczką Dziwaczką" pamiętam z dzieciństwa i była to jedna z moich ulubionych książek. Świetne wiersze (szalałam na punkcie "Kaczki..." i wierszyka o stryjku :)) i zawsze bardzo podobały mi się ilustracje - niby proste, tylko kilka kolorów, ale było w nich coś, co przykuwało moją uwagę już jak byłam młodsza. Pamiętam zwłaszcza stronę z takimi panienkami w różnych sukienkach, fascynowały mnie ich bufiaste rękawy i to, że każda sukienka ma inny wzór - lubiłam się wręcz gapić na tę ilustrację, choć pozornie nie ma na co ;)
    Nie wiedziałam, że jest drugi tom Brzechwy do kompletu - już o nim marzę! :)

    Serii z wiewiórką nie znałam, ale obrazki w "Gruszce" są faktycznie przerażające, te nawiedzone spojrzenia - brr...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Siedem panien skromny gust ma,
      a kaprysi właśnie ósma:
      nie chce krążków, prążków, kratek
      ani groszków na dodatek,
      na desenie wciąż się dąsa
      oczy we łzach, buzia w pąsach"
      "Dwie krawcowe" ;)

      Ja uwielbiałam te wierszyki i obczytywałam te książki na okrągło. Żałuję, że nie mam książek Ewy Szelburg-Zarembiny. Ją też lubiłam.

      Usuń
    2. O no właśnie, nie mogłam sobie tytułu przypomnieć! :D

      Usuń
  2. Fajny wpis Sis, bardzo fajnie się czytało i oglądało . :)
    Żałuję, że wydałam dzieciom w rodzinie wszystkie moje książki z serii "Poczytaj mi mamo", poszły sobie jeszcze zanim sama myślałam o dzieciach. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Poczytaj mi mamo" miałam cały stos. Udało mi na nowo zyskać "Księżyc nad Warszawą" :)

      Usuń
  3. Mmm... sentyment. Tą książkę o Kubusiu jeszcze mam, reszta niestety rozeszła sie po rodzinnie. Pamięta lubiłam bajkę "Cygan i baba" i tą o kaczce dziwaczce awww... Brakuje mi w twoim zbiorze baśni Andersena.

    Justa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już chciałam napisać, że brakuje, bo go nie mam, ale mam tylko nie obfotografowałam tego małego zbioru formatu A4, w którym są tylko "Dzikie łabędzie" i "Słowik".

      Usuń
  4. Gruszka mnie rozwaliła! co za koszmar!! Dużo ciekawych ksiazeczek tu widzę tak poza tym, oczywiscie Butenko i Szancer wymiatają :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, Gosia, ale mi skarby przypomniałaś, widzę że miałam (poza Chotomską) wszystkie te które wymieniłaś jak "Perełki" :) Z sentymentem jeszcze wspominam Ferdynanda Wspaniałego, Króla Maciusia, Baśnie Andersena w takim dość dużym wydaniu i rosyjską książkę Bajarka opowiada. A i baśnie braci Grimm w takim niepozornym czarnym wydaniu. I komiksy Kornela Makuszyńskiego, o Koziołku Matołku i o Małpce Fiki-Miki :) Za dużo tych książek może nie miałam, ale lubiłam je.. Nie wiem jakbym teraz na te ilustracje patrzyła, kiedyś mi się podobały :-)

    A Gruszka to obłęd :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciusia mam, ale w wersji bez ilustracji, więc nie wspominałam.

      Ferdynanda znam tylko z nazwy, a Fiki-Miki od dawna kojarzy mi się Burusią ;)

      ps. Gruszki już nie mam - wymieniałam ją w sobotę na książkowej wymianie na coś lepszego ;)

      Buziaki

      Usuń
  6. Sis, a znasz Ty autorkę książek dla dzieci Iwonę Chmielewską? I np "Kłopot"? Przejrzyj, zajrzyj :).
    Albo Sven Nyhus książka pt "Tato" , "Włosy mamy".

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki temu wpisowi przypomniały mi się szczęśliwe lata dziecinne. Dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłe słowa - dziękuję. I cieszę się, że pomogłam Ci choć na chwilę wrócić do dzieciństwa :)

      Usuń
  8. Rozumiem, że autorka chciała dobrze ale...Poczułam się dotknięta. To znaczy dziecko we mnie. GRUSZKA jest ciekawa! Uwielbiałam ten apetyczny żółty owoc na okładce. Może się podobać lub nie, ale ma poziom artystyczny. I proponuje jakiś świat. Miałam tę książkę jako dziecko, i nie mam pojęcia o czym mówicie? Po swojemu ją przeżywałam, ale na pewno nie miałam negatywnych odczuć...choć bajka była trochę smutna. A gruszki w mieście mało dostępne. ( bierzecie pod uwagę kontekst w ogóle?? Kiedy te ilustracje powstawały?). STASYSA "Król Kruków" ( skomentowany jako "nieco monochromatyczne choć nie pozwalające przejść obojętnie") to moje jedne z najukochańszych ilustracji...totalne do rozkminiania i rozbudzające wyobraźnię. Nie wypowiadajcie się w imieniu dzieci, mam wrażenie że zubożacie ich potrzeby i zawężacie...Dla mnie najgorsze ilustracje dziś to oczywiście wszelkie pochodne Disneya. Dlatego uważam, że Andrzej Wróblewski i "O sierotce Marysi...bla bla" - to jest prawdziwy koszmar. Konfrontowanie dzieci z kiczem i hohsztaplerką - jest przewinieniem. Ale ze sztuką? Nawet jeśli groźna lub niekolorowa? - Nie sądzę. Koszmary rodzą się gdzie indziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie twierdzę, że "Gruszka" jako bajka jest pozbawiona jakichkolwiek walorów. Nie zrozum mnie źle - nie dyskredytuję historii, a zamieszczone do niej ilustracje. Może to i lepsze od przesłodzonych disnejówek, ale dla mnie to nadal nie jest artystyczne mistrzostwo. I tak jak Tobie - mogą się one podobać, tak ja daję sobie prawo ich krytyki.

      Cieszę się na Twój komentarz, bo lubię wysłuchać zdania z drugiej strony. Dziękuję i zapraszam ponownie :)

      Usuń


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...