Jakiś czas temu, kiedy byłam na poczcie bardzo zaskoczył mnie fakt, że przy okienku zostały wyeksponowane na sprzedaż książki. Rzecz to dotychczas niecodzienna. Ba! niespotykana nawet. Dzisiaj po pracy ponownie pojawiłam się na poczcie, tym razem w innym oddziale i zgadnijcie, co ukazało się moim oczom? Zakładam, że pomyśleliście o książce, ja nawet dodam, że jej autorem był Tolkien. A oprócz niej jeszcze kilka innych egzemplarzy, pod którymi podpisali się inni. Nie mogę wyjść ze zdumienia. Serio.
Pojawiłam się zatem na poczcie, aby odebrać pewną awizowaną przesyłkę, w kopercie której kryła się… Ależ oczywiście, że książka. I to nie byle pierwsza z brzegu, czy ostatnio zakupiona. Rzecz to wagi cięższej, mimo, że koperta dość lekką była. Chodzi bowiem o to, że zostałam adresatką książki, którą otrzymałam w ramach prezentu urodzinowego od Justy, z którą, bywało, że nie raz i nie dwa siedziałam lata temu w szkolnej ławce. Do książki dołączony był odręcznie napisany list. Rzecz w dobie e-maili tak rzadko spotykana, jak jeszcze niedawno te wyżej wspomniane książki w pocztowym okienku.
I tutaj naszła mnie pewna refleksja. A nawet co najmniej dwie. Po pierwsze uświadomiło mi to, że żadna książka, nawet ta wymarzona, ale zakupiona przeze mnie, nie cieszy mnie tak bardzo, jak książka otrzymana w prezencie. Tym bardziej, kiedy jest opatrzona dedykacją i trafia w moje czytelniczo – hobbystyczne gusta. A po drugie, okazuje się, że Faceebook wcale nie jest nam tak bardzo społecznościowo niezbędny. Bo przy wyłączeniu opcji powiadamiania - o Twoich urodzinach będą i tak pamiętać Ci, którzy o tym pamiętać chcą. A to oznacza, że nie zawsze lajki to jest to, co nam najbardziej potrzeba. Warto czasem wyłączyć to współczesne dobrodziejstwo, czyli komputer z dostępem do sieci i spotkać się z ludźmi oko w oko, aby porozmawiać na żywo, jak kiedyś to bywało. A niechby nawet i o książkach ;)
Wisława Szymborska miała rację pisząc:
"Żyjemy dłużej,
ale mniej dokładnie
i krótszymi zdaniami. "
Wisława Szymborska miała rację pisząc:
"Żyjemy dłużej,
ale mniej dokładnie
i krótszymi zdaniami. "
Może warto czasem o tym pamiętać?
Najlepszego!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNajlepsze życzenia :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się - wirtualny świat nie zastąpi tego prawdziwego. Sama mam mocno ograniczony osobisty kontakt z rodziną i znajomymi ze względu na miejsce zamieszkania, tym bardziej więc doceniam, kiedy jest mi to dane.
Też dostałam na urodziny książkę. O czekoladzie :)
Moja rodzina jest daleko, dlatego tak bardzo cenię sobie bezpośredni kontakt z osobami, w towarzystwie których tutaj na miejscu - dobrze się czuję.
UsuńAle fajnie! :)
OdpowiedzUsuń"żadna książka, nawet ta wymarzona, ale zakupiona przeze mnie, nie cieszy mnie tak bardzo, jak książka otrzymana w prezencie" - I dlatego zawsze daję przyjaciółce książki (ona, rzecz jasna, lubi czytać, gdyby tak nie było, nie zmuszałabym jej do lektury), niekoniecznie z okazji urodzin, czasem po prostu z okazji, że ją lubię. :) Raz, kiedy wyjeżdżała na wakacje do babci obok Zakopanego, wysłałam za nią powieść-niespodziankę i naprawdę udało mi się ją zaskoczyć.
Świetna niespodzianka! Pozazdrościć przyjaciółce takiej przyjaciółki :)
UsuńSama prawda, ale cóż - to już nie wróci. :/
OdpowiedzUsuńWszystkiego naj!
Dziękuję :)
UsuńOwszem, nie wróci, ale co stoi na przeszkodzie, aby wyłączyć czasem komputer i porozmawiać na żywo? Popatrz - nam się udało ;)
100 lat.
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od nas samych. Dlatego powinniśmy częściej "wychodzić" ze świata wirtualnego.
Dziękuję.
UsuńDokładnie tak. Nasze zachowania i zachowania ludzi obok w dużej mierze zależą właśnie od nas.
Aww.... cieszę sie ,że książka dotarła i trafiłam w twój gust. :)
OdpowiedzUsuńTaka ironia losu. Jeszcze 30 lat temu wszyscy narzekali, że państwo ingeruje w życie prywatne człowieka, że go szpieguje, prześwietla, kontroluje rozmowę, a dziś sami siebie podajemy na tacy. Śmiejemy się, dziwimy się temu co sie dzieje w takiej dajmy na to Korei Północnej, a u nas nie dostrzegamy tego, że na każdym kroku kamery nas obserwują, w każdej chwili możemy zostać sfilmowani/nagrani, mogą nam zrobić zdjęcie i puścić to do sieci. Mało tego, sami chętnie podajmy do publicznej wiadomości to gdzie byliśmy na wakacjach, co dziś zrobiliśmy, co kupiliśmy. Ot taka ironia losu, kiedyś prywatności strzegliśmy, a dziś już jej nie potrzebujemy?
Justa
Oj bardzo trafiła. Jeszcze raz duży buziak. Ale wiesz, że Japonia, to jest to, co obie lubimy ;)
UsuńMasz rację - właśnie dlatego mój profil na FB jest w baaardzo ubogi w treści, nie podaję swoich danych, a i twarzowych zdjęć staram się nie publikować. Czasami warto zostawić coś tylko dla tych, z którymi pije się kawę - prawdziwą, a nie wirtualną.
Ściskam
I dlatego dużo chętnej złożyłabym Ci życzenia osobiście :-) Ale na razie wirtualnie mówię: wszystkiego, co sobie marzysz :-) ale nie do końca, niech zostanie odrobina do marzenia, bo to też miłe :-) I mnóstwo lekturowych przyjemności :-)
OdpowiedzUsuńDodam jednak, że i tak liczę na możliwość uściskania Cię osobiście :-)
To bardzo miłe, co napisałaś. Dziękuję. Ja również liczę na spotkanie i coś czuję, że będzie taka szansa pod koniec listopada na sabatowie ze "Służącymi" ;)
UsuńKochana, a ja zapomniałam :(
OdpowiedzUsuńWyleciało mi z głowy, a pamiętałam.... Przepraszam najmocniej.
Życzę Ci wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze, niech się spełnią Twoje marzenia ! Cudownych książek do przeczytania, mnóstwa wrażeń, radości, miłości i szczęścia.
Całuję :*
E tam! Niczym się nie przejmuj - to nie jest kwestia życia lub śmierci ;)
UsuńDziękuję :)
"Jakiś czas temu będąc na poczcie bardzo zaskoczył mnie fakt, że przy okienku zostały wyeksponowane na sprzedaż książki." Bardzo proszę popraw to zdanie, bo jest niepoprawne gramatycznie.
OdpowiedzUsuńTo zdanie z serii "wracając ze szkoły zaczął padać deszcz."
Z tego zdania wynika, że to fakt poszedł na pocztę, a nie ty.
To bardzo dobry komentarz ;) Wnikliwy czytelnik, to skarb :) Dziękuję, skorzystałam z rady.
UsuńNajserdeczniejsze życzenia... :)
OdpowiedzUsuńKsiążka-niespodzianka, cieszy podwójnie.
Dziękuję :)
UsuńZgadzam się i tak sobie myślę, że chyba żaden inny prezent mnie nigdy tak nie cieszył, jak książka właśnie. Może to też dlatego, że rzadko je otrzymywałam? Hmmm :)