niedziela, 1 lutego 2015

Eureka. Księgarnia pod magicznymi kotami


W 2013 roku Dzień Księgarza uczciłam na blogu wpisem o kotach. Niezwyczajnych (jak gdyby koty w ogóle mogły być zwyczajne), bo księgarnianych. Wtedy pojawił się Dante, Docent i Rudolf. Dzisiaj do tego grona dołączają jeszcze dwa duże (naprawdę duże) cuda.

Wyszło zupełnie przypadkowo. Byłam umówiona na Saskiej Kępie na herbatkę z koleżanką Kasią. Ponieważ do umówionej godziny miałam jeszcze chwilę, postanowiłam uskutecznić niespieszny spacer po ulicy Francuskiej. I kiedy tak spacerowałam moim oczom ukazała się ta witryna.


Niby nic szczególnego, dopóki na szybie nie napotka się napisu „Pod magicznymi kotami”, a na drzwiach kocie naklejki. Co najlepsze, mimo niedzieli – księgarnia była otwarta, więc nie trzeba mnie było długo namawiać.

Koty, wszędzie koty :)

Pierwszy widok, jaki napotkałam, to książki. W sumie logiczne zważywszy na profil lokalu.


Ale kiedy spojrzałam w lewo – moim oczom ukazało się takie cudo.


To duże, futrzaste cudo to Cezar. Jeden z dwóch rezydentów Maine Coon’ów od kilku już lat na stałe przebywających pośród księgarskich nowości. Cezar to kot w stylu dostojników łaknących podziwu i atencji. Zupełnie nie straszne są mu obce ręce mierzwiące jego piękną sierść. On właśnie jest po to, aby obrzucać go komplementami.

Zupełnie inny jest Czak. To dla odmiany typ samotnika, który lubi drzemać w swoim ulubionym kartonie pod ladą. Miły właściciel kotów dokonał jednak prezentacji Czaka, na co kot zareagował ziewnięciem i obserwacją. I pomimo sporego audytorium zachował stoicki spokój.


Z przodu Czak, a w tle po prawej mistrz drugiego planu - Cezar :)

Powyżej napisałam, że księgarnia była otwarta mimo niedzieli. Trochę to dziwne, dopóki nie posłucha się opowieści właściciela. Księgarnia nie od zawsze otwierała się dodatkowo w najbardziej leniwy dzień tygodnia. Ale ponieważ koty mają wiernych fanów, którzy pukali w szybkę również w niedzielę, stąd aby i kotom było przyjemnie, i aby uwzględnić ludzkie zapotrzebowanie – księgarnia od pewnego czasu otwiera podwoje również na trzy niedzielne godziny co tydzień.

Oba Maine Coon’y to jeszcze nie wszystko. Przed nimi rezydował tutaj Auron (mam nadzieję, że nie przekręciłam imienia) – również Maine Coon i co ciekawe – dziadek przedstawionej już tutaj młodzieży. Był rodowodowym, bardzo utytułowanym kotem. 


Na ścianie w ramce wisi nie tylko jego zdjęcie, ale również medale i inne odznaczenia, a w innej części księgarni – również puchary. Było ich więcej, ale część z nich przeszła w ręce sympatyków kota już po jego śmierci. Niestety – przegrał walkę z nowotworem.


Usłyszałam wszystko od bardzo sympatycznego właściciela księgarni. No tak – dwoje kociarzy zawsze znajdzie wspólny język, zwłaszcza, kiedy pokazują wzajemnie zdjęcia swoich kotów ;)


Tak, tak – w czasie naszej krótkiej pogawędki dowiedziałam się nie tylko skąd pochodzi rasa, jakie jest ich naturalne środowisko, ale też dowiedziałam się i zobaczyłam, co oba księgarniane koty jedzą, obejrzałam zdjęcia: nieżyjącego Aurona, dwóch kotów domowych właściciela, Cezara i Czaka kiedy byli młodsi oraz kotów brata i wuja.


Jak na kocią księgarnię przystało, można się w niej zaopatrzyć w książki traktujące o kotach. No tak – zdziwiłabym się, gdyby ich nie było, tym bardziej, że Eurece patronuje przecież kot Auron.



Eureka to bardzo przyjemna, kameralna księgarnia, która na Francuskiej 15 jako przedsięwzięcie lokalne funkcjonuje od ponad 20 lat. Wcześniej funkcjonował tutaj (o ile dobrze zapamiętałam) Dom Książki.

Miłym akcentem w księgarni jest nie tylko przyjemna atmosfera, miły właściciel i piękne koty, ale i detale, których na próżno szukać w księgarnianych molochach. W Eurece pamięta się bowiem nie tylko o byłym rezydencie, ale i honoruje założycielkę księgarni, której portret wisi na dobrze wyeksponowanym miejscu pośród książek. 


Na zdjęciu założycielka księgarni - Pani Krystyna Reppel

Marzy mi się więcej takich miejsc z niepowtarzalnym klimatem drobnej, księgarskiej przedsiębiorczości. Aby one jednak mogły przetrwać – muszą mieć swoich stałych klientów.

Coś mi się widzi, że będę jedną z nich. Na dobry początek zakupiłam (pozycję z chciejlisty) nowy reportaż mojego ulubionego wydawnictwa Czarne o Carandiru, czyli największym więzieniu w Brazylii. Przyjmijmy zatem, że właśnie wręczyłam sobie zaległy imieninowy prezent. Cóż - jakoś trzeba przed samą sobą usprawiedliwić nieplanowany zakup ;)

To była udana niedziela: przyjemna pogoda, piękne koty, świetna księgarnia, a potem sympatyczne koleżeńskie spotkanie w nieodległej herbaciarni. Tak lubię :)

_________________

Księgarnia Eureka, Warszawa, ul. Francuska 15 (Saska Kępa)

Otwarte:
pon-pt 11:00-19:00
sob 11:00-15:00
nd 13:00-16:00


6 komentarzy:

  1. I teraz nie wiem, co chcę - książki, czy kota?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej oba. Niestety wyszłam tylko z książką ;)

      Usuń
  2. Ja chcę i koty i książki. Zabieram wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem, iż koty jako pupile są bardzo miłe. Tym bardziej, że ja także mam u siebie ciekawego kota. Wielce podoba mi się to co napisano w https://psy24.pl/aktualnosci,ac145/jak-nauczyc-kota-korzystac-z-kuwety,4409 i jestem zdania, faktycznie tak jest często. Tym bardziej, że koty są dość popularnym zwierzakiem domowym.

    OdpowiedzUsuń


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...