Jestem młody, mam dwadzieścia lat, ale w życiu nie poznałem niczego poza zwątpieniem, śmiercią, strachem i splotem najbezsensowniejszej powierzchowności z bezmiarem cierpienia. Dostrzegam, że narody szczute są przeciw sobie i nie zdając sobie z tego sprawy zabijają się milcząco, głupio, posłusznie i bez powodu. Dostrzegam, że najmądrzejsze umysły świata wynajdują broń słowa, by uczynić to wszystko jeszcze bardziej wyrafinowanym i długotrwałym. Wraz ze mną dostrzegają to ludzie, moi rówieśnicy z tej i tamtej strony, na całym świecie. Wraz ze mną przeżywa to całe moje pokolenie. Co więc zrobią nasi ojcowie, kiedy pewnego razu zbuntujemy się i staniemy przed nimi i zażądamy rozliczenia? Czego będą mogli spodziewać się po nas, gdy kiedyś nadejdzie czas, w którym nie będzie wojny. Przez całe lata naszym zajęciem było zabijanie. To był pierwszy zawód w naszym życiu. Nasza wiedza o życiu ogranicza się do śmierci. Co więc ma nastąpić potem? Kim mamy być?*
Zamierzałam iść za ciosem i napisać o antywojennej powieści Rearque'a zaraz po nieco rozczarowującej „Walentynie”. Tak dla kontrastu, bo dzisiejsza książka, to dla mnie przeciwny biegun. Musiałam jednak dać sobe po jej lekturze trochę czasu. „Walentyna” była antywojenną lekką humoreską, naigrywaniem się z wojny, a „Na zachodzie bez zmian” jest na poważnie. Na bardzo poważnie. Zupełnie nie spodziewałam się takiej petardy! Tyle mogę napisać na wstępie.
Ta powieść jest niczym manifest młodych żołnierzy walczących na froncie I wojny światowej. Obnażający bezsens, absurdy i moralną cenę wojennej machiny. Punkt widzenia młodego człowieka, który nagle przez wojenne doświadczenia staje się emocjonalnie bardzo stary i dojrzalszy mentalnie od szkolnych i rodzinnych autorytetów - naprawdę wbija w fotel.
Te wszystkie mowy Kantorka i innych nauczycieli o ideałach wygłaszane w kierunku szkolnej młodzieży w zderzeniu z wojennymi doświadczeniami niedawnych jeszcze uczniów brzmią jak ponury żart, a dotychczasowy autorytet starszych, okazuje się, że nie wynikał z mądrości, a biegłości w wypowiadaniu frazesów. Tamci opowiadali o służbie ojczyźnie, patriotyzmie i honorze, a młodzi żołnierze widzieli szpitale i umierających po bezsensownej walce.
Samo wyobrażenie o wojsku, jego wyidealizowanego, niemal romantycznego charakteru z faktycznym obrazem wprawia w konsternację. Na nic tam wbijana do głów w szkole wiedza o teoriach Schopenhauera i biegłość w dziełach Platona i Goethego, skoro ważniejszy od intelektu jest rozkaz podrzędnego listonosza o pucowaniu butów, klozetów, oraz poprawne salutowanie, stawanie na baczność i defiladowy krok. Klasyczna wykładnia ojczyzny podawana przez nauczycieli w wojsku oznacza rezygnację z osobowości i tresowanie na miarę cyrkowych koni.
O właśnie! Konie, podobnie jak młodzi żołnierze, to też ofiary wojennej machiny. Przestraszone, przeciążone, wyeksploatowane i poranione, z wnętrznościami na wierzchu, skarżyć się mogą tylko przez żałosne rżenie. Dopełniają krwawego obrazu rannych i poległych żołnierzy, przepełnionych lazaretów, spalonych wiosek, tęsknoty za rodziną i dziwnego porozumienia z wygłodzonymi i sponiewieranymi jeńcami.
Młody żołnierz szybko konstatuje, że najpierw jest wojskowym mięsem armatnim, a dopiero potem człowiekiem. Że doświadczenia wojenne potrafią rozbić psychikę na tysiąc kawałków, a sama wojna, to nie patriotyczny ideał obrony ojczyzny, ale niezły interes dla właścicieli fabryk i powód do chwały dla dowódców, wysoko postawionych oficjeli i cesarzy. A po drugiej stronie barykady walczy nie wróg, ale taki sam młody, zagubiony, zwykły człowiek.
To była bardzo gorzka i poruszająca powieść. Myślę, że nawet bardzo autobiograficzna, skoro Erich Maria Remarque był uczestnikiem I wojny światowej. Jej styl narracji narzuca wyszukiwanie podobieństw do reporterskich doniesień spisanych w literackiej formie. To powieść, która od pierwszego wydania w 1929 r. wcale nie traci na aktualności. Gorąco polecam.
6/6
__________________________
* Erich Maria Remarque – Na zachodzie bez zmian (tyt. oryg. Im Westen nichts Neues; przekł. Tadeusz Ostojski; wyd. EF-TE-ER 1992 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz