piątek, 21 kwietnia 2017

O tym, że nie każda bajka jest dla dzieci. William Makepeace Thackeray - Pierścień i róża, czyli historia Lulejki i Bulby z rysunkami autora. Pantomima przy kominku dla dużych i małych dzieci


Im jestem starsza, a tym bardziej od kiedy zostałam mamą – coraz bardziej krytycznie patrzę na rzeczy (z różnych kategorii) opatrzone etykietką „dla dzieci”. Z racji przedmiotu bloga – wezmę na tapet książki.


Mam taki oto stos bajek, baśni, (o)powieści, wierszy i różnych historyjek. Wszystkie dedykowane dla dzieci i młodzieży. Zbiory z dobrych kilku lat, a nawet i ponad dwóch dekad. Część z nich sentymentalna, bo dobrze kojarzą się z czasów, kiedy czytałam je będąc dzieckiem.
Jakiś czas temu przeszły już pierwszą selekcję. Ilustracje (o niektórych wspomniałam tutaj) brzydkie, nieatrakcyjne, wątpliwej wartości artystycznej. Papa, takich nie chcę – poszły na bookrossingowy regał w gminnej bibliotece i wymienialnię w Kordegardzie.

Teraz przyszedł czas na treść. Naszły mnie bowiem przemyślenia nad tym, jak dużo w bajkach jest przemocy i jaki mają wpływ na dzieci. Nie tylko telewizyjno-kinowych.
-"Ale odkrycie" - powiecie! Przecież wszyscy czytaliśmy baśnie Andersena i/lub braci Grimm i żyjemy. Baba Jaga wkładająca Jasia do pieca, siostry poniewierające Kopciuszkiem i obcinające sobie kawałek stopy, aby zmieścić się w tego pantofelka (wtf?!) , opisy prób zabójstwa królewny Śnieżki - to tak na przykład. Jasne, czytaliśmy, nie skrzywiło to naszej psychiki, a nawet uczyliśmy się, że dobro zawsze zwycięża. O co zatem to całe halo? Ano w kącie też nas stawiali, kazali jeść obiad do końca nawet jak nam nie smakował, niektórych tyłki posmakowały pasa, a wszyscy mieli być grzeczni i siedzieć cicho, kiedy mówi dorosły. Tak się wychowywało, taka była pedagogika, dzieci i ryby głosy nie miały. Ale teraz jest inaczej.



Góra: Francisco Goya, Manuel Osorio Manrique de Zu_iga, 1778 
Dół: Diego Velázquez, Panny Dworskie, 1656


A zatem skoro niektóre metody wychowawcze odchodzą do lamusa jako szkodliwe lub nieadekwatne, może warto również zastanowić się, czy nie powinno się zweryfikować klasyki literatury dziecięcej?
Zatem ze zbioru na pierwszy ogień „Pierścień i róża, czyli historia Lulejki i Bulby z rysunkami autora. Pantomima przy kominku dla dużych i małych dzieci”, czyli baśń W.M. Thackeraya  z 1855 r.

- Oznajmiam najpokorniej Ich Książęcym Wysokościom, że Ich Królewskie Moście oczekują Ich Książęcych Wysokości w sali tronowej, dokąd ma wkrótce przybyć Jego Dostojność Następca Tronu Krymtatarii.


Cieszyłam się, że ją zdobyłam na wymianie, bo spodobały mi się ilustracje samego autora. Kiedy zaczęłam ją czytać było jeszcze lepiej, bo zapowiadała się niezła komedia w krzywym zwierciadle, królowie przyznawali ordery Brylantowej Dyni i Złotego Ogórka, a w polskim przekładzie Zofii Rogoszówny postaci miały zabawne imiona: Mrukiozo, nadworny lekarz Pigulini, kucharz Rondelino, sroga hrabina Gburia-Furia, baron de Monte Marinato Szparagino, król Kalafiore, rody Pomidorionich, Kapustianich, Kalarepich i Buraczellich – dzieciom to się podoba.



Ale im dalej w las, tj. w lekturę, tym gorzej. Podstępnie odsunięci od tronu książę Lulejka i księżniczka Różyczka, dobra Czarna Wróżka i strata tronu przez tych, którzy się wywyższali i skrzywdzili dwójkę dzieci – to już taki oklepany wątek zwycięstwa dobra nad złem i w zasadzie nic, co razi. Ale, co powiecie na poniższe fragmenty?


Przyrzeknij, że zostaniesz moją żoną, ja zaś jako podarunek ślubny ofiaruję ci łeb króla Padelli, nos i oczy syna jego Bulby, a w dodatku prawą rękę i uszy zdradzieckiego władcy Paflagonii (…). O, szepnij „tak”, bo straszne będą następstwa twej odmowy. Będę palił, pustoszył, rabował, zadawał najsroższe tortury, cały kraj pogrążę w ogniu i krwi i zadrży Krymtataria pod pięścią Brodacza Pancernego! (…) Cały świat utopię w morzu krwi. Ha! Ha! Dumna królewno! Jeszcze się ugniesz pod straszliwą zemstą (…).


- Co?! – ryknął Padella posiniały z wściekłości. – Tortury? Wielka mi rzecz. Tortury! (…) Mam dwudziestu takich synów jak Bulbo i każdy w sam raz tak się nadaje na następcę tronu jak on! Bijcie go, męczcie, wydłubujcie mu oczy, wbijajcie go na pal, drzyjcie z niego żywcem pasy, wyrywajcie mu zęby jeden po drugim. Droższy nad źrenicę oka mego jest mi mój syn pierworodny, ale droższa jeszcze jest mi zemsta! Hej, siepacze! Hej, oprawcy! Katy! Rozpalić ogień i mieć szczypce w pogotowiu. Kocioł napełnić wrzącym ołowiem! Nuże, bierzcie się do tej dzierlatki!...

Francisco Goya, „Pielgrzymka do źródła św. Izydora” (fragment),1819-182


Hej! Serio?! I takie książki mam czytać mojemu dziecku? Ja wszystko rozumiem: baśnie zwykle nie są na serio, krzywe zwierciadło jest instrumentem, które ma uczyć odróżniać dobro od zła, oswajać lęki i pokazywać, że świat jest nie tylko kolorowy. Ale do współczesnej pedagogiki i wiedzy o emocjach i psychologii dziecka - książki pokroju „Pierścienia i róży”, baśni braci Grimm i tym podobnych już się zdezaktualizowały. Trącą myszką – lepiej odstawić je do lamusa i poszukać literatury wartościowej i bardziej przystającej do współczesności. Oferta wydawnicza jest naprawdę bardzo bogata - tylko z tego korzystać. Ku radości małych i dużych.

W kolejce do ponownego przeczytania czeka jedna z ulubionych książek dzieciństwa - „Pinokio” Carla Collodiego. Aż się boję, co z tego wyniknie ;) A Wy które książki nie (prze)czytacie swoim dzieciom?


_____________________________
William Makepeace Thackeray, Pierścień i róża, czyli historia Lulejki i Bulby z rysunkami autora. Pantomima przy kominku dla dużych i małych dzieci (przekł. Zofia Rogoszówna), PiW 1984


3 komentarze:

  1. Heh, nie pamiętałam tych fragmentów a "Pierścień i Różę" wspominam niesamowicie mile - ileś razy kiedyś czytałam. Ostatnio sobie nawet przez to dwie inne książki tego Autora kupiłam :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku zapowiadała się na niezłą humoreskę. Potem przy m,in. tych fragmentach mina mi trochę zrzedła ;)

      A jak oceniasz te dwie inne książki?

      Pozdrowienia

      Usuń
    2. Pierścień i róża! Na zawsze moja najukochańsza książka i film z gwiazdorską obsadą. Jutro jadę na wycieczkę po raz setny do Pieskowej Skały, w której kręcili ten film. Po prostu:" Ja kocham Rózię!" Po grób.

      Usuń


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...