Wczoraj zawiało mnie aż na Wawer. W nowej, wypasionej i bardzo nowoczesnej bibliotece nr 26 na Błękitnej 32 odbyła się bowiem #literackastolica2018
To już druga edycja spotkania blogerów książkowych, w której mogłam uczestniczyć i z przyjemnością przyznaję, że tym razem organizacyjnie było jeszcze lepiej, niż w 2017 r. I nie mam bynajmniej na myśli tylko tych wypchanych toreb.
Ola, Paweł i Rafał postarali się bardzo, szczególnie, że w wydarzenie udało się zaangażować również Miasto Stołeczne Warszawa (stąd ta rewelacyjna miejscówka) i szereg wydawnictw, które ubogaciły nas o książkowe gifty. Mnie na przykład Wydawnictwo Poznańskie obdarowało Jacobsenem <3. Dużo sobie po nim obiecuję. A z jakimi wrażeniami mnie zostawi, okaże się już za miesiąc, bo to grudniowa lektura naszego klubowego Sabatowa.
Taką bibliotekę, jaką mają teraz na Wawrze może zazdrościć cała Warszawa i Polska. Książkomat na modłę paczkomatu, dzięki któremu godziny pracy biblioteki nie są dla czytelnika żadnym ograniczeniem, estetyczne wnętrza i zaangażowany kierownik biblioteki – to jest ten kierunek, w którym powinny podążać instytucje tego typu, aby nie tylko przetrwać, ale się rozwijać.
A sama tegoroczna Literacka Stolica? Przyznaję, że wykład Pauliny Małochleb “Tekst krytyczny i jego słabe miejsca” dał mi do myślenia i utwierdził w przekonaniu, że moje ostatnie blokowe recenzje, to jest to, w czym czuję się dobrze i chcę ten kierunek rozbudować w inną formę. Czas pokaże, co z tego wyjdzie ;)
Kolejne dwa punkty wydarzenia, czyli panel Rafała i blogerska burza mózgów to również ciekawe doświadczenie. Po takim spotkaniu nabiera się nowej energii. I chociaż nie zapamiętałam w głównej mierze ani nazw blogów, ani twarzy, które za tymi tytułami się kryją, to wiem, że na kolejną edycję Literackiej Stolicy piszę się na pewno. Introwertykowi takie przyjemne i rozwijające spotkania fajnie robią, więc warto było przejechać te 1,5 godziny z dwiema przesiadkami na drugi koniec Warszawy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz