Dzisiaj znowu będzie mały przegląd lektur. Tak ostatnio mam, że często kilka książek zlewa mi się w pewien tematyczny blok, od którego trudno mi później uciec.
Każda z trzech poniższych jest trochę inna, skupia się na innym temacie, ale wszystkie mają podobny wydźwięk, z którego można wyczytać pragnienia na poziomie duchowym i egzystencjalnym: o poszukiwaniu siebie, o byciu w zgodzie ze sobą, szukania zen w codzienności, o zachwycie naturą i radości z obcowania z nią, o zmianie priorytetów, o ucieczkach i byciu we właściwym miejscu.
Agnieszka Krzyżanowska, Prosto i uważnie na co dzień. Wybierz najlepsze, z reszty zrezygnuj, wyd. Pascal Sp. z o.o. 2018

To książka o prostym, uważnym życiu w wielkim mieście. O powracającej refleksji, co jest dla nas ważne. O życiu po swojemu, na własnych zasadach. Życie jest proste. Jest chwilą, która właśnie trwa. Najcenniejszą.
Tak napisała w swojej książce Agnieszka Krzyżanowska. Niedawno opublikowałam kolejny przegląd książek o minimalizmie. Tym razem będzie o esencjalizmie. Jeżeli przyjąć, że minimalizm to walka z nadmiarem, uporządkowanie przestrzeni wokół siebie i tego, co w głowie, to esencjalizm to trochę, przynajmniej dla mnie, dalszy krok wtajemniczenia. Bo zrezygnować z czegoś niekiedy jest zdecydowanie łatwiej, niż coś wybrać.
Idee esencjalizmu są nieodłączną częścią japońskiej kultury, w której ważnym aspektem jest też tokimeki – refleksja nad uczuciami żywionymi do przedmiotów pozwalająca się otaczać tylko takimi rzeczami, które mają dla nas szczególne znaczenie.
Ale nie o sztuce wyboru traktuje ta książka, ale o sztuce życia skupiającym się na wartościach, które coś wnoszą do codzienności i usuwaniu tego, co uwiera, przeszkadza, wprowadza niepokój etc. To odkrywanie potrzeb, praktyka radosnego życia, zdyscyplinowana sztuka redukcji. I znowu – nie tylko o przedmiotach tu mowa, ale i codziennym życiu pełnym list zadań do wykonania, miejsc do zobaczenia, pieniędzy do zarobienia. I jakie w tym wszystkim emocje generują różne sytuacje życiowe i czy jest nam z nimi dobrze.
Francuski badacz szczęścia, Frédéric Lenoir stwierdził: Jestem szczęśliwy i nic nie jest tego przyczyną. Chodzi zatem o to, aby umieć odnaleźć radość z samego faktu istnienia i jego wartości, a niekoniecznie ze stanu posiadania. I wcale nie trzeba od razu być ascetą, aby osiągnąć stan, do którego się dąży praktykując esencjalizm. Warto zrobić sobie pewien sprawdzian i choć na jakiś czas redefiniować listę potrzeb, zacząć mówić „nie”, zmniejszyć listę zadań i skupić się na głębszym przeżywaniu codzienności.
Jako zachętę do lektury książki, zapraszam najpierw do zapoznania się z treściami, które autorka opublikowała na swoim blogu Agnes on the cloud.
M. Amos Clifford, Kąpiele leśne. Jak czerpać zdrowie z natury (Your Gide to Forest Bathing, przekł. Karolina Bochenek), Wydawnictwo Kobiece 2018

Od niedawna na rynku pojawiają się książki z obcobrzmiącym japońskim terminem shinrin-yoku w tytule. Japończycy słyną ze swojego umiłowania przyrody, trudno nie zachwycać się ich ogrodami, a hanami – święto wiśni znane jest na całym świecie. Nie dziwne zatem, że w japońskiej kulturze i medycynie ogromną rolę odgrywa las.
Chikanobu Toyohara (1838–1912)
Chiyoda Great Interior Flower Viewing (Chiyoda Ōoku Hanami); 1894 r.
Autor niniejszej książki wielokrotnie uczestniczył w leśnych wędrówkach w Japonii. Tam są one wyspecjalizowane, odbywają się z przewodnikami, a każdy spacer rozpoczyna się i kończy pomiarem ciśnienia krwi oraz amylazy ślinowej. Wyniki porównawcze przed i po marszu na osobistej karcie uczestnika kąpieli leśnej pokazują, jakie zmiany zachodzą w organizmie po kojącym kontakcie z naturą.
Liczne badania wykazały, że kontakt z przyrodą, a w szczególności kąpiele leśne pozytywnie wpływają na układ nerwowy i hormonalny, na budowanie odporności organizmu, a dzięki uwalnianiu przez leśne drzewa wzbogaconego tlenu, przyjemnym widokom i dźwiękom oraz bioróżnorodnością – kąpiele leśne przede wszystkim relaksują.
Autor należy do ANFT - Stowarzyszenia Przewodników i Programów Przyrodniczych i Terapii Leśnej i właśnie tam rozwija swoją praktykę leśnych kąpieli, głęboko zainspirowaną właśnie japońskim shinrin-yoku. Książka, którą napisał jest pewnym wstępem do tego, czym jest terapia leśna, jaki ma wpływ na człowieka i jak do niej podejść, aby wynieść z niej jak największe korzyści. Jednocześnie przestrzega, aby już na starcie nie zakładać z góry i nie wpaść w pułapkę, że kąpiel leśna spowoduje zachwyt. Lepiej wejść do lasu z umysłem początkującego i bez żadnych oczekiwań. Powołuje się przy tym na Japończyka Shunryū Suzukiego, buddyjskiego mnicha i eksperta od filozofii zen, który stwierdził, że w umyśle początkującego jest wiele możliwości, w umyśle eksperta – parę.
Jeżeli lubicie i praktykujecie powolne wędrówki leśne – książka jest dla Was. Jeżeli jednak temat nie wydaje się Wam ciekawy – myślę, że tym bardziej warto zagłębić się w ten temat. A książka Clifforda to w tym przypadku całkiem dobry wstępniak.
Natalia Sosin-Krosnowska, Cisza i spokój. Cała prawda o życiu daleko od miasta, wyd. Czarna Owca 2018

Szczęście masz w sobie albo nie - i jeżeli go nie masz, to ucieczka na wieś nic za ciebie nie załatwi.
Najlepiej, gdyby powiedzieć, że ta książka zamyka klamrą dwie powyższe. Ale to byłoby zbytnie uproszczenie. Bo Ciszę i spokój można czytać, odebrać i skorzystać z niej na kilka sposobów. W zależności od tego, jaka jest nasza potrzeba. Można zatem potraktować ją jako nieformalny przewodnik po ciekawych miejscach w Polsce. Miniprzewodnik dla poszukiwaczy ciekawych miejsc agroturystycznych, rzemiosła (miody, ceramika, sery kozie i owcze) lub ciekawostek ze starej architektury (Młyn Jędrów w Suchedniowie). Dla kogoś, kto rozważa przeniesienie się z miasta na wieś, a w planach ma zakup starego domu i/lub ewentualne rozkręcenie jakiegoś biznesu – książka może być niezłą kopalnią wskazówek. Jest też ciekawym studium ludzkich marzeń zobrazowanych ich późniejszą weryfikacją przez życie.
Książka wreszcie daje pewien obraz tego jaka wieś jest, a jaką my mamy w głowie. Czy jest rzeczywiście spokojna, sielska, urocza i blisko natury? Oczywiście, że tak i… oczywiście, że nie. Bo można się w niej zakochać, będąc na wakacjach, kiedy natura tętni życiem, i kiedy beztrosko można spacerować po okolicy. Ale wiejska cisza to często oksymoron.
Miastowi mówią: aaa, wieś, cisza i spokój… Jaka cisza, jak od rana sąsiad pilarką rżnie drewno, a ten z drugiej strony kosi? Tę ciszę i spokój wieś tworzy we wnętrzu człowieka.
Wieś weryfikuje wszystko. Jest pograniczem, na którym konfrontuje się własną wygodę, pracę w mieście, potrzebę samotności, relacje rodzinne i społeczne i powzięte plany z realizmem. Dywan cierpliwie poczeka na odkurzacz, ale ogród na siew już nie. Samotność potrafi być odczuwalna do potęgi entej, zwłaszcza w długie zimowe wieczory, dojazdy do pracy w mieście potrafią być długie i trudne, szczególnie przez zasypaną śniegiem w zimie lub zabłoconą przez wiosenne roztopy drogę, kiedy nie nawiąże się dobrych sąsiedzkich stosunków i nie żyje sprawami wsi, może być trudno, szczególnie, kiedy wyprowadzka na wieś ma być też remedium na rodzinne zawirowania, a pieniądze zgromadzone na potrzeby osiedlenia się, renowacji i rozkręcenia biznesu nagle jakoś tak się kończą w połowie remontu tego urokliwego starego siedliska.
Autorka książki swoją wiedzę o życiu na wsi, oparła na własnych doświadczeniach (mieszkała tam aż do osiągnięcia dojrzałości), ale również dzięki pracy nad programem Daleko od miasta, na potrzeby którego zjeździła Polskę i rozmawiała z blisko setką osób, które zdecydowały się na życie na wsi. Jak sama napisała, ta książka jest zbiorem historii tych, którzy przebyli drogę przeprowadzki z miasta na wieś, oraz porad, jakie daliby swoim przyjaciołom marzącym o podobnej zmianie, a w szczególności sobie samym z czasów, gdy zaczynali przygodę ze wsią. Ja dodam, że to ciekawe i bardzo pouczające opowieści. Nawet dla tych, którzy w ogóle nie rozważają takiej rewolucji w życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz