poniedziałek, 18 sierpnia 2014

"Cudze chwalicie, swego nie znacie" 3. Na włościach Boruty


Przy okazji recenzji reportażu o przemyśle turystycznym napisałam, że warto odkrywać zakątki naszego kraju. Wciąż tak twierdzę, tym bardziej, że ukoronowaniem leniwego długiego weekendu była wycieczka na Ziemię Łęczycką, a tam m.in. odkryliśmy kolejny punkt (po Strzelnie i Kruszwicy) Szlaku Romańskiego.


Tak, to kolejny odcinek turystyczno - krajoznawczej serii "Cudze chwalicie, swego nie znacie".
Być może długo jeszcze byśmy nie obrali dzisiejszego kierunku dla naszej wycieczki, gdybym nie natknęła się na tę lokalizację w przewodniku po Polsce autorstwa Tomasza Zubilewicza (tak, to ten pan od pogody w TVN).

Przejazd z Warszawy zajął nam półtorej godziny (wjazd na A2, w Emilii zjazd na DK 91, a w Łęczycy skręt na DW 703 do Tumu i Kwiatkówka, by następnie wrócić do Łęczycy). Tym razem drogę nie umilał nam audiobook, ale radio. Co znamienne, akurat trafiliśmy na audycję "Weekendowy Poranek  Pawła Sulika" w radiu tok.fm, w której mowa była tym razem o turystyce. Bardzo ciekawa rozmowa – polecam gorąco jej wysłuchanie. Audycja dostępna jest pod tym linkem, a zatytułowana „Czarna strona turystyki – goście Maria Złonkiewicz i Paweł Cywiński”.

Wróćmy jednak do naszej wyprawy. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od clou programu - najstarszej w Polsce romańskiej budowli, czyli archikolegiaty w Tumie.


Już na wejściu (sic!) zachwyciłam się przepięknym portalem. A później wzrok utkwiłam w 800 - letnim malowidle Chrystusa Pantokratora, które widnieje na ścianie w zachodniej absydzie w środku kolegiaty . Wnętrze kościoła, z uwagi na liczne przebudowy, ma w środku m.in. wiele cech gotyckich, co sprawia, że pod względem „romańskości” według nas nie przewyższa splendorem kolegiaty w Kruszwicy. Ale mimo to jest piękna i warta odwiedzenia.


Jak doczytałam w swoim przewodniku, kolegiatę wzniesiono w latach 1141-1161 w… okolicznej Łęczycy, a w 1331 roku przeniesiono ją na mniej zabagniony teren, czyli tam, gdzie stoi obecnie. Nie pytajcie mnie, jak tego dokonali, bo cały czas zachodzę w głowę. Jakieś pomysły? Z tą przeprowadzką związana jest obecna nazwa wioski. Tumem bowiem nazywano niegdyś wszystkie kolegiaty. 

Po zwiedzeniu wnętrza, obejścia dookoła na zewnątrz, oraz otarciu łez po tym, że znajdujący się po sąsiedzku drewniany kościół św. Mikołaja jest zamknięty na kłódkę, podjechaliśmy jeszcze na znajdujące się nieopodal stanowisko archeologiczne na Szwedzkiej Górze. Na jej terenie znajdowała się kiedyś słowiańska osada. Ale nie spodziewajcie się zbyt wiele – po archeologicznych wykopaliskach ostała się tylko tablica informacyjna, flaga i „dziura w ziemi” z wyraźnie zaznaczonym wałem. Ten fragment wycieczki można sobie odpuścić ;)

W drodze powrotnej do Łęczycy zahaczyliśmy jeszcze o mały skansen Wsi Łęczyckiej w Kwiatkówku z okresu dwudziestolecia międzywojennego.


Jak na tak mały teren i ilość eksponatów – cena za bilet (9 zł) była nieco wygórowana, ale co tam! Ja przecież lubię zwiedzać takie etnograficzne parki. Jak to stwierdził Pan R. - mam ziemiańskie ciągoty ;)



Po skansenie przed nami miasto królewskie Łęczyca. Królewskie dlatego, że w okresie rozbicia dzielnicowego było jednym z ważniejszych punktów w kraju - w okresie rozbicia dzielnicowego mieszkała tutaj księżna Salomea, wdowa po Bolesławie Krzywoustym, w łęczyckiej kolegiacie w 1180 r. odbyły się podobno obrady pierwszego polskiego sejmu, a w czasach dynastii Jagiellonów chętnie przebywał w zbudowanym (na wcześniejsze polecenie Kazimierza Wielkiego) tam zamku zarówno Władysław Jagiełło, jak i Kazimierz Jagiellończyk. 


I tym sposobem dotarliśmy do kolejnego punktu naszego zwiedzania. Za cel obraliśmy sobie zdobycie wieży, co się oczywiście udało.




Droga na wieżę wiodła nie tylko schodkami, ale i takim wąskim korytarzem

Z góry roztacza się widok nie tylko na miasto, ale i na płynącą w okolicy Bzurę.

Widok na Stare Miasto

Zamek pełni obecnie rolę Muzeum Regionalnego, my jednak nie obejrzeliśmy eksponowanych tam wystaw. Primo – za mało czasu, secundo – z góry (ale nie tej z wieży ;)) założyłam, że te wystawy nie trafią w nasze kulturalne zapotrzebowanie. Może innym razem. Tutaj uwaga dla wózkowiczów - do kasy i do sal wystawowych prowadzą mało przyjazne schody. Być może jest jakieś osobne wejście z podjazdem, warto przed zwiedzaniem wypytać się o to np. telefonicznie.


Po zejściu z wysokości uskuteczniliśmy spacer po Starym Mieście z przystankiem na pyszne lody (smak: sknickers, jagoda i czekolada) – wyrób własny Cukierni Wasiakowie oraz niezłe ciacha i kawę (latte prawie dwa razy tańsza niż w Warszawie!) w Cukiernio – kawiarni Niebieskie Migdały.

Rokokowe wnętrze kościoła bernardynów na ul. Poznańskiej

Miłym zaskoczeniem było to, że jak na tak małe miasteczko, Rynek wygląda nawet całkiem reprezentacyjnie i w niedzielę nie hula po nim wiatr – na ławkach i w lokalach naprawdę byli ludzie. Często bowiem w takich miejscach życie towarzyskie w dni wolne od pracy zamiera.

Na koniec zaliczyliśmy jeszcze spacer po miejskim parku. I tu kolejna miła niespodzianka. Park jest zadbany, czysty, gęsto zadrzewiony, a nawet posiada mini ogródek jordanowski. Pan R. pykał sobie portale w Ingress’ie, a ja syciłam oczy zielenią. 


A na koniec obfotografowałam jeszcze wizerunek tego, który w Łęczycy jest najbardziej znany, i o którym krążą od lat legendy – diabła Boruty.


Później już tylko zapakowaliśmy się w Cytrynę i pomknęliśmy Autostradą Wolności do naszej Gawry i stęsknionych w niej dwóch kotów ;)


Wycieczkę opracowałam dzięki książkom „Polska na pogodę i niepogodę” Tomasza Zubilewicza (wyd. Publicat), którą wygrzebałam na bajecznej wymianie w Dwóch Kotach i „Okolice Warszawy. Przewodnik kieszonkowy” pod red. Zofii Siewak – Sojki (wyd. Pascal), a także niezawodnemu Internetowi, dzięki któremu wydrukowałam nie tylko mapki, ale również sprawdziłam godziny zwiedzania, adresy i atrakcje.


Po wycieczce mam już zaplanowane zadanie do odrobienia - lekturę "Pan Samochodzik i święty relikwiarz" aka "Uroczysko" (Zbigniew Nienacki podobno przy pisaniu tego tomu sugerował się archikolegiatą w Tumie) oraz legendy o Borucie (odwiedzić jego miasto,a nie znać legend - wstyd! ;))



Na koniec kilka użytecznych stron:
Archikolegiata w Tumie; w niedzielę wnętrze udostępniane jest dla zwiedzających w godz. 13.00-18.00
Muzeum Regionalne na Zamku w Łęczycy; wejście na wieżę 2 zł bilet normalny, zwiedzanie wystaw 8 zł

Dla tych, którzy lubią Turnieje Rycerskie, dobrą datą do odwiedzenia Łęczycy niech będzie termin 23-24.08.2014 r.


19 komentarzy:

  1. Piękne miejsca. Ciekawy cykl. Zawsze wpadam, żeby zobaczyć gdzie Cię poniosło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy :) Zapewniam, że będzie jeszcze niejeden wpis o wycieczkach po Polsce :)
      A może polecisz mi miejsce, w które warto się udać? :)

      Usuń
  2. Też mnie zastanawia, jak oni "przenieśli" tę kolegiatę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie pomyślałam na początku, że może jak kościółek Wang do Karpacza, ale zaraz sobie uświadomiłam, że obie budowle są z innego materiału ;)

      Usuń
  3. Przecudne zdjęcia, świetne opisy... nic tylko pojechać i na własne oczy zobaczyć! Wpisuję na swoją listę miejsc, do odwiedzenia! Świetne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję :) Na mojej liście miejsc do odwiedzenia jest jeszcze sporo i wciąż się ta lista wydłuża, bo wynajduję polskie smaczki, które chciałabym zobaczyć na własne oczy. Marzy mi się szczególnie objechanie ściany wschodniej - od Suwalszczyzny, przez Podlasie, Roztocze na Bieszczadach skończywszy. A to też jeszcze nie koniec ;)

      Usuń
  4. Zazdroszczę zwłaszcza możliwości obejrzenia kolegiaty w Tumie. Kiedy oglądam architekturę romańską, jest to dla mnie pewnego rodzaju podróż w czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Zwłaszcza, że sztuka wieków średnich okryta jest nimbem tajemnicy. A poza tym jest "czysta", nie ma w niej na ten przykład barokowego horror vacui, które bywa nawet i piękne ( z przyjemnością wspominam wnętrze poznańskiej fary), ale brakuje w nim już miejsca, na hmmm - kontemplację.

      Usuń
  5. Masz rację, większość chwali zagraniczne wojaże jako jedyne warte zwiedzenia. Powiem tak, że
    nie licząc kilkugodzinnego pobytu na Ukrainie, gdy mąż ze szwagrem oglądali mecz na stadionie, a my ze szwagierką próbowałyśmy zobaczyć Lwów
    i godzinnego pobytu na Słowacji, czytaj wizyty w sklepie,
    nie byłam za granicą. I co? I nic. Dobrze mi z tym. Jeżdżę po Polsce i chwalę to sobie. Zobaczyłam wiele pięknych miejsc, a jeszcze ile przede mną. W naszym kraju jest ogrom miejsc do zwiedzania. Szkoda że tylu Polaków tego nie docenia. Ja sobie postanowiłam niedawno, że kupię przewodnik po mojej rodzinnej Lubelszczyźnie, by poznać ją lepiej. Nie zawsze jest czas, możliwość i finanse na dalszy wyjazd, a taki krótki wypad tez może być przyjemny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację. od pewnego czasu przeglądam różne serwisy podróżnicze i efekt tego jest taki, że moja chciejlista miejsc wartych zobaczenia w Polsce cały czas się wydłuża ;)

      Żałuję tylko, że kiedy jeszcze mieszkałam na moim Dolnym Śląsku - nie zjeździłam go wzdłuż i wszerz. Tłumaczę to tak, że miałam wtedy mniejsze ku temu możliwości. Bo chęci były zawsze. Dlatego chcę to nadrobić przy okazji wypadów do rodziny, a póki co zwiedzam Mazowsze i okolice. Lubelszczyzna też mi się marzy :)

      Usuń
  6. Polecam Szydłów - niesamowicie zachowane mury i budynki ze średniowiecza. Byłam, widziałam, jestem zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach Szydłów! Stolica polskiej śliwki i polskie Carcassonne. Byliśmy, a jakże! O tutaj relacja: http://www.czytelniczy.blogspot.com/2014/06/cudze-chwalicie-swego-nie-znacie.html


      Żal tylko, że miasteczko nie ma - stosownie do ciekawego i przyciągającego zabytku - odpowiedniej promocji i klimatu. Bo gdyby zrobić z niego miejsce z duchem średniowiecza i targiem na pustym placu przy ratuszu... Byłoby i więcej turystów, większe wpływy i turystyczny prestiż. Trzymam kciuki, aby pojawił się tam właściwy człowiek na właściwym miejscu :)

      Usuń
  7. Jak widziałaś, to rozumiesz mój zachwyt. Widziałam te niesamowite mury wiosną. Szkoda że nie ma gospodarza, który by to miejsce rozreklamował, bo turyści przyjeżdżaliby wtedy tłumnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się. A obok jest jeszcze taki mały, zabytkowy kościółek ze średniowieczną polichromią.

      Usuń
  8. Mnóstwo moich znajomych uważa, że Polska, poza Sopotem i Zakopanem, nie nic do zaoferowania, jeśli chodzi o turystykę. Zawsze, gdy słyszę taką opinię, protestuję. Nasz kraj ma to do siebie, że możemy odnaleźć jakiś ciekawy zakątek, gdy tylko wyjdziemy z domu na trochę dłuższą niż zwykle podróż. Ja co i rusz odkrywam nowe, fascynujące miejsca oddalone od mojego domu o mniej więcej dwadzieścia kilometrów. Przy dłuższych podróżach, w Polsce można odnaleźć co tylko się chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może uważają dlatego, że sam wyjazd za granicę jest w pewnym sensie hmmm potwierdzeniem statusu i pewnego rodzaju odskocznią od tej szarej Polski. I jest tam ciepło i egzotycznie. A może po prostu uważają, że w odróżnieniu od Polski na świecie jest tyle do zwiedzania. W Polsce te jest wiele, tylko po pierwsze regiony słabo się reklamują, baza turystyczna jest mniej rozwinięta, foldery w biurach podróży też mają niewiele do zaoferowania. A poza tym, jak słusznie zauważyli rozmówcy w podlinkowanej audycji - PTTK zaspał przemiany ustrojowe i stracił okazję na skuteczne promowanie krajoznawstwa i uczynienie tego czymś modnym.

      Usuń
  9. Hmm czytam te opisy i czemu się nie dziwie, otóż znajomością historii nie grzeszymy ale gdy się wybieramy zwiedzić jakieś miejsce radzę troche poszperać i poczytać, nawet jak się jest z Wawy;). Tu cytat; " nieopodal stanowisko archeologiczne na Szwedzkiej Górze. Na jej terenie znajdowała się kiedyś słowiańska osada. Ale nie spodziewajcie się zbyt wiele – po archeologicznych wykopaliskach ostała się tylko tablica informacyjna, flaga i „dziura w ziemi” z wyraźnie zaznaczonym wałem. Ten fragment wycieczki można sobie odpuścić ;)...", nic dodać nic ująć. Poniżj linki które warto odwiedzić :). Polecam

    http://cybra.lodz.pl/Content/3751/monografialeczycy.pdf

    http://www.archeologiczne.fora.pl/inwestycje,47/rekonstrukcja-grodziska-w-tumie-pod-leczyca,1044.html

    http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=10&cad=rja&uact=8&ved=0CEoQFjAJ&url=http%3A%2F%2Fwww.nauka.gov.pl%2Fpolska-nauka%2Farcheolodzy-spotkali-sie-w-piastowskim-grodzisku-w-tumie%2Carchiwum%2C1%2Cakcja%2Cpdf.html&ei=0msBVabDEMGHsQTE2IH4Bg&usg=AFQjCNEHCnJdb-_RfkucPUnq2jBMVsfKnQ&bvm=bv.87920726,d.cWc

    OdpowiedzUsuń
  10. Mieszkam pod Łęczyca od urodzenia, doskonale znam Borutę i jego włości. Z tego co mi wiadomo, to osada została przeniesiona w miejsce gdzie mamy obecnie miasto, dawna Łęczyca mieściła się właśnie tam gdzie jest Szwedzka Góra, a archikolegiata stoi od zawsze tam gdzie stała. Mam nadzieję, że legendy o Borucie zostały przeczytane, bo moim zdaniem bez ich znajomości każda wycieczka jest wiele razy mniej atrakcyjna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za oba komentarze. To znaczy, że w temat można się jeszcze bardziej zagłębić :)

      Pozdrawiam!

      Usuń


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...