Zastanawialiście się kiedyś, skąd w powieściach pomysły na takie, a nie inne dania?
Mnie zawsze ciekawi, czy te, które autor zamieścił w powieści sam jadł naprawdę, a być może nawet gotował, czy po prostu sobie wymyślił taką kombinację lub zainspirował się w tym celu książką kulinarną.
A co Wy o tym myślicie? Zwracacie uwagę na to, co jadają bohaterowie w książkach?
Palce Lizać, kwiecień 2011
„Z powodu upału nikomu nie chciało się jeść, ale Frank przygotował chłodnik curry, wykorzystując pozostałe brzoskwinie i resztkę ostrego sosu, który został nam z jakiegoś zamówienia na wynos. Potem mama przyrządziła piwo korzenne z pływającymi gałkami lodów, a ja siedziałem z Barrym na podwórku (…) Gdy komary zrobiły się nieznośne, wróciliśmy do środka i włączyliśmy telewizor. (…) Mama zrobiła popcorn.”
(Joyce Maynard – „Ostatni dzień lata”)
„Jutro w Cafe Rossini będą podawać cinghiale… Nie wiem… Moglibyśmy pójść. Jeśli zechcesz, oczywiście – wybełkotał Brunswick ze wzrokiem wbitym w podłogę.
Ten specjał nie występował w kawiarnianej karcie, oferowano go tylko stałym, wtajemniczonym klientom, a fakt, że Brunswick był jednym z nich, stanowił dowód na to, że jest uparty (…) Od czasu do czasu właściciel Cafe Rossini wybierał się na polowanie w okolice Monterrey i wracał z zabitym dzikiem, którego osobiście ćwiartował w kuchni, okropny widok, i robił z niego – oprócz innych przysmaków – najlepsze kiełbaski wszechczasów, podstawowy wyrób z cinghiale.”
(Isabel Allende – Ripper. Gra o życie”)
„Na obiad mielone. Paprzę się w śluzowatym białku, dodaję przypraw. Zastanawiam się, czy przepisy kulinarne nie służą przywróceniu życia martwemu mięsu: kolorów, jędrności, zapachu. Troszeczkę tego, tamtego i z krwawego ochłapu świński Frankenstein. Trzeba go natrzeć (pieprzem), ogrzać w garnku i voila! – kotlet smakuje jak żywy.”
(Manuela Gretkowska – „Polka”)
„Młoda kelnerka w białym fartuszku podeszła do stolika. Bębniła niecierpliwie ołówkiem w notesik.
- Barszcz i gulasz? – Antoni nie mógł się zdecydować. – Czy może raczej grzybowa i pieczeń?
- Dla mnie flaki – potrząsnął głową Władek. – Tylko żeby były gęste – mrugnął do kelnerki i spojrzał wyczekująco na Antoniego.
- Jasne, że flaki! Jakoś nie zauważyłem. A najpierw poprosimy o śledzika w śmietanie i dwie setki – zadecydował Antoni.
- Setki? – parsknął Władek. – Żeby te zgrabne nóżki zamęczać chodzeniem w te i nazad, panienka dostarczy na tu pół litra na dobry początek i dwa piwa – dziewczyna odeszła chichocząc.
Antoni walczył z ością tkwiącą uparcie w kawałku ryby. Milczenie stawało się kłopotliwe.”
(Małgorzata Chaładus – „Dziewczyny z PRL-u”)
Ja słyszałam, że autorzy najczęściej bardzo starają się kulinarnie oddać realia epoki ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej głodna robię się, kiedy gotują bohaterowie Murakamiego.
A w kwestii kulinarnych cytatów ostatnichczasów to voila:
(rzecz dzieje się w XVII w., stąd takie obrzydlistwa)
"Tyner również dostała kawałek suszonej koniny. Po dwóch dniach o pustym żołądku pasek cuchnącego mięsa smakował mu nie gorzej niż nadziewany farszem bażant"
("Bóg, honor, trucizna")
Boski cytat :)
UsuńAno właśnie zastanawiałam się jak to jest u Murakamiego, bo w tej jego niefortunnej książce nie zaznaczyłam nic, a to znaczy, że bohaterowie chyba mieli dietę nic ;)
Zwracam dużą uwagę na to co się je w książkach. Czasem można wyczuć, kiedy autor wplata wątki kulinarne z pasją. Kiedy sam lubi gotować lub ceni sobie dobrą kuchnię. I zgadzam się z Natalią, Murakami świetnie opisuje proces gotowania.
OdpowiedzUsuńNatomiast mam przesyt jedzenia w powieściach kulinarnych. Tam jest z reguły tak dużo jedzenia, że nie zapisuję ani jednego cytatu ;) Chyba z przekory ;)
UsuńJestem fanką Małgorzaty Musierowicz i jej cyklu "Jeżycjada", w którym dość często opisany są różne specjały. Musierowicz napisała cztery książki, w których zawarła przepisy na dania swoich bohaterów:
OdpowiedzUsuń1) Łasuch literacki
2) Całuski pani Darling
3) Na Gwiazdkę
4) Musierowicz dla zakochanych
Rewelacja! :)
"Całuski..." w podstawówce wypożyczałam kilkakrotnie z biblioteki. Nawet spisywałam przepisy. Zapamiętałam deser z murzynem w chmmurze w tytule, czy jakoś tak. Nazywał się "Negre en chemise" chyba...
Usuń