„Łódź zbliżała się wreszcie do Folly Bridge, gdy pan Dodgson kończył swoją historię. Słońce barwiło pola na kolor ciemnego fioletu. Tafla wody tonęła w głębokiej czerni. Kierowali się w stronę brzegu. (…)
- Niech pan obieca, że spisze tę historię. Chcę ją czytać przed snem.
- Jeśli sobie tego życzysz, obiecuję. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz mi teraz kazać spisywać wszystkich historii, które ci opowiadałem.
- Nie, ta jedna wystarczy – rzuciła.”*
Nieco ponad miesiąc temu, a dokładniej 4 lipca „Alicja w Krainie Czarów” obchodziła 150–lecie pierwszego wydania. Ciekawe co teraz powiedziałaby o książce Alicja Liddel, czyli pierwowzór książkowej bohaterki, o której przygodach napisał Lewis Carroll. Zważywszy na to, że owa dama nie żyje od dawna, nie ma szans na słówko od niej. Wszak, gdyby żyła, liczyłaby sobie ponad 160 lat. Żyje za to jej prawnuczka, której książka o Alicji pojawiła się niedawno na polskim rynku.
„Dom po drugiej stronie lustra” to fabularyzowana historia okoliczności, w których Lewis Carroll napisał swoją najbardziej znaną książkę. Wgląd w stosunki rodzinne pomiędzy małżeństwem Liddel i ich córkami Iną, Alicją i Edytą oraz spotkania z przyjaciółmi domu przedstawia guwernantka dziewczynek – panna Maria Prickett.
To bardzo zasadnicza sztywniara, która, według teorii matki, jędzowaty charakter zawdzięcza szczupłości. Sama mówi o sobie, że jest nieprzystosowana, czyli inaczej mówiąc – niezamężna.
Jako, że rzecz dzieje się w II połowie XIX wieku, rzec by można, że to bardzo posunięta w latach stara panna. Maria ma bowiem 28 lat i jak na razie wciąż tylko snuje marzenia o społecznym awansie, który może jej dać zamążpójście. Licząc na stworzenie związku z panem Dodgsonem (czyli właśnie Lewisem Carrolem) odrzuca zaręczyny pana Wiltona. Na co dzień musi się jednak bardzo przyziemne użerać z dziećmi dziekana Liddela.
Jej pochwały moralizatorstwa nie podziela Alicja Liddel. Ta 10-latka nie raz zachodzi pod skórę swojej guwernantce. Ma niewyparzony język, mówi to co myśli i wbrew XIX – wiecznym konwenansom nie jest tak karna, jak wymagałaby od tej młodej panny epoka, w której przyszło jej dorastać.
Ten sposób zachowania panny Liddel jest również wynikiem jej przyjaźni z przyjacielem domu, panem Dodgsonem. Ów oksfordzki wykładowca, który później przyjmie pseudonim Lewisa Carrolla, jest nie tylko częstym gościem, ale i adoratorem dziewczynki. Przesyła jej poufałe liściki, w których rozdaje całusy, fotografuje ją i jej siostry w ogrodzie i zabiera na wyprawy łódką. Swoją drogą to jedna z takich wycieczek dała światu „Alicję w Krainie Czarów”. I właśnie ta wyprawa jest jednym z głównych epizodów, nad którymi skupiła się prawnuczka Alicji – Vanessa Tait.
„Dom po drugiej stronie lustra” nie jest wymagającą lekturą. Z trudem szukać tutaj rozbudowanej fabuły. Rozdziały sprawiają wrażenie epizodów, jest jednak coś, co sprawia, że książkę tę czyta się z dużą przyjemnością. To przede wszystkim narracja z dużą dawką niewymuszonego humoru. Nie jest on efekciarski i nie powoduje salw śmiechu, wręcz przeciwnie jest doskonale wtopiony w fabułę. To ogromny plus tej powieści.
„- A dlaczego dinozaury wyginęły?
- Bo Bóg tak chciał – odpowiedział pan Wilton.
Przetrwanie najlepiej przystosowanych, pomyślała Maria. (…) Jeśli jednak idzie o ludzi, o nią… Wszystkie ładne dziewczęta dawno wyszły już za mąż i mogą pochwalić się co najmniej dwójką dzieci. Wyjątkiem było kilka zmarłych w trakcie połogu. Być może miały umrzeć, skoro Bóg tak sobie życzył. Pozostawienie dzieci samym sobie, bez matki, wydawało jej się jednak okrutne. Maria potrząsnęła głową, próbując wrócić do pierwotnej myśli:
Była niezamężna, a więc nieprzystosowana.”
„Niania Fletcher, kobieta o budowie kręgla, często opowiadała o niebezpieczeństwie związanym z edukacją panien, szczególnie w okresie dojrzewania. Gdy Maria próbowała się z nią spierać, niania zwykła cytować niejakiego pana Renishawa, człowieka uczonego, który był znany z licznych eksperymentów w tej dziedzinie i dowiódł, że zdolności intelektualne i mózg kobiety poważnie się zmniejszają wraz z rozrostem jej tkanki piersiowej. Dlatego każda próba nacisku na kobiecy mózg jest wystawianiem płci pięknej na niebezpieczeństwo.”
„Być może nie przyjechał do niej konno, ale biały rumak to w zasadzie tylko kwestia semantyki.”
„Miała na talerzu prawdziwy bałagan. Resztki wędzonej ryby mieszały się z żółtkiem z jajka sadzonego. Próbowała to uprzątnąć, ale ogon ryby wciąż znajdował się w jajku i pomidorach. Ryba nie mogła przewidzieć, że po tym, gdy zostanie wyciągnięta ze swojego morskiego świata, trafi na talerz między pomidory ze szklarni i jajko od kury. Z pewnością zrobiło to na niej wrażenie.”
Nie brakuje oczywiście w fabule kontrowersji. Są one związane z niejasnym stosunkiem Carrolla do małych dziewczynek. Dziś być może jego sposób zachowania określono by jako zadatki na pedofila. Wszak niepokojąco brzmią listy, które pisał do Alicji (ich autentyczna treść jest właśnie zawarta w powieści) oraz to, że fascynując się dziewczętami nie był jednocześnie zainteresowany związkiem z kobietami. Istnieje teoria, że jego zachowanie to wynik prawdopodobnego molestowania, którego jako dziecko był ofiarą. Trudno dziś dociec prawdy. A może po prostu bardzo lubił dzieci i emocjonalnie nie odnajdywał się w świecie dorosłych?
Ciekawym wątkiem jest również historia tego, jak niespełnione marzenia, pogrzebane nadzieje i związane z tym rozgoryczenie wyzwalają chęć zemsty - burząc przy tym przyjaźnie z siłą śniegowej kuli.
Chociaż jako dziecko czytałam dużo książek, to dziwnym trafem nigdy w moje ręce nie trafiła Alicja w Krainie Czarów. Owszem, wiem mniej więcej, o co w niej chodzi, znam bohaterów, ale dopiero 150-te urodziny i recenzowana powieść skutecznie skłoniły mnie do nadrobienia braku. Dzięki temu w kolejnym wpisie podzielę się z Wami wrażeniami po lekturze :)
Tymczasem rekomenduję Wam „Dom po drugiej stronie lustra”. Książkę czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Polecam choćby dla głównych bohaterek: sztywnej Marii i pyskatej Alicji ;)
5/6
Egzemplarz do recenzji przekazało wydawnictwo Czwarta Strona
__________________
* cytaty Vanessa Tait - Dom po drugiej stronie lustra (The Looking Glass House), wyd. Czwarta Strona Poznań 2015
Czytałam w dzieciństwie "Alicję w Krainie Czarów", ale i tak lepiej pamiętam film animowany. Książka już czeka u mnie na półce - ciekawe, czy będę miała podobne wrażenia po lekturze?
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa Twojej recenzji :) Czekam ;)
UsuńPomyliłam się w ocenie tej ksiażki i nie skusiłam się na lekturę, a szkoda. Zainteresowałaś mnie tym niedostosowaniem Carrolla do świata dorosłych, pachnie mi to kontrowersją ;)
OdpowiedzUsuńPS. Świetne zdjęcie ;)
Oto i mała próbka kontrowersji, czyli ówczesny list dorosłego Dodgsona do małej Alicji:
Usuń"Moja Droga,
czy myślisz, że zobaczymy się niedługo? Czy myślisz, że zbyt rzadko do ciebie piszę? Wydaje mi się, że dzieli nas tak duża odległość. Godziny mijają. Trzydzieści lub czterdzieści. Oczywiście, mam wystarczająco czasu, żeby napisać do Ciebie i kolejnych 15 takich listów. (...)
Przesyłam mnóstwo całusów dla Edyty i Iny. Obawiam się, że nie ma sensu, bym dodawał "I również dla Ciebie", ponieważ nigdy nie przestanę ich całować, więc kiedy mógłbym zacząć całować Ciebie?"
Listy w takim tonie zwykle w powieściach wiktoriańskich przesyłały sobie zakochane dorosłe pary, a nie dorosły mężczyzna do dziecka...