poniedziałek, 12 października 2015

"Nie jestem ziarenkiem zboża", czyli wielki amerykański eksperyment wstydu. Mohamedou Ould Slahi – Dziennik z Guantanamo


Mauretańskie podanie ludowe opowiada o człowieku panicznie bojącym się kogutów, który zawsze, kiedy natykał się na koguta, niemal tracił rozum.
- Dlaczego tak bardzo boi się pan kogutów? – pyta go psychiatra.
- Kogut myśli, że jestem ziarenkiem zboża.
- Nie jest pan ziarenkiem. Jest pan wielkim mężczyzną. Nikt nie może wziąć pana za maleńki kłos zboża – powiedział psychiatra.
- Ja o tym wiem, panie doktorze, ale kogut nie. Pańskim zadaniem jest pójść do niego i przekonać go, że nie jestem ziarenkiem zboża.
Mężczyzny nigdy nie udało się uleczyć, ponieważ rozmowa z kogutem jest niemożliwa. Koniec historii.
Od wielu lat staram się przekonać rząd USA, że nie jestem ziarenkiem zboża.


Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie – takim powiedzeniem z czasów PRL-u mogłabym w jednym zdaniu opisać zawartość Dziennika z Guantanamo. Dotarłam bowiem do ostatniej strony i trochę mnie zatkało. Prześledziłam w pamięci dotychczasowo przeczytane książki i z całą pewnością mogę stwierdzić, że nigdy wcześniej nie trafiła mi się tak lepka, brudna i szokująca historia, a jednocześnie wciągająca i stawiająca tak wiele pytań o człowieczeństwo. Jednocześnie nie spodziewałam się, że dziennik Mohamedou Ould Slahiego będzie taką emocjonalną petardą. Według symboliki kolorów – pomarańczowy symbolizuje optymizm. Mnie jednak teraz kojarzy się on wyłącznie z uniformami więźniów Guantanamo.

© Courtesy Everett Collection/REX


Mohamedou Ould Slahi jest Mauretańczykiem. W 1988 roku w ramach stypendium wyjechał do Niemiec. Skończył tam studia inżynierskie, a po ich ukończeniu pozostał w Niemczech i tam podjął pracę. Po jakimś czasie przeniósł się do Kanady, a po 12 latach, w 2000 roku wrócił do ojczyzny. W drodze powrotnej został, na rozkaz Stanów Zjednoczonych aresztowany i przesłuchiwany najpierw w Senegalu a później w Mauretanii. W ojczyźnie aresztowano go jeszcze dwukrotnie. I kiedy zdaje się, że zostaje oczyszczony z fałszywych zarzutów udziału w spisku milenijnym, władze Mauretanii przekazują go Stanom Zjednoczonym. Slahi najpierw zostaje przewieziony do Jordanii i do Afganistanu, by ostatecznie zostać osadzonym w Guantanamo, gdzie przebywa już 13 lat. Po oczyszczeniu z zarzutów w spisku milenijnym, został ponownie oskarżony, tym razem służby wywiadowcze USA podejrzewały go o organizację zamachu z 11 września 2001 roku. Był uważany za mózg operacji i prawą rękę Osamy bin Ladena. Właśnie dlatego w Guantanamo uzyskał status bardzo niebezpiecznego więźnia, był tzw. Numerem Jeden. Właśnie dlatego przez pierwsze cztery lata doznał największych upokorzeń i serii tortur serwowanych przez śledczych. Brutalne metody stosowane w Gunatanamo miały go złamać i sprawić, aby przyznał się do zarzucanych mu czynów. Co oczywiście jest hipokryzją i totalnym bezsensownym nieporozumieniem. Slahi jest niewinny, został oczyszczony z zarzutów, a sąd nakazał zwolnić go z aresztu już w 2010 roku. Mimo to rząd Stanów Zjednoczonych nadal przetrzymuje go w więzieniu Guantanamo. Jego sytuacja prawna nadal jest niejasna, a prawnicy toczą batalię o jego uwolnienie.

Dlaczego USA podejrzewały o terroryzm właśnie Slahiego? No cóż, kogoś musieli złapać w imię świętej wojny z terroryzmem. Najlepiej objaśni to poniższy cytat:
- Zmieniły się zasady. To, co kiedyś przestępstwem nie było, teraz zrobiło się przestępstwem.
- Ale ja nie popełniłem żadnego przestępstwa i bez względu na to, jak surowe są wasze prawa, niczego nie zrobiłem.
-  Gdybym tak pokazał ci dowody? 
(…)
- Chyba pan żartuje?
- Nie, nie żartuję. Nie rozumiesz, jak poważny jest twój przypadek?
- No więc tak, porwaliście mnie z mojego domu w moim kraju, wysłaliście na tortury do Jordanii, potem zabraliście z Jordanii do Bagram i ciągle jestem gorszy niż ci, których złapaliście  z bronią w ręku?
- Tak, jesteś gorszy. Jesteś bardzo sprytny! Moim zdaniem spełniasz wszystkie kryteria terrorysty wysokiego szczebla. Gdyby tak przeanalizować listę cech terrorysty, zdajesz egzamin na najwyższą notę.
(…)
- A co jest na tej pańskiej liście?
- Jesteś Arabem, jesteś młody, pojechałeś na dżihad, znasz języki obce, byłeś w wielu krajach, masz dyplom uczelni technicznej.
- Czyżby to były przestępstwa?
- Popatrz na porywaczy; byli tacy sami. (…) jesteś częścią wielkiego spisku przeciwko USA.

Czy te poszczególne składniki czynią z każdego człowieka terrorystę? Przyznacie chyba, że nie. Owszem, pewien znak zapytania budzi wspomniany dżihad. Owszem Slahi był członkiem Al-Kaidy, ale w jej szeregach walczył na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy ta organizacja, co ważne – przy pełnym jej wsparciu przez USA, walczyła z komunistyczną władzą w Afganistanie. Później jego drogi z organizacją się rozeszły, jednak paranoja Stanów Zjednoczonych nie chce w to wierzyć i wciąż bezpodstawnie przetrzymuje MOSa w areszcie.


Opublikowany manuskrypt Slahi napisał latem 2005 roku. Dyrekcja Guantanamo i władze USA starały się nie dopuścić do jego publikacji. Prawnicy więźnia stoczyli 6-letnią batalię sądową o prawo wydania. Forma ostateczna mogła ujrzeć światło dziennie dopiero po szeroko zakrojonym ocenzurowaniu materiału. Stąd w książce znajduje się wiele zaciemnień tekstu.

Wydanie polskie, zaciemnienia to wynik cenzury USA


Wydanie anglojęzyczne zawiera prawdopodobnie również strony z opisem sesji badania Slahiego wariografem; 
te fragmenty występują z całkowitym zaciemnieniem i w wydaniu polskim nie zostały zamieszczone


Pomimo tego, dostępny zapis przedstawia naprawdę szokujące fakty uwięzienia MOSa. Warunki w jakich przebywał, jak był przesłuchiwany i torturowany brzmią naprawdę mocno. Aż trudno uwierzyć, że były udziałem tego jednego człowieka. Osadzeni w Guantanamo pozbawieni są statusu jeńców wojennych, zatem przed torturami nie mogła uchronić go Konwencja Genewska. Tym gorzej, że CIA wprowadziła tzw. „wzmocnione techniki przesłuchań”, będące zwyczajnie mówiąc bestialskim łamaniem woli człowieka poprzez deprywację snu, deprywację sensoryczną, wychładzanie ciała, pobicia, molestowanie seksualne i wiele innych, o których aż strach pisać. Normalny człowiek powinien brzydzić się takich zachowań. 


I mimo że Slahi (będąc od początku niewinnym) doznał tylu upokorzeń, to uderzające jest to jaki stosunek już po zakończonym etapie tortur wykazuje względem swoich byłych oprawców. Po takiej skali okrucieństwa, którego był odbiorcą nie kipi nienawiścią do śledczych, strażników i USA. Owszem, ze wspomnień wyziera żal, poczucie doznanej krzywdy i niesprawiedliwości, ale jednocześnie swoją postawą daje on ogromną lekcję człowieczeństwa. A zatem dokładnie tego, czego zabrakło jego śledczym. Po wszystkim nadal utrzymując jasność umysłu analizuje sytuację, która była jego udziałem. Nie usprawiedliwia innych, ale szuka mechanizmów pewnych zachowań ze strony Amerykanów. Owszem wskazuje żenujące metody przesłuchań, ignorancję śledczych i tępotę niektórych strażników, ale również przyznaje, że w grupie osób, rozpracowujących jego przypadek wyłonił takie, z którymi związał się emocjonalnie i z poziomu więźnia nawiązał nawet nikłą przyjacielską nić. Wynika to zapewne z tego, że od ponad dziesięciu lat żyje w pełnej izolacji. Sam porównuje się do czarnoskórego niewolnika, który po pewnym czasie swoje nowe miejsce traktuje jak dom, a osoby  mu towarzyszące nazywa członkami rodziny. 

Rodzina składa się ze strażników i śledczych. To prawda, że tej rodziny sam nie wybrałeś i z nią nie dorastałeś, ale to i tak rodzina, czy ci się to podoba, czy nie, ze wszystkimi wadami i zaletami. Kocham swoją prawdziwą rodzinę i nie zamieniłbym jej za nic na świecie, ale w więzieniu stworzyłem sobie rodzinę, na której mi również zależy. Za każdym razem, kiedy wyjeżdża dobry członek mojej obecnej rodziny, mam wrażenie, że odłupują mi kawałek serca. Natomiast kiedy musi wyjechać zły domownik, jestem bardzo szczęśliwy.

Mnie, sposobiącą się do apostazji racjonalistkę, osobiście zaskoczył i może nawet zawstydził (?) akt wiary Mohamedou. Być może wyznawana religia i przeświadczenie, że jest ktoś wyżej, kto nad nim mimo wszystko czuwa, dawał mu tyle siły do przetrwania najtrudniejszego czasu, w którym był tak okrutnie torturowany.


Ta historia nie ma jeszcze szczęśliwego zakończenia. Mohamedou nadal przebywa w Guantanamo. I chociaż jego warunki się poprawiły, nadal jest izolowany, z relacji prawników wiadomo, że pogłębia się jego depresja, a co najistotniejsze nadal nie zwrócono należnej mu wolności. Za jakiś czas zapewne to się zmieni, nie wiadomo jednak ile to zajmie. Być może wtedy będzie można przeczytać dziennik Slahiego w pełnej, nareszcie nieocenzurowanej wersji. Prezydent Barack Obama obejmując urząd Prezydenta Stanów Zjednoczonych zapowiadał, że likwidacja więzienia Guantanamo będzie jednym z priorytetów jego kadencji. Tymczasem trwa właśnie druga kadencja i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Oto państwo najgłośniej upominające się o prawa człowieka, samo tych praw nie przestrzega. Wstydź się Ameryko! Oto właśnie stanfordzki eksperyment więzienny Philipa Zimbardo w jego najczystszej (sic!) formie.


Uwaga! Książka przeznaczona jest dla dorosłych czytelników. Odradzam jej lekturę również bardzo wrażliwym osobom. Choć to szalenie wciągająca historia, tym bardziej, że Mohamedou stworzył piękny rytm narracji, to jednak ze względu na kaliber przeżytych przez autora doświadczeń - może być trudna w odbiorze.

Tutaj do obejrzenia krótki wywiad (z polskim tłumaczeniem) z prawnik prowadzącą sprawę Slahiego.


Wyobraźcie sobie, że idziecie do łóżka, odkładając na bok wszystkie swoje zmartwienia, ciesząc się ulubionym pismem, które ma wam pomóc zasnąć, że położyliście już spać swoje dzieci, że śpi już cała wasza rodzina. Nie obawiacie się, że wyciągną was z łóżka w środku nocy i zawleką do miejsca, którego nigdy dotąd nie widzieliście, że pozbawią możliwości snu i że będą was przez cały czas terroryzować. A teraz wyobraźcie sobie, że nie macie zupełnie nic do powiedzenia w sprawie swojego życia – nie wy decydujecie, kiedy śpicie, kiedy się budzicie, kiedy jecie, a czasami nawet kiedy idziecie do toalety. Wyobraźcie sobie, że cały wasz świat to cela o powierzchni co najwyżej 2 m na 2,5 m. A kiedy już sobie to wszystko wyobrazicie, i tak wciąż nie będziecie rozumieli, co naprawdę znaczy więzienie, chyba, że sami tego doświadczycie.

Autor dziennika - zdjęcie sprzed uwięzienia
© Mohamedou Ould Slahi; theguardian.com


6/6 (w moim osobistym rankingu przeczytanych książek -  to zdecydowanie książka 2015 roku)
Na okładce (moja ocena również 6/6) wykorzystano projekt z wydania anglojęzycznego autorstwa Keitha Hayesa.


Dla zainteresowanych tematem gorąco polecam filmy:

Egzemplarz do recenzji przekazało wyd. Muza SA
________________________________________________
Cytaty: Mohamedou Ould Slahi (MOS) – Dziennik z Guantanamo; ocenzurowany, z redakcją Larry’ego Siemsa (tyt. oryg. Gunatanamo Diary, przekł. Jolanta Sawicka), wyd. MUZA SA 2015



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...