Drodzy Czytelnicy Czytelniczego,
na święta życzę Wam miłego spędzenia czasu w doborowym towarzystwie, dobrej pogody na spacer, chwilę czasu sam na sam z książką i tradycyjnego smacznego jajka :)
Smacznego, najlepszego i do przeczytania wkrótce! :)
Wasze Oczko ;)
Na deser serwuję garść jajcarskich cytatów z ostatnio recenzowanej książki Johna Steinbecka „Zagubiony autobus”
- Ty draniu – powiedziała bardzo cicho. I głęboko odetchnęła, aż przeszedł ją dreszcz. – Zrobić ci jajka? – zapytała.
- Taa. Wrzuć dwa do wody, gotuj ze cztery minuty.
- Przecież wiem, jakie lubisz – powiedziała. – Z bekonem?
- Nie. Tost i parę pączków.
Niski mężczyzna podszedł, kulejąc, do jednego ze stolików i usiadł z cierpiącym wyrazem twarzy. Norma podeszła do niego, przynosząc zawinięte w papierową serwetkę łyżkę, nóż i widelec oraz szklankę wody.
- Jajka? – zapytała.
- Sadzone, żeby się żółtka nie rozlały, kruchy bekon i tost na maśle. Na maśle – wiesz, jak się to robi? Nic trudniejszego jak zrobić dobry tost na maśle. Bierze się tost, smaruje grubo masłem, bardzo grubo; masło ma się tak stopić, żeby nie było widać ani kawałeczka żółtego. Zrób tak, zarobisz dobry napiwek.
Wyciskał sok z pomarańczy i podawał kawę Pitchardom, a jednocześnie smażył jajka i pilnował, żeby tosty się nie przypaliły.
- Wszyscy zjemy jajecznicę – zaproponował pan Pitchard. – To ułatwi sprawę. Dla mnie proszę po prostu rozbić jajka na patelni i smażyć, aż będą gęste i suche.
- OK. – powiedział Pryszcz. Lecz patelnia była zbyt rozpalona, jajka zaskwierczały i przykleiły się do niej, w powietrzu uniósł się zapach mokrego kurzego pierza, jaki zwykle wydziela się przy zbyt szybkim smażeniu jaj.
Mildred założyła nogę na nogę. Spódnica zadarła jej się nad kolanem, tak że noga odsłoniła się na całej długości – po przeciwnej stronie niż stał Pryszcz. Zapragnął w jakiś sposób znaleźć się tam, z tamtej strony, żeby móc zobaczyć, co było do zobaczenia. (…) Szybko ułożył w głowie plan. Jeśli Mildred nie zmieni pozycji, to jak będzie niósł jajka do stolika, przewiesi sobie przez ramię serwetkę. Potem postawi talerze na stoliku, przejdzie na drugą stronę, odejdzie z dziesięć stóp i upuści niby przypadkiem serwetkę na ziemię. Pochyli się, żeby ją podnieść, spojrzy przez ramię do tyłu i wtedy właśnie będzie miał okazję obejrzenia całej nogi Mildred.
Miał już serwetkę przygotowaną i bełtał jajka, spiesząc się, żeby tylko zdążyć, zanim Mildred zmieni pozycję. Zamieszał jajka łyżką. Przywarły do patelni i musiał z wierzchu zbierać jajecznicę, żeby to, co przypalone, zostało na dnie. (…) Czarny dym wzbił się nad patelnią, a niebieski dym nad maszynką do tostów. Juan wszedł cicho i pociągnął nosem.
- Mocny Boże – powiedział – coś ty narobił, Kit?
- Chciałem pomóc – odparł niepewnie Pryszcz.
Juan uśmiechnął się.
- Tak, dziękuję ci, ale lepiej jednak daj sobie spokój ze smażeniem jajek.
Podszedł do gazowej kuchenki, zdjął patelnię z przypalonymi jajkami, włożył to wszystko do zmywaka i odkręcił kran. Patelnia zasyczała, zaskwierczała, potem ucichła, jakby się tylko skarżąc.
Juan spojrzał zza bufetu.
- Moja żona nie czuje się dobrze – powiedział. – Co byście chcieli? Więcej kawy?
- Tak – odezwał się pan Pritchard. – Ten chłopiec próbował smażyć jajka, ale je przypalił. Moja żona lubi jajka niezbyt wysmażone…
- Jeżeli świeże – wtrąciła pani Pritchard.
- Jeżeli świeże – powtórzył pan Pritchard. – A dla mnie proszę dobrze wysmażone.
- Jajka są świeże – rzekł Juan. – Prosto z lodu.
- O, ja nie chcę mrożonych jaj – powiedziała pani Pritchard.
- Mamy tyko takie. Nie będę przecież kłamał.
- To ja chyba zjem pączka – zdecydowała pani Pritchard. (…)
- Zostały tylko dwa pączki – powiedział Juan. – Dam wam dwa pączki i naleśnika z serem. Bijcie się między sobą, kto co zje.
:)
Mokrego Dyngusa życzę!
OdpowiedzUsuńRadosnych Świąt! :)
OdpowiedzUsuń