piątek, 12 maja 2017

O tym, co masz na widelcu. Jonathan Safran Foer - Zjadanie zwierząt


Etyczny przemysł mięsny (trzymanie zwierząt w dobrych warunkach, szybka śmierć) nie jest nierealny, ale gdyby stał się on rzeczywistością, musielibyśmy zapomnieć o ogromnych ilościach taniego mięsa, którymi cieszymy się obecnie.*

Kocica ze zdjęcia nie jest jadalna. Śpi i ma się dobrze ;)


Gdyby rzeźnie miały szklane ściany, każdy byłby wegetarianinem. To zdanie Paula McCartneya jako pierwsze przyszło mi do głowy, kiedy czytałam Zjadanie zwierząt. I mimo że książkę napisał wegetarianin jej głównym założeniem wcale nie jest promocja diety bezmięsnej.

W języku chińskim zwierzę to nic więcej jak poruszająca się rzecz. Nie – stworzenie, czy żyjąca istota. I pewnie właśnie z tego powodu wszystkożerni Chińczycy są okrutni dla tych poruszających się rzeczy, czego potwierdzeniem jest kulinarny chiński pamiętnik Fuchsi Dunlop Płetwa rekina i syczuański pieprz.

Kiedy Jonathan Safran Foer został ojcem swojego syna zaczął zastanawiać się nad rolą pożywienia. Najlepszym przykładem dla Amerykanina był indyk podawany na Święto Dziękczynienia (gdyby książkę napisał Polak pewnie by wspomniał o wigilijnym karpiu). Co sprawiło, że jest on niezbędny, skąd wziął się taki zwyczaj i czy rezygnacja z niego (i innych mięs) oznaczałaby w pewnym sensie stratę ważnej części kulturowej i rodzinnej tożsamości? Jak bardzo rodzinne rytuały i kulturowe odniesienia przekładają się nie tylko na to, dlaczego mięso ląduje na talerzu, ale również dlaczego tak trudno z niego zrezygnować?

A właściwie jak to z tym mięsem jest? Dlaczego jadamy kurczaki, indyki, świnie, krowy, czy ryby, a nie jadamy psów? Skoro:

Francuzi, którzy kochają psy, jedzą czasem konie.
Hiszpanie, którzy kochają konie, jedzą czasem krowy.
Hindusi, którzy czczą krowy, jedzą czasem psy.

Skąd ta wybiórcza miłość i granica dla tego co wolno i nie powinno się? Skąd ta polaryzacja poglądów? Wynika ona z zażyłości z jednymi gatunkami, poglądami o mądrości lub prymitywizmie, specjalnej bliskości ewolucyjnej z człowiekiem lub może z jakimś tabu?

I kiedy jesteśmy przekonani, że psów lub kotów absolutnie nie, ale kury, indyki, świnie, krowy i ryby już tak – to może warto się zastanowić, co musi się zadziać wcześniej, aby kawałek mięsa żyjącego kiedyś zwierzęcia finalnie było kotletem na naszym talerzu?


Kilka lat temu czytając Krainę Fast foodów Erica Schlossera odczuwałam ulgę, że nie jestem klientem znanych marek barów szybkiej obsługi. Książka opisywała nie tylko drogę do biznesowego sukcesu m.in. KFC czy McDonald’s, ale skupiła się na całej karuzeli tego śmieciowego jedzenia. Dyktat hamburgera postawił na głowie cały przemysł, prawa pracownicze oraz kulinarne tradycje i zwyczaje. I tak sobie myślę, że Zjadanie zwierząt, choć zostało napisane 8 lat po książce Schlossera – jest doskonałym wstępniakiem do czytania o fastfoodowych korporacjach.

Bo gdyby nie automatyzacja nie byłoby przemysłowego chowu zwierząt rzeźnych. Idąc dalej – nie mielibyśmy tak taniego mięsa, jak mamy obecnie. Ale nigdy wcześniej nie mieliśmy tak złej jakości mięsa zwierząt hodowanych w tak okrutnych warunkach, których jeszcze pół wieku temu nikt by się nie spodziewał.

Model biznesowy farm z branży mięsnej opiera się na ukrywaniu przed konsumentem tego, czego konsument wolałby nie wiedzieć.

Zjadanie zwierząt jest reporterską opowieścią o tym, jak przemysł mięsny ma wpływ na nasze środowisko, bogactwo biologiczne, zdrowie i nasze poczucie moralności. Stawia pytania o konieczność zadawania bólu i cierpienia zwierząt rzeźnych, o farmerską i biznesową etykę i oto ile jeszcze z dawnego gatunku zwierzęcia pozostało w tych genetycznie modyfikowanych mutantach, które lądują na naszych stołach.

W latach 60. w prasie branżowej zaczęto określać kury nioski jako „efektywne maszyny do produkcji jajek” (…), świnie jako „maszyny w fabryce” (…), a XXI wiek jako okres „spisywania księgi z przepisami na organizmy modyfikowane” (…).

I chociaż autor w obszernych fragmentach skupia się na okrutnych praktykach przemysłowej hodowli zwierząt i niewyobrażalnym cierpieniu zwierząt rzeźnych (wystarczy zerknąć na polską organizację Otwarte klatki, aby dowiedzieć się choć trochę), to jednak książka nie jest manifestem jego wegetarianizmu. Wręcz przeciwnie – oddaje głos nie tylko aktywistom walczącym o prawa zwierząt, ale również farmerom i pracownikom rzeźni. Wskazuje fakty, ale jest też obserwatorem. A przede wszystkim przekonuje, że to od nas i naszych codziennych wyborów i głosowania portfelem zależy nie tylko, ile i jakie cierpienia doświadczą wcześniej nasze kotlety, ale też z jakiej jakości mięsa one będą. No i czy koniecznie muszą być mięsne? To książka o konsumenckiej świadomości jakości współczesnego pożywienia. Zawsze warto wiedzieć, co się ma na widelcu.


________________________________
cytaty: Jonathan Safran Foer, Zjadanie zwierząt (Eating Animals, przekł. Dominika Dymińska), Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2013

poniedziałek, 8 maja 2017

Dzień Bibliotekarza i Bibliotek oraz XIV Ogólnopolski Tydzień Bibliotek


(…) Wilhelm pochylił się nad spisami wykaligrafowanymi w kodeksie. Zerknąłem też ja i odkryliśmy tytuły ksiąg, o których nikt nie wiedział, i innych, najsławniejszych, a wszystkie w posiadaniu biblioteki. (…)
- W jaki sposób odczytujesz położenie każdej z ksiąg? (…)
Malachiasz spojrzał na mnie surowo.
- Może nie wiesz lub zapomniałeś, że dostęp do biblioteki ma tylko bibliotekarz. Tak więc jest słuszne i wystarczające, by on jeno potrafił te dane odcyfrować. (…) Początki biblioteki giną w otchłani wieków – rzekł Malachiasz – i książki wpisuje się w porządku napływania zakupów, darowizn, w miarę jak przybywają w nasze mury.
- Trudno je odnaleźć – zauważył Wilhelm.
- Wystarczy, by bibliotekarz znał je na pamięć i wiedział, kiedy każda pojawiła się tutaj. Inni mnisi zaś mogą polegać na jego pamięci. – I miało się wrażenie, że mówi o kimś innym, nie o sobie samym; pojąłem więc, że mówi o urzędzie, jaki w tym momencie, choć niegodny, pełni, lecz sprawowanym przedtem przez stu innych, których nie masz już między żywymi i którzy kolejno przekazywali sobie swą wiedzę. (Umberto Eco, Imię róży)


Nieżyjący już Umberto Eco był bibliofilem i posiadaczem pokaźnej biblioteki, nie dziwi więc, że napisał nie tylko rozważania „O bibliotece”, ale i bibliotekę osadził jako główne miejsce akcji w swojej debiutanckiej powieści.



Kto zaś dzisiaj wybiera się do publicznej biblioteki, niech nie zapomni złożyć życzenia swojej bibliotekarce lub bibliotekarzowi. 8 maja to bowiem Dzień Bibliotekarza i Bibliotek, a także początek XIV Ogólnopolskiego Tygodnia Bibliotek. Być może Wasza biblioteka przygotowała z tej okazji ciekawe atrakcje lub… (jak to się zdarza w wielu) ogłosiła abolicję na przetrzymywane książki.

Oficjalny plakat Tygodnia Bibliotek 2017, autorstwa Barbary Wysmyk z Koszalińskiej Biblioteki Publicznej

Zatem bibliotekarzom, z okazji ich święta, życzę dużo powodów do zadowolenia z własnej pracy i tyleż samo czytelników, a nam - bywalcom bibliotek miłych, kompetentnych bibliotekarzy oraz bogatych i dostępnych księgozbiorów :)

Fragment BUW-u (Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego) od ul. Dobrej



Na koniec zostawiam Wam garść „bibliotecznych” linków: 






wtorek, 2 maja 2017

Bogate wnętrze, czyli rzecz o wyklejkach. Część IV - okładki


Majówka trwa w najlepsze, będzie więc lekko i kolorowo ;) A to oznacza, że pora na kolejny odcinek „Bogatego wnętrza”, czyli cyklu o wyklejkach. Bardzo go lubię, podobnie zresztą jak inny cykl (ale o okładkach) - „Twarz książki”. I właśnie dzisiaj je połączę.
Zdarza się bowiem tak, że na wyklejce pojawia się motyw przewodni i/lub tło z okładki lub nawet część ilustracji z niej. Kilka takich właśnie udało mi się znaleźć w domowej biblioteczce. I chociaż tym razem nie jest aż tak spektakularnie, to jednak mam swoich faworytów: Księgę zachwytów i Dziwnologię :)







Kościół Pokoju w Jaworze (red. Barbara Skoczylas-Stadnik); Wyd. Muzeum Regionalne w Jaworze 1994




Marco Polo, Opisanie Świata (z przedm. Umberta Eco); wyd. W.A.B. 2010




Richard Wiseman, Dziwnologia. Odrywanie wielkich prawd w rzeczach małych; wyd. W.A.B. 2010





Filip Springer, Księga Zachwytów; wyd. Agora SA 2016





Christine Barrett, The Book of Mexican Foods; wyd. Ted Smart 1991










Aniela Rubinstein, Kuchnia Neli, wyd. MUZA SA 2011



cdn. :)

Nieustająco liczę również na zdjęcia wyklejek w książkach z Waszych domowych biblioteczek :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...