Jakiś czas temu, przy okazji wpisu o polskiej literaturze, wspominałam o moim tematycznym czytaniu. Podałam wtedy również przykład powieści kulinarnych.
A wszystko zaczęło się niewinnie od „Amerykańskich apetytów” Joyce Carol Oates. Potem trafiłam na „Przepiórki w płatkach róży” Laury Esquivel (jedzenie i magia – tam to jest możliwe) i „Herbaciarnię pod Morwami” Sharon Owens (słodka, lekka powieść cukiernicza).
Ale moje kulinarne czytelnictwo tak naprawdę rozwinęło się na dobre, kiedy zaczęłam pisać bloga kulinarnego. Wtedy przeczytałam m.in. francuską serię powieści Petera Mayle’a, „La Cucinę” Lilly Prior (zmysłowa kuchnia włoska), „Zupę z granatów” Marshy Mehran (kuchnia perska), „100 odcieni bieli” Preethi Nair (kuchnia indyjska), „Pod słońcem Toskanii” i „Rok w podróży” Frances Mayes (idealna dla tych, co lubią podróżować) oraz „Miłość, zdrada i spaghetti” Giulii Melluci (o niepowodzeniach w miłości i miłości do jedzenia). Nawet „Spóźnionych kochanków” Williama Whartona potraktowałam jako opowieść o odkrywaniu nie tylko cielesności, ale przede wszystkim smaku jedzenia. Po drodze pojawiła się jeszcze dość dobrze rozreklamowana filmem „Julie & Julia” Julii Powell i „Dziennik toskański” znanej czytelnikom „Kuchni” Tessy Capponi – Borawskiej.
W międzyczasie pojawiły się jeszcze edukacyjne książki kulinarne w postaci „Kuchni Leonarda da Vinci” Dave’a Hewitta (o tym jak wyglądała kuchnia włoska, zanim pojawiły się w niej pomidory) oraz „W krainie fast foodów” Erica Schlossera (o przemyśle spożywczym i żywności sprzedawanej w fastfoodach - mocna pozycja). Do tego nurtu zalicza się również niedawno recenzowane „Tatarskie ziele w cukrze, czyli staropolskie słodycze” Jarosława Dumanowskiego oraz "Tradycje kulinarne Japonii" Magdaleny Tomaszewskiej - Bolałek.
Ale moje kulinarne czytelnictwo tak naprawdę rozwinęło się na dobre, kiedy zaczęłam pisać bloga kulinarnego. Wtedy przeczytałam m.in. francuską serię powieści Petera Mayle’a, „La Cucinę” Lilly Prior (zmysłowa kuchnia włoska), „Zupę z granatów” Marshy Mehran (kuchnia perska), „100 odcieni bieli” Preethi Nair (kuchnia indyjska), „Pod słońcem Toskanii” i „Rok w podróży” Frances Mayes (idealna dla tych, co lubią podróżować) oraz „Miłość, zdrada i spaghetti” Giulii Melluci (o niepowodzeniach w miłości i miłości do jedzenia). Nawet „Spóźnionych kochanków” Williama Whartona potraktowałam jako opowieść o odkrywaniu nie tylko cielesności, ale przede wszystkim smaku jedzenia. Po drodze pojawiła się jeszcze dość dobrze rozreklamowana filmem „Julie & Julia” Julii Powell i „Dziennik toskański” znanej czytelnikom „Kuchni” Tessy Capponi – Borawskiej.
W międzyczasie pojawiły się jeszcze edukacyjne książki kulinarne w postaci „Kuchni Leonarda da Vinci” Dave’a Hewitta (o tym jak wyglądała kuchnia włoska, zanim pojawiły się w niej pomidory) oraz „W krainie fast foodów” Erica Schlossera (o przemyśle spożywczym i żywności sprzedawanej w fastfoodach - mocna pozycja). Do tego nurtu zalicza się również niedawno recenzowane „Tatarskie ziele w cukrze, czyli staropolskie słodycze” Jarosława Dumanowskiego oraz "Tradycje kulinarne Japonii" Magdaleny Tomaszewskiej - Bolałek.
Oto garść tytułów, którą przypomniałam sobie "na gorąco". Po dłuższym zastanowieniu zapewne dopisałabym jeszcze kilka innych tytułów ;)
I chociaż powieści kulinarne czytam już teraz tylko z doskoku, to w zwykłych powieściach bardzo lubię wynajdywać cytaty o jedzeniu. Czasami są zabawne, innym razem przedstawiają dość zdumiewający zestaw dań, a niekiedy obrazują zaskakujące uczucia bohaterów względem jedzenia. Zapisuję je potem w moim kajecie – przyjemnie jest je potem czytać i przypominać sobie fabułę książki w kontekście jedzenia ;)
Oto kilka wybranych:
„Hans Castorp zacierał świeżo umyte ręce, gestem wyrażającym zadowolenie oczekiwanie; robił tak zawsze, siadając do stołu – może dlatego, że jego przodkowie modlili się przed podaniem zupy. Usługiwała im uprzejma dziewczyna w czarnej sukni i białym fartuszku (…) Zamówili u niej butelkę Gruaud Larose, ale Hans Castorp odesłał flaszkę z powrotem, by jej nadano właściwą temperaturę. Jedzenie było doskonałe. Podano zupę szparagową, faszerowane pomidory, pieczeń suto garnirowaną, wyjątkowo smaczną leguminę, sery i owoce. Hans Castorp jadł bardzo wiele, chociaż apetyt nie dopisał mu w tym stopniu, jak się tego spodziewał; ale ponieważ dbał o swoje zdrowie, przeto jadał dużo nawet wtedy, kiedy nie był głodny.”
(Tomasz Mann – „Czarodziejska Góra”)
„Ciotka się skrzywiła. Białko jajek na twardo przyprawiało ją o mdłości. Oddzieliła je od żółtka i położyła bez słowa na talerzu męża. On z kolei, z powodu kłopotów z wątrobą, źle znosił majonez. Zeskrobał go starannie nożem i przełożył na talerz żony. Podczas całego posiłku w głębokim skupieniu wymieniali się korniszonami i tłuszczem z szynki, oliwkami i skórkami kiełbasy, galaretą i skórkami sera. (…) Jakoś przeżyli przytłaczającą ciszę i przy deserze mieli już mniej ponure miny, nabrali trochę rumieńców, przepełnieni błogim spokojem za sprawą czerwonego wina.”
"Rozległo się pukanie do drzwi i wkroczyła groźna Florence z tacą.
- Miło, że ma pani gościa – powiedziała do panny Marple. - Zrobiłam moje specjalne scones, które pani zawsze lubiła.
- Florence zawsze robiła przepyszne ciastka do herbaty – pochwaliła panna Marple.
Usatysfakcjonowana Florence zmięła twarz w zupełnie niespodziewanym uśmiechu i opuściła pokój.
- Myślę, moja droga, że teraz przy podwieczorku, nie będziemy rozmawiały o morderstwie – zdecydowała panna Marple. - To taki niemiły temat."
(Agatha Christie – „4.50 z Paddington”)
„Ojciec Goriot podniósł głowę wąchając kawałek chleba, który miał pod serwetą: przyzwyczajenie kupieckie, wracające mu niekiedy.
- No co!? – krzyknęła ostro pani Vanquer głosem, który pokrył hałas łyżek, talerzy i rozmów – chleb wydaje się panu niedobry?
- Przeciwnie, pani – odparł. – To chleb z etampskiej mąki pierwszej jakości.
- Po czym pan to poznaje? – spytał Eugeniusz.
- Po białości, po smaku.”
(Honoriusz Balzac – „Ojciec Goriot”)
„’Życie – stwierdził Emerson – jest dla nas tym, czemu przez cały dzień poświęcamy każdą naszą myśl’. Jeśli to prawda, to moje życie jest wyłącznie długim przewodem pokarmowym. Nie dość, że całymi dniami myślę o jedzeniu, to jeszcze śni mi się ono po nocach.”
(Henry Miller – „Zwrotnik Raka”)
„Komura wsypał do kawy trochę cukru i delikatnie zamieszał. Wypił łyk. Kawa była słaba i bez smaku. Nie miała treści, a jedynie formę.”
(Haruki Murakami – „Wszystkie boże dzieci tańczą”)
A Wy jakie czytaliście powieści kulinarne? Może coś konkretnego polecicie, co koniecznie trzeba przeczytać? A może macie ulubione cytaty? Chętnie poznam Wasze zdanie w tym temacie :)
A już niebawem na blogu pojawi się recenzja trzech niedawno przeczytanych przeze mnie kulinarnych powieści ;)