Książki są bramą, przez którą wychodzisz na ulicę (...).
Dzięki nim uczysz się, mądrzejesz, podróżujesz, marzysz, wyobrażasz sobie, przeżywasz losy innych, swoje życie mnożysz razy tysiąc.
Ciekawe, czy ktoś da ci więcej za tak niewiele.
Pomagają też odpędzić różne złe rzeczy – samotność, upiory i tym podobne.
Czasem się zastanawiam, jak możecie znieść to wszystko wy, którzy nie czytacie.
(Arturo Pérez-Reverte, "Królowa Południa")
Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich za nami. Pisarze, wydawcy, księgarze, bibliotekarze i wszyscy umiłowani w temacie co jakiś czas podnoszą larum, że Polacy książek za mało: kupują, wypożyczają, czytają i o nich mówią. I wczorajszy dzień był ku temu właśnie narzekaniu najbardziej odpowiedni. Ale nie do końca. Bo to przede wszystkim najbardziej sposobny czas, aby mówić o tym, że książki jednak się czyta. Jakkolwiek by narzekać, że jest źle, to ja jako czytelnik na co dzień jednak widzę szklankę w połowie pełną. Ludzie czytają. Widzę to po moich znajomych, a także obserwując codziennie obcych ludzi – głównie w środkach transportu zbiorowego. Absolutnie zawsze udaje mi się zauważyć osobę z książką – głównie w metrze lub tramwaju. Przynajmniej jedną – nie licząc oczywiście mnie ;) Rzecz oczywista, że mogłoby być lepiej i wspiąć się wyżej ponad te 39% Ale żyjemy w czasach, w których liczy się czas i szybkość, a z książką trzeba przysiąść, wyciszyć się, pobyć sam na sam.
Czy uważam, że należę do elitarnego grona czytelników? Nie. Nie czytam dla bycia nonkonformistką, outsiderką, czy jakkolwiek to jeszcze inaczej nazwać. Czytam dla siebie, bo to zupełnie zwyczajnie lubię. A jako czytelnik postanowiłam w tym roku czynnie obchodzić święto książki. Tak, jak zapowiadałam na Facebooku – wybrałam się na „czytanie pod chmurką” na ul. Kubusia Puchatka. Przyznaję – spodziewałam się większego grona. Zakładałam, że będę postronnym obserwatorem, a okazało się, że byłam jednym z… dwóch przypadkowych czytelników ;) Czy to o czymś świadczy? Pewnie o tym, że mało czytamy ;) Ale także to pokazuje, że w większym mieście jesteśmy zabiegani i rozprasza nasz taki szum spowodowany ofertą kulturalną, że nie wszystko jest się w stanie przebić. Tak to sobie wytłumaczyliśmy w domu z Panem R. Ale nie żałuję, że znalazłam się w kameralnym gronie. Dzięki temu poznałam m.in. autorów Małgorzatę Gutowską-Adamczyk, Jolantę Kwiatkowską i Jacka Skowrońskiego oraz Panią Marię Kulik – prezesa polskiej sekcji IBBY. A samo spotkanie w Głównej Księgarni Technicznej na Świętokrzyskiej mogę śmiało zaliczyć do udanych.
Wzorem katalońskim – wróciłam do domu z czerwoną różą, a ściślej mówiąc z trzema. A także z audiobookiem z dedykacją Pani Małgosi i trzema nowymi książkami, które kupiłam tuż przed spotkaniem.
Ale to nie były jedyne świąteczne zdobycze ;) Wcześniej korzystając z 25% rabatu w internetowej księgarni na literę M. sprezentowałam sobie moje dwa książkowe marzenia: najnowszą książkę Jacka Dehnela o... książkach ;) oraz reportaż ulubionego wydawnictwa o Korei Północnej, który od ponad roku planuję przeczytać. A zważywszy na codzienne doniesienia prasowe -jest to temat, który warto poznać.
Ale to nie były jedyne świąteczne zdobycze ;) Wcześniej korzystając z 25% rabatu w internetowej księgarni na literę M. sprezentowałam sobie moje dwa książkowe marzenia: najnowszą książkę Jacka Dehnela o... książkach ;) oraz reportaż ulubionego wydawnictwa o Korei Północnej, który od ponad roku planuję przeczytać. A zważywszy na codzienne doniesienia prasowe -jest to temat, który warto poznać.
Mój Światowy Dzień Książki uważam za bardzo udany, mile spędzony i bogaty w nowe książki. A jak to wyglądało u Was?
U mnie też bardzo pożytecznie - akurat wczoraj przyszły mi na raz 4 książki z różnych wydawnictw zamówione pocztą i dodatkowo po dwie wybrałam sie sama do księgarni :)
OdpowiedzUsuńJa tak sobie myślę, że przydałby mi się regał, bo na stosy pomału brakuje szafki ;)
UsuńOczko, w blogrollu masz stary adres mojego bloga i nie wyświetlają Ci się powiadomienia o nowych wpisach :) (bookmeacookie.pl - to jest aktualny adres) :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że czuwasz, ale zerknij raz jeszcze ;) Zgadza się - zachowałam stary, ale nowy też tam jest ;)
UsuńNiestety, ale ja musiałam książkowe święto obejść bez wizyt w księgarniach. Jedynie dzień po odebrałam wcześniej zamówiony "Dom z papieru". Muszę poczekać na nowy miesiąc, żeby jakiś zastrzyk gotówki wpłynął na konto, bo póki co środków brak :(
OdpowiedzUsuńJa ratuję się tanią książką i okazjami ;)
UsuńLubię, kiedy książka staje sie bohaterem literackim...
OdpowiedzUsuńJa również ;) Zapewne dlatego tak bardzo podobał mi się "Dom z papieru" i "Cień wiatru" :)
Usuń