Myśl o tym, że muszę wybrać się na pocztę odpędzam od siebie jak natrętną muchę. Zdecydowanie wolę już iść do lekarza, czy załatwić sprawę w urzędzie niż wysłać ekonomiczny polecony, tudzież inną paczkę. Bo nie wszystko przecież da się wysłać e-mailem.
Wchodzę więc, niczym skazaniec do budynku, pobieram automatycznie wypluty numerek. 10 osób przede mną – super, poczytam książkę. Zasiadam na krześle, omiatam wzrokiem okienko, a moim oczom ukazuje się taki widok:
No, no! – myślę sobie. Skoro już i na poczcie, oprócz rajstop i kobiecych gazet, przemyconych pomiędzy znaczkami i kopertami, dołączyły książki – to tylko się cieszyć. Niech jeszcze w polskich serialach zaczną pokazywać, że książki się czyta, a nie stawia jednakowe grzbiety na półce, aby dekorowały segment, to jest szansa, że książki w końcu zaczną być czymś naturalnym, a nie nadzwyczajnym zjawiskiem lub skaraniem boskim.
To taki wstępniaczek mały, bo ja o czym innym miałam dzisiaj, ale ta poczta mnie skołowała ;) Dzisiaj piątek, a to oznacza początek dwóch wolnych od tyrki dni. A jeżeli jeszcze nie macie planów na warszawską sobotę, voila!
1. Zalegają Ci książki na półce, a Ty potrzebujesz przestrzeni? Kopsnij się za tydzień na Ursynów i zostaw je w Instytucie Onkologii. Pacjenci będą Ci wdzięczni.
Tymczasem w najbliższą sobotę...
2. A co jeśli chcesz mieć zawalone regały, ale akurat nie tymi tytułami, co posiadasz? Obierz jutro kierunek na Trakt Królewski. Po wakacjach znowu rusza comiesięczna Wymienialnia Książek w Kordegardzie.
3. Jeżeli jednak masz ochotę książkę zakupić, a do niej jeszcze zdobyć autograf – skieruj swoje kroki do Juniora na Marszałkowskiej. Tam spotkasz się z fantastyczną Cherezińską i nie mniej fantastyczną książkę Cherezińskiej.
4. Możesz też zabrać ze sobą dzieciaka i odwiedzić Arkady Kubickiego na Zamku Królewskim - od dzisiaj trwa tam Festiwal Książki dla Dzieci i Młodzieży.
O niedzieli nic nie wspomnę, bo w niedzielę wolny czas lepiej przeznaczyć na książek czytanie ;) Bo dzień później, wiadomo – poniedziałek, czyli znowu pięć dni tyrki. Na osłodę porannej pobudki przybędę z wpisem o blogerskim spotkaniu z Książkami w Agorze, na które wybieram się jutro.
Stay tuned :)
Mi też ostatnio książki na poczcie coraz częściej wpadają w oko...
OdpowiedzUsuńW życiu się nie spodziewałam, że natknę się na Tolkiena na poczcie, a tu proszę! :)
UsuńCieszę się, że jutro się poznamy osobiście :)
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńOczko pisze "stay tuned"!
OdpowiedzUsuńNo Sodoma! I Camorra! :P
Niedługo będziesz kończyć XOXO!
Do jutra :)
Moja Droga, nawet nie wiesz, ile czasu zajęło mi rozkminianie, co oznacza owo tajemnicze xoxo ;) Haha! Nie lubię ciuciać, więc i nie będę każdego ściskać i całować ;) Czytelnicy mogą odetchnąć z ulgą ;))
Usuńps. Nie spóźnij się na autobus ;)
Mówiłaś, ile czasu, bo to przecież ja Cię oświeciłam (proszę, jaki walor poznawczy ma praca w szkole!) :P
UsuńJa się NIGDY nie spóźniam ;)
No proszę! od uczniów słynęła na Ciebie wiedza :)))
UsuńW takim razie: do zobaczenia jutro! :)
OdpowiedzUsuńDo miłego :))) Muszę Ci osobiście podziękować za polskie wyzwanie :)
UsuńSzkoda, że mieszkam tak daleko od Warszawy, bo chętnie bym się na te książkowe imprezy wybrała. A książek na poczcie jeszcze nie widziałam (być może na moją prowincję jeszcze nie dotarły;)) ale to dobrze, że się pojawiają nawet tam:)
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię także zaprosić do udziału w zabawie Liebster Blog Award do której Cię nominowałam. Gdybyś zechciała wziąć udział byłoby mi bardzo miło:)
http://sietylkowydaje.blogspot.com/2014/09/liebster-blog-award.html
Wpadnij w poniedziałek, opowiem o spotkaniu. A za nominację dziękuję i postaram się odpowiedzieć w sobotę :)
Usuńnie ma to jak poczytać o sobocie w niedzielę... ;)
OdpowiedzUsuńmuszę powrócić do regularnego zaglądania!
Bo zwykle publikuję w poniedziałki, środy i soboty, ale czasem wyłamuję się z tego rytmu, bo pojawia się coś, co czekać nie może ;)
UsuńNigdy nie zauważyłam, żeby poczta była jakoś szczególnie straszna - naprawdę fajniej ci się chodzi do lekarza? :O Aż trudno mi w to uwierzyć ;))
OdpowiedzUsuńNie twierdzę, że do każdego. Ale uśredniając - tak, wolę lekarza, niż pocztę ;)
UsuńOdkąd z urlopu wróciła moja ulubiona pani, odwiedzanie poczty kojarzy mi się wyłącznie dobrze. Co innego wizyta u lekarza, albo co gorsza, dentysty!
UsuńA mnie się ostatnio taki fajny dentysta trafił, leczenie kanałowe martwego zęba było przyjemnością (sic!) ;)
UsuńBardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń