„I było ich czworo, zgodnie z planem i tak, jak przepowiadała Frieda. Frieda i Wolfgang i ich dwóch synów, Paulus i Otton. Otton i Paulus. Dwóch synów, dwóch braci, równie upragnionych, jednakowo kochanych. Równych w każdym calu.
Takich samych.
Tylko że niedokładnie takich samych.
Między chłopcami była jedna różnica. Różnica, której w tamtym czasie nie komentowano. Różnica, która nie miała najmniejszego znaczenia dla Friedy i Wolfganga. A jednak ta różnica miała w przyszłości stać się sprawą życia i śmierci. Jedno dziecko było Żydem, drugie nie.”
Czytając, niedawno tutaj recenzowany reportaż, „W Lesie Wiedeńskich wciąż szumią drzewa”, zastanawiałam się, jak mogło wyglądać życie Żydów w oku cyklonu - czyli w Niemczech w latach '30 i '40 XX wieku. Wprawdzie w zamieszczonych w reportażu autentycznych listach Elise i Pepiego mieszkających w austriackim Wiedniu, a kierowanych do Ottona przebywającego już na bezpiecznej emigracji w Szwecji można było wyczytać między wierszami, że jest trudno, że strach, że głód. Mimo to listy rodziców do dziecka były dobrą minę do złej gry i próbowały ukryć przed najmłodszym z rodziny trudną rzeczywistość. Po przeczytaniu „Dwóch braci” Bena Eltona potrafię już sobie w jakimś stopniu wyobrazić nazistowskie piekło, które Hitler zgotował Żydom.
Wróćmy jednak do "Dwóch braci". Berlin, 24 lutego 1920 roku to czas narodzin czwórki dzieci – dwojga żydowskich i dwojga niemieckich. Jeden z żydowskich bliźniaków umiera od razu, ale dzięki temu jedno dziecko niemieckie, dzięki szpitalnej adopcji zyskuje żydowską rodzinę. Otto i Paulus zostają zatem braćmi Stengel. Trzecie dziecko, teraz jeszcze w powijakach, ale równie głośne i wściekłe, które poważnie wkroczy w życie „bliźniaków”, urodzone w Monachium, nazywa się NSDAP. Zamiast ojca ma lidera – Adolfa Hitlera.
W miarę, jak NSDAP rośnie w siłę, tym bardziej uprzykrza życie braciom Stenglom. Ci dwaj jeszcze nie wiedzą, że w ich żyłach nie płynie ta sama krew. Kiedy jednak prawda wyjdzie na jaw – nic nie będzie ani takie oczywiste, ani zrozumiałe. Bo dlaczego Żyd walczy w Wehrmachcie, a Aryjczyk w tym samym czasie emigruje do Wielkiej Brytanii, by tam jako żołnierz wcielony do armii brytyjskiej walczyć przeciwko Hitlerowi? I jak to w ogóle jest możliwe? I co z tym wspólnego ma miłość do pewnej Żydówki i przyjaźń z Niemką, która zasiliła szeregi Związku Niemieckich Dziewcząt? Który przeżyje, a który zginie? I czy to wszystko było warte ich życia i przyszłości?
Burza w Berlinie rozpętuje się pomału, ale sukcesywnie. Najpierw Niemcy „spontanicznie” bojkotują żydowskie sklepy, później Żydzi tracą nie tylko możliwość leczenia, ale odbierane są im naukowe tytuły. Dzieci w szkołach zaczynają być segregowane na te dobre, czyste, bo aryjskie i niegodne – żydowskie. Kina tylko dla Niemców, restauracje tylko dla Niemców, plaże tylko dla Niemców, nawet ławki w parkach – tylko dla Niemców. Książki napisane przez Żydów nie tylko nagle stają się zabronione, ale i płoną na stosach. Tak samo, jak żydowskie domy podczas Kryształowej Nocy. Już nie tylko każdy Żyd w dokumentach oznaczonych literą „J” ma mieć obowiązkowo wpisane drugie imię: dla mężczyzn – Izrael, dla kobiet – Sara, ale musi nosić widoczną opaskę z gwiazdą Dawida.
„Nie minął rok, odkąd Hitler doszedł do władzy, a to, co zawsze twierdził na temat Żydów, stało się faktem.
Twierdził, że są inni.
I stali się inni.
Oskarżał ich, że są podstępnymi spiskowcami. Kamuflując się. Maskując. Obserwując drzwi. Ukrywając się jak szczury. Ciągle zdenerwowani, próbując się wtopić w tłum, unikając ludzkich oczu, schodząc innym z drogi. Kiedy to tylko możliwe, próbując ukryć fundamentalną prawdę o sobie.
Dokładnie tak, jak mówili Goebbels i Streicher.”
Pośród tej dziejowej zawieruchy dorastają Otto i Paulus Stenglowie, Dagmara Fischer i Silke Krause. Wojnę przeżyje tylko dwoje: jedno z nich będzie urzędnikiem państwowym w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w państwie, które nie jest Niemcami, drugie – w Niemczech będzie oficerem komunistycznej Stasi.
Losy całej czwórki, na przestrzeni lat zmieniają się jak w kalejdoskopie, gmatwając się coraz bardziej, by na koniec książki zostawić czytelnika z pytaniem o sprawiedliwość, uczciwość i prawdę. Wprawdzie to nie jest kryminał, a saga rodzinna, ale atmosfera tajemnicy wciąga nie gorzej, niż gdyby po śladach zbrodni szukać mordercy.
Tą książką Ben Elton nie tylko sprawia, że od opowieści trudno się oderwać, ale przede wszystkim kruszy utarty schemat Niemców – katów i Żydów – ofiar. Zaskakujące, jakie rozwiązanie czeka po dotarciu na ostatnią stronę.
„Dwaj bracia” to jedna z ciekawszych powieści, które czytałam ostatnio. Śmiem nawet stwierdzić, że przeczytacie o niej tutaj jeszcze w grudniu, kiedy będę podsumowywać czytelniczy rok i prezentować książki, które w 2015 roku były dla mnie ważne, interesujące, pouczające. Ta bezsprzecznie do takich należy. Życie pisze najciekawsze scenariusze**, a kiedy oplecie się je w literacką fikcję – wychodzi z tego kawał bardzo, ale to bardzo dobrej literatury. Naprawdę żałowałam, że już przeczytałam tę książkę – zanurzyłam się w niej tak głęboko, że trudno było mi wrócić do rzeczywistości.
Książkę do recenzji przekazało Wydawnictwo Zona Zero (seria: Piętro Wyżej)
6/6
_____________
*Cytaty: Ben Elton – Dwaj bracia (tyt. oryg. Two Brothers; przekł. Elżbieta Maciejewska), wyd. Zona Zero 2015
**Fabuła inspirowana jest prawdziwymi wojennymi losami żydowskiej rodziny Bena Eltona: dziadka, ojca i dwóch stryjów
Mnie się jeszcze w tym roku nie udało trafić na książkę, której postawiłabym tak wysoką notę. :(
OdpowiedzUsuńJeszcze wszystko przed Tobą - minęła dopiero 1/3 roku ;)
UsuńJeżeli są w tej książce elementy sagi rodzinnej, to z pewnością po nią sięgnę. Do tego tematyka wojenna, która jest mi czytelniczo niezwykle bliska.
OdpowiedzUsuńW takim razie jest to książka napisana dla Ciebie :)
Usuń