poniedziałek, 13 lipca 2015

O zakazie spacerów po bursztynowej plaży. Paweł Pizuński - Sekretne sprawy Krzyżaków


Tegoroczne zwiedzanie zamku w Malborku dla naszej trójki nie było pierwszą wizytą w tamtym miejscu. To, jak wygląda zamek zewnątrz i wewnątrz – było nam już znane, co oczywiście nie oznacza, że zwiedzanie było nudne i przewidywalne. Bynajmniej! Mimo to, bardziej, niż sam spacer po zamkowych salach, interesowało nas, co opowie nam nasz, indywidualnie zamówiony, przewodnik.

Trafiliśmy dobrze, bo pan, który nas oprowadzał, z zawodu jest nauczycielem historii, więc nie karmił nas, jak to się czasami zdarza w przypadku przewodników – wyuczoną formułką. Ów przewodnik, dzięki przekazanej wiedzy, uplasował się na bardzo wysokiej pozycji w naszym osobistym rankingu przewodników ;)

Kiedy jednak będziemy planować kolejne zwiedzanie zamku w Malborku, naszym marzeniem jest trafić na przewodnika, który tym razem będzie historycznym gawędziarzem, fascynatem (wymiennie lub kompatybilnie): tego konkretnie okresu w historii, zakonu krzyżackiego i/lub zamku malborskiego. Może znacie kogoś takiego? ;)

Na razie wystarczyć nam musi jedna z książek zakupionych w zamkowych sklepie z pamiątkami.



To dość cienka publikacja (niespełna 200 stron) zawierająca jednak sporo ciekawostek na temat Krzyżaków. Na ten przykład rzecz o bursztynie. Wszak nie od parady jantarowi na zamku w Malborku poświęcona jest całkiem spora wystawa. Najwięcej bursztynu zawsze najwięcej można było zebrać na wybrzeżu Sambii – prostokątnego terenu ograniczonego ujściem rzeki Pregoły, Bałtyku i Zalewu Kurońskiego. Dzisiaj te tereny, to w głównej części Obwód Kaliningradzki należący do Rosji.
Kto zatem władał Sambią, ten miał monopol na bursztyn. Tak się złożyło, że któregoś razu teren wpadł w łapy Krzyżaków, a skoro to włości będące kurą znoszącą złote jaja – warto było z tego skorzystać. Nie będę się rozwodzić tutaj nad szczegółami, bo to nie miejsce na  rozprawę historyczną. Wiedzcie tylko, że zakon bardzo zazdrośnie strzegł swojego dostępu do tego dobra. Na tyle, że nikt bez potrzeby (tym bardziej z siatką) nie mógł się włóczyć wybrzeżem, bo natychmiast był podejrzewany o grabież bursztynu. A rybak z pobliskiej wsi, aby dojść do swojej łodzi, musiał iść z góry wytyczoną trasą. I niech go ręka boska broni, przed zboczeniem z niej ;)


Inne rozdziały pomogły nam w zwiedzaniu katedry w Kwidzynie, bo książka traktowała również m.in. o kulisach zamachu na wielkiego mistrza krzyżackiego Wernera von Orselna, którego szczątki spoczywają w krypcie kwidzyńskiej katedry, a także o nawiedzonej Dorotce z Mątowów, która na własne życzenie została zamurowana w celi przy tejże katedrze.


Z innych ciekawostek było też o (mało precyzyjnym jednak) odczytywaniu godzin na wieży zegarowej, o nieeleganckich bankowych zagrywkach i pobieraniu odszkodowań za niezawinioną zwłokę w spłacie długu, malborskich procesjach z relikwiami, o nieczystych interesach litewskiego księcia Witolda i o pewnym kuchennym skoku na kasę, której dopuścili się krzyżaccy braciszkowie.


„Sekretne sprawy krzyżaków” to lekka, gawędziarska książka, którą czyta się łatwo i szybko. Zainteresuje nie tylko historycznych pasjonatów. 
Jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić, to wciąż (II wydanie) niedokładna redaktorska korekta. Ale pozwolę sobie na nią przymknąć oko, bo książka jednak zdołała obronić się treścią.


5/6
___________________
Paweł Pizuński – Sekretne sprawy Krzyżaków, wyd. Arenga 2005



2 komentarze:

  1. Malbork odwiedzałam kilkakrotnie w dzieciństwie; teraz planuję zabrać tam C.; kiedyś widzieliśmy o nim reportaż - w duńskiej telewizji! - i bardzo się zainteresował :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Malbork jest bardzo atrakcyjny turystycznie :)

      Usuń


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...