Kulinarną blogosferą rządzą kobiety. Co nie oznacza, że tę przestrzeń zawładnęły dokumentnie. Tu i tam pojawiają się bowiem męskie blogi kuchenne. Jeden z nich już na Czytelniczym gościł, czas więc na kolejnego – tym razem będzie to Gutek i jego blog „Gotowy prawie na wszystko…”
Choć Gutka blogowo znam już dość dłuższy czas, to najbardziej w pamięć wryła mi się jego „Wątróbka po żydowsku", którą nie omieszkałam oczywiście popełnić. Ale ponieważ ma ona swoich zagorzałych zarówno fanów jak i wrogów, dlatego nie będzie jedynym tematem tego wstępu ;)
Gutek na blogu kulinarnie żongluje raz kuchnią śródziemnomorską, czasem słodyczami, przeplata to zdjęciami ze swojego miejsca „nawsi” (sic! ;)) i grillowaniem oraz relacjami ze smakowitych wyjazdów. Czasem też chwali się swoimi zdjęciami ;) Na ten przykład tutaj, tutaj i tutaj.
Moje kulinarne typy? Ponieważ wczoraj popełniłam 3 słoiczki ajvaru (ale z innego przepisu) - ten już czeka w kolejce. Mam jeszcze sporo papryki i 2 bakłażany, więc recepturę Gutka na pewno przetestuję. Idźmy dalej – Kociołek! To coś na kształt mojego wspomnienia z dzieciństwa, czyli pieczonych ziemniaków z burakami i innymi warzywami, właśnie w garnku, który stał w ogniu.
No i pierogi! Przecież wszyscy je lubią.
Na zakończenie, tak już w temacie książkowym, muszę wspomnieć, że i Gutek u siebie też od czasu do czasu pisze o nich. Szczególnie tych przeczytanych, ale również i o tej, której jest współtwórcą.
A ponieważ uważa, że czytanie jest sexy – tym bardziej się cieszę, że dał się namówić na wyznania tutaj. Przyznaję się – „Placówki” nie czytałam, ale też uważam, że książki, to sama przyjemność :)
Robert, dzięki za uratowanie soboty ;)
1. Książki, które czytam najchętniej:
Najchętniej czytam książki, które mi się podobają. Jak mi się jakaś nie spodoba to już nie ma u mnie szans... W podstawówce zacząłem czytać PLACÓWKĘ i jak ten biedny Ślimak tak dumał i dumał czy sprzedać krowę Niemcowi czy nie, wiedziałem, że już dalej nie dam rady(ogólnie Prus mi wtedy podpadł ;)).
Tak więc, czytam i thrillery, i książki historyczne, sensacje i dokument, biografie i... Może autorami - kręgu moich najchętniej czytanych jest i Eduardo Mendoza, i Arturo Perez-Reverte, i Chmielewska, D. Preston i L. Child, Władysław Bartoszewski, Leszek Talko, Henryk Sienkiewicz, Maja i Jan Łozińscy... Kolejność jest przypadkowa, a i wyliczać mógłbym jeszcze długo. Jest jeden warunek, który książka musi spełniać: NIE MOŻE BYĆ TAK SMĘTNA JAK PLACÓWKA !
2. Ulubiona książka kulinarna:
Z wymienieniem tej jednej jedynej może być kłopot... mam ich prawie setkę. Na pewno bardzo lubię i mam ogromny sentyment do mojej pierwszej... "Wyśmienita kuchnia francuska" wyd. ARKADY. Bardzo lubię książki J. Oliviera. A także wszelkie o dawnej kuchni ziem polskich.
Ulubiona "inaczej" jest ta do której dorzuciłem swoje skromne "trzy grosze" : "SMAKI ŚWIATA"
3. Książkowe wyznanie:
B) Nie czytałem lektur szkolnych! Wyjątkiem była trylogia i Qvo vadis Sienkiewicza, przeczytane przed czasem.
4. Książka, którą czytam obecnie:
Niedawno skończyłem czytać thriller "Trup Gideona" Prestona i Childa. Teraz w czytaniu jest "Sołdat" Nikołaja Nikulina. Przerażająca historia o szlaku bojowym od Leningradu do Berlina, opowiedziana przez szeregowego żołnierza Armii Czerwonej. Великая Отечественная война nie przypominała niczym tej z "Czterech pancernych"...
Dodatkowo, czytam razem z Franciszkiem (trochę on sam, trochę ja jemu) książki Rafała Kosika z serii Felix, Net i Nika. Wspaniała seria przygodowo - fantastyczna dla starszych dzieci i młodszej młodzieży!
W kolejce czeka "Zapach świeżej kawy" z PWN-owskiej serii "Historie ze smakiem"
P.S.
Ale, jeśli chodzi o czytanie książek to ja jestem cienki Bolek przy mojej żonie i córce, które na dwutygodniowy urlop zabierają osobną walizkę z tylko z książkami. A pod koniec urlopu i tak muszą ściągać e-booki z netu bo nie mają co czytać...
Miło Gutka poznać od TEJ strony :)
OdpowiedzUsuńI taki też m.in. jest cel tego cyklu :)
UsuńA może Ty też jesteś chętna do gościny? ;)
Osobna walizka z ksiazkami na wyjazd? Jestem pod wrazeniem :) A "Placowki" to chyba nie czytalam...albo juz nie pamietam :)
OdpowiedzUsuńO, fajnie, że Gutek się pojawia:). Ja dość niedawno trafiłam na jego bloga, ale goszczę tam również. :)
OdpowiedzUsuń"Placówkę" czytałam, bo ja prawie wszystkie lektury przeczytałam:).
Fajna domowa biblioteka. Pozdrawiam:)
Ja chyba tej nieszczesnej placowki nie przerabialam, bo nie kojarze, zebym czytala. A lektury wszystkie przeczytalam, poza 3, ktorych nie dalo sie czytac:-)
OdpowiedzUsuńWidac, ze nie ogarniacie tych wszystkich ksiazek. Kto to widzial Kuchnia obok Arystotelesa:-)
Thiesso, wbrew pozorom Kuchnia z Arystotelesem mają wiele wspólnego. W sukurs niech przyjdzie arystotelesowska doktryna środka ;) Arystoteles uważał, iż człowiek szczęśliwy, to człowiek dobrze odżywiony. Zaś samo szczęście bywa mierzalne... ilością jedzenia. Złoty środek polega tu na tym, że dla każdego człowieka języczek u wagi wskazuje inną, tylko dla niego odpowiednią wartość, czyli wagę lub ilość jedzenia, które sprawi, że człowiek czuje się najedzony ;)
UsuńSwoją drogą i już bardzo na upartego, doktrynę środka Arystotelesa można podciągnąć w kierunku sympatii i antypatii do danego rodzaju jedzenia ;)
Dla mnie nie do przejścia była "Sierotka Marysia". O mamuniu, jakie to nudne...
OdpowiedzUsuńZa to pamiętam, że wyjeżdżając na wakacje, czytałam książki moje, Taty, Mamy, a później trzeba było jeszcze coś kupić ;)