środa, 30 października 2013

Romans po latach. Antonina Kozłowska - Trzy połówki jabłka










„- Coś się zawali – zaczęła wróżka – ale przyjdzie coś nowego. Może uda ci się uratować to, co się właśnie wali, a może nie. Widzisz tego spadającego człowieczka?
Teresa skinęła głową.
- To ty. Spadniesz z wysoka, coś się całkowicie zburzy, jakaś budowla runie. Na szczęście wieża jest w prawidłowej pozycji, więc zawsze można ją odbudować.” *




Czy powroty do przeszłości umożliwiają inne spojrzenie na teraźniejszość? Czy warto wznawiać znajomości, które się kiedyś zakończyło. I czy nie zasieją one niepotrzebnego zamętu tu i teraz?

Teresa, lektorka języka obcego właśnie wraca z zajęć do domu. W tramwaju nieoczekiwanie spotyka Marcina – swoją dawną miłość. Oboje są mile zaskoczeni tą sytuacją. Po pewnym czasie umawiają się na spotkanie wraz ze swoimi małżonkami: Teresa przychodzi z Krzysztofem, Marcin przyprowadza Paulę. Niby miłe koleżeńskie spotkanie po latach, a jednak w powietrzu coś wisi. Kochankowie wznawiają swój dawno zakończony romans, poznając się na nowo. Przyjemne chwile uniesień kończą się jednak wraz z odkryciem zdrady. Ale jak to wpłynie na oba małżeństwa i samych kochanków?

„Początkowo nie wierzyła własnym oczom. Już tyle razy zdarzyło się jej pomylić twarze. Zazwyczaj nie witała się z ludźmi, dopóki nie podeszła do nich na odległość wyciągniętej ręki; dopiero wtedy mogła ufać swojemu wzrokowi. Teraz także odrzuciła pierwsze skojarzenie. Przekreśliła je wzruszeniem ramion. W tramwajach są setki wysokich, przygarbionych mężczyzn. Kiedyś na widok każdego z nich czerwieniła się i bladła, zaciskała dłonie w kieszeniach, żeby stłumić bicie serca. Ale każdy z nich okazywał się kimś zupełnie innym. Nieważnym, obcym.
Nie tym razem.”

„I wczorajsze rozdygotanie wróciło – najpierw spotkanie w tramwaju, dziś artykuł w gazecie. Wyglądało na to, że ich drogi się schodzą jak kiedyś, że drobne znaki poprzedzają jakieś naprawdę ważne zdarzenie. Teresa wierzyła w zbiegi okoliczności i intuicję, w znaki i niby-przypadkowe zdarzenia, które gdy się nad nimi zastanowić, ujawniały niepokojące zbieżności.”

Historia jest banalna i tak zwyczajnie ludzka. Wszak od zawsze były, są i będą romanse i zdrady. Od zawsze dawne miłości często po latach wciąż przyprawiają o żywsze bicie serca. Nic w tym nadzwyczajnego. 

Podobał mi się jednak niesztampowy sposób prowadzenia narracji. Fabuła nie tylko przeplata przeszłość – nastoletnie, burzliwe lata Teresy z obecnie trwającym romansem. To również historia dwóch kobiet: Teresy matki dwójki dzieci i Pauli, która właśnie spodziewa się pierwszego dziecka. Kochanka męża staje się „przyjaciółką”, w trudnym dla tej drugiej -  okresie pierwszej ciąży i związanej z nim obawami i dylematami. 

To również wgląd w oba małżeństwa. W rutynę, która wkradła się do życia Teresy i Krzysztofa, frustracje wynikające z braku dialogu małżonków, dzielenie się przez kobietę problemami i frustracjami codziennego życia z uczestnikami for internetowych, zamiast z mężem. Z drugiej natomiast strony obraz młodego małżeństwa Marcina i Pauli, które właśnie rozpoczyna wspólne życie z debiutem w roli rodziców.

Koniec historii ma zbyt łatwe i optymistyczne rozwiązanie. Ale mimo że oczekiwałam zakończenia z wielkim „bum”, z tłuczeniem szkła, karczemnymi awanturami, trzaskaniem drzwiami i rozdzieraniem szat – nie jestem zawiedziona. Może rzeczywiście w życiu zdarza się i tak, jak w książce?

„Rzeczywistość powróciła w utarte koleiny, a życie toczy się dalej. Siłą rozpędu.”



Autorce serdecznie dziękuję za podarowanie książki :)

5/6
_____________
* wszystkie cytaty: Antonina Kozłowska – „Trzy połówki jabłka”, wyd. Otwarte
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytamy powieści obyczajowe
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:  Polacy nie gęsi, czyli czytamy polską literaturę

poniedziałek, 28 października 2013

Ile warta jest najwyższa stawka? Antonina Kozłowska - Kukułka



„Siedziała (…) w domu, wsłuchując się w dojrzewające w niej komórki jajowe. Lekarze mieli wyprodukować z nich piękne nowe zarodki, które później zostaną wszczepione jakiejś innej kobiecie. „Jak kukułka” – pomyślała. – Kukułka znosi jaja w gnieździe innego ptaka, który ma za zadanie je wysiedzieć. Wszyscy to potępiają lecz przecież, skoro wymyśliła to natura, musi być w tym jakiś cel. Co czuje kukułka, składając jajo w obcym gnieździe? Czy wierzy, że robi to, co najlepsze dla swojego przyszłego dziecka, czy później martwi się o nie?” Wiedziała, że gdyby zadała to pytanie głośno – mężowi, matce, znajomej – zamiast odpowiedzi usłyszałaby tylko pełen zakłopotania śmiech. Nikt nie zastanawia się nad takimi rzeczami. Kukułka robi coś, do czego została genetycznie zaprogramowana. Ptaki nie myślą. Dlatego postanowiła zachować te rozważania dla siebie.” *


Jak bardzo pragnienie dziecka może zawładnąć naszym życiem? Jak wiele można poświęcić, dla realizacji celu. I czy w ogóle warto postawić najwyższą stawkę?

Marta od zawsze w głowie miała jeden model rodziny: ojciec, matka i dziecko. Żadne tam luźne związki, żadne DINKSY, mimo tego wraz z mężem tworzyła patchworkowy model rodziny. 
Z Filipem osiągnęli wszystko, co sobie zaplanowali – dobrą pracę, wysokie zarobki, ładne mieszkanie. Wszystko to, co pozwalało zrealizować największy życiowy cel Marty – posiadanie swojego dziecka. Jednak lata starań i kolejne poronienia coraz bardziej oddalały ją od punktu, do którego uporczywie dążyła. Uzasadniona, ale jednak wciąż - obsesja Marty spowodowała, że razem z Filipem oddalali się od siebie. On – poszukujący potwierdzenia tego, że wciąż jest mężczyzną, a nie tylko producentem nasienia, potencjalnym ojcem i pocieszycielem – wdał się w romans z koleżanką w pracy. Tak naprawdę, sam będąc ojcem 15 – letniego syna z pierwszego małżeństwa, nie do końca potrafił zrozumieć, wciąż pozbawione nadziei, pragnienie żony.

„- A czy ty… w ogóle chcesz dziecka? – Marta wreszcie zadaje to pytanie, sama nie do końca wierzy, że wypowiedziała te słowa, po prostu wymknęły się jej z ust, bez namysłu. Do tej pory zakładała przecież, że skoro ona tego chce, to i on, nie słyszała sprzeciwu, kiedy odstawiła tabletki.
- Jeśli ty chcesz, to i ja chcę – odpowiada Filip, nieuważnie, jak na kolejne pytanie kilkulatka zaczynające się od „a dlaczego…” Całuje ją w czoło, wstaje od stołu.”

Uświadomienie sobie, że pragnienia w związku nie zawsze mają taką samą intensywność dla obojga w tak kardynalnych punktach – wyjaskrawia trudne położenie, w jakim znalazła się para. To nie jest ani łatwe, ani komfortowe, kiedy u jednej strony pojawia się uczucie przymusu i uczucie przymuszania z drugiej strony. 

Kiedy kolejna próba kończy się, jak wszystkie poprzednie – poronieniem, Marta i Filip decydują się na skorzystanie z usług surogatki. Wtedy ich życie łączy się z życiem Iwony.

„Po wyjściu sąsiadki Iwona znowu zapatrzyła się w okno. Gdzieś tam, za szybą, chodzili ludzie, którym miała dać dziecko. Nie tacy ludzie jak ona – tacy, do jakich mogła należeć, gdyby  jej życie, małżeństwo i kariera nie okazały się pasmem porażek. Ludzie ze świata za szybą, którzy kupili już wszystko w tym ogromnym sklepie z zabawkami, jakim było współczesne życie, i chcieli zamówić jeszcze tylko tę jedną, jedyną rzecz, jakiej akurat dla nich zabrakło w magazynie. Ludzie płacący innym ludziom za ich czas i swoją wygodę, zatrudniający sprzątaczki, gosposie, kierowców i nianie, dla których pewnie zatrudnienie zastępczej matki było tylko kolejnym krokiem w tym łańcuchu.
Ludzie dzielili się na kupujących i dostawców, a jej zupełnie naturalnie przypadła ta druga rola.”

Standard życia Iwony zdecydowanie odbiega od tego, jaki mają Marta i Filip. Ciąg następujących po sobie wypadków: trudna sytuacja materialna, wspólne mieszkanie z teściami, wspólnik w pracy męża, który narobił długów, bankructwo developera i związana z tym strata wspólnych pieniędzy Iwony i Darka, choroba starszego syna, młodsza córka z małżeńskiej wpadki, w końcu porzucenie przez męża i ciągły brak pieniędzy powodują, iż po namowie sąsiadki, pewnego dnia kieruje ona swoje kroki do „Biura Pośrednictwa BOCIANEK” kojarzącego surogatki z parami marzącymi o własnym potomstwie, o które bezskutecznie zabiegali naturalnym dla wszystkich ludzi sposobem.

Od tego momentu wszystko wydaje się, że pójdzie już zgodnie z planem: Marta  i Filip zostaną rodzicami, a Iwona po otrzymaniu 30 tysięcy za pomyślne donoszenie ciąży i urodzenie zdrowego dziecka, w końcu poprawi swoją trudną sytuację finansową. I tak byłoby, gdyby Iwona nie zmieniła zdania i po urodzeniu przekazała dziecko biologicznym rodzicom. Niestety ku rozpaczy Marty, kobieta stwierdza, że kocha „swoje” jeszcze nie narodzone dziecko, chce je zatrzymać, więc kategorycznie nie zgadza się na adopcję. Nie pomagają groźby kary finansowej za zerwanie umowy i mediacje z prawnikiem małżeństwa. Rodzi się dziewczynka – Kaja, której prawnie i faktycznie matką zostaje Iwona. Tymczasem Marta wpada w depresję, jak domek z kart sypie się jej małżeństwo z Filipem. I mimo że sytuacja wydaje się być nie do odbudowania – opowieść kończy się szczęśliwie. Może nawet zbyt optymistycznie. Mimo to pokazuje, że nawet w najbardziej beznadziejnym przypadku można znaleźć satysfakcjonujące rozwiązanie życiowych problemów.  Gorąco polecam.

„Kiedy zbyt mocno nakręcimy sprężynę w zegarze kilka razy z rzędu, wytrzyma. Dopiero za którymś razem ostatecznie się podda i pęknie z cichutkim jękiem, prawie niedosłyszalnym w chaosie codziennych odgłosów. Do naszych uszu dociera dopiero cisza, wyrwa w szumie, jaka powstaje, kiedy zabraknie stałego, miarowego tykania mechanizmu. Tak było i z Martą. Przez lata jej życie było podporządkowane tylko jednemu celowi – spełnieniu jednego marzenia. Uważała, że jest w stanie zrobić wszystko dla tego marzenia, na końcu drogi czekało przecież urzeczywistnienie wizji. Wizji wypieszczonej przez te miesiące i lata, barwny film, w którym szła przez jesienny park opromieniony październikowym słońcem, trzymając za rękę Dziecko. Był to chłopczyk, a czasem dziewczynka – nie miało to jednak większego znaczenia, bo w wizji liczyła się łącząca ich więź, jak niewidzialna nić, łagodny ton słów wypowiadanych przez nią do Dziecka, ciepło jego miękkiej rączki i ufny uśmiech na drobnej twarzyczce. To był ostateczny happy end.”



Autorce serdecznie dziękuję za podarowanie książki :)

6/6
___________________________
* wszystkie cytaty: Antonina Kozłowska - Kukułka, wyd. Otwarte
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytamy powieści obyczajowe
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:  Polacy nie gęsi, czyli czytamy polską literaturę

sobota, 26 października 2013

Nagrody Literackie: Angelus i Booker. Premiery #2

Mimo że wspominałam o tym już na fejsie, ale dla porządku zdecydowałam, że warto odnotować to również na blogu. Zatem z kronikarskiego obowiązku przypominam, że:

1. Laureatką 8. Nagrody Literackiej Europy Środkowej Angelus 2013 Ukraińska pisarka Oksana Zabużko, autorka „Muzeum porzuconych sekretów” i jej tłumaczka Katarzyna Kotyńska .


2. Nagrodę Bookera 2013  (ang. The Man Booker Prize for Fiction), czyli najbardziej prestiżową nagrodę literacką w Wielkiej Brytanii, przyznawaną za najlepszą powieść anglojęzyczną otrzymała Eleanor Catton za powieść "The Luminaries"


Tym samym 28-letnia pisarka została najmłodszą laureatką w historii Bookera. Przy okazji tej nagrody przypominam o tym, jakie kontrowersje pojawiają związku z przyszłoroczną nagrodą.



A teraz gładko przechodzimy do Premier. Tak, jak poprzednio, znowu odwiedziłam stronę datapremiery.pl i znalazłam kilka interesujących książek, które już niebawem pojawią się na księgarskich półkach. Opisy książek zaczerpnęłam z ww. podlinkowanej strony.







Kto zbudował kolej w Andach? Kto wymyślił salony piękności? Kto złamał tajne szyfry wroga? Kto wynalazł kamizelkę kuloodporną? Tego naprawdę dokonali Polacy! Ta książka to połączenie encyklopedii z anegdotą, sensacją, plotką. Wciągające, czasem mrożące krew w żyłach, a czasem zabawne opowieści o Polakach, którzy dokonali tego, co nikomu przed nimi się nie udało.


Data premiery: 31.10.2013





Od poezji Homera po współczesne science fiction, od Pisma świętego po komiksy, przez kamienie milowe naszej edukacji (Marco Polo, Starca z Gór, Campanellę, Morusa i Bacona, Guliwera, Alicję z Krainy Czarów i Tolkiena), światowa literatura wciąż wymyśla legendarne krainy, projektując na nie ludzkie pragnienia, marzenia, utopie i koszmary zbyt wielkie, by pomieścił je nasz ograniczony, rzeczywisty świat. Jedne z tych miejsc dały życie fascynującym legendom i zainspirowały wspaniałe dzieła sztuki. Inne zawładnęły bez reszty umysłami łowców tajemnic. Jeszcze inne zaś stały się inspiracją dalekich wypraw badawczych: podróżnicy, owładnięci pragnieniem odnalezienia iluzji, odkrywali nowe, najzupełniej realne ziemie. Po Historii piękna, Historii brzydoty i Szaleństwie katalogowania autor zabiera nas w podróż do tych odległych i nieznanych ziem, pomaga poznać ich mieszkańców, namiętności, bohaterów, a nade wszystko tłumaczy, dlaczego są one dla nas tak istotne. Podróż pouczająca i przyjemna zarazem, jaką potrafi zaproponować tylko Umberto Eco.

Data Premiery: 05.11.2013

Ważna pozycja książkowa dla Pana R. :)


Wszystkie poniższe książki swoją Datę Premiery mają 06.11.2013


Hiszpania, rok 1913. Młoda szlachcianka Isabel przeżywa wielki dramat: nie tylko straciła rodziców, ale też na chwilę przed ślubem zostaje porzucona przez narzeczonego. Na szczęście pomocną dłoń wyciąga do niej ciotka, austriacka arystokratka blisko związana z cesarskim dworem Franciszka Józefa. Podróży Isabel do Austrii towarzyszą dziwne i niepokojące zdarzenia, a w pozornie spokojnym Wiedniu coraz wyraźniej czuć narastające napięcie. W powietrzu wisi wojna, której starają się zapobiec prowadzący zakulisowe rozmowy dyplomaci, podczas gdy spotykająca się potajemnie orientalna sekta dąży do jej rozpętania za wszelką cenę. Piękna Hiszpanka wbrew swoim zamiarom rozbudza namiętność kolejnych mężczyzn. Okazuje się, że żadna z osób, z którymi się styka, nie jest tym, za kogo się podaje. Stopniowo dziewczyna staje się elementem twardej męskiej gry, prowadzonej przez agencje wywiadowcze różnych krajów. Wiedeńska gra to dynamiczna powieść szpiegowska w eleganckim klimacie schyłku Austro-Węgier, pełna namiętności i egzotyki, niespodziewanych zwrotów akcji oraz trudnych życiowych wyborów. Wartka, fantastyczna lektura. Jest to debiutancka  powieść autorki opublikowanej przez DW REBIS Szmaragdowej Tablicy.Carla Montero, hiszpańska pisarka, jest absolwentką prawa i zarządzania w biznesie, jednak od zawsze uwielbiała pisać. Jej debiutancka bestsellerowa powieść Wiedeńska gra otrzymała nagrodę Círcule de Lectores. Szmaragdowa Tablica, jej druga powieść, także okazała się bestsellerem.



Jedna z najbardziej znanych powieści Noblisty Mo Yana. Opowiada historię jednej rodziny na przestrzeni pięciu dekad, od 1923 roku aż po rok 1976, przedstawiając przy okazji dzieje współczesnych Chin. Obejmująca trzy pokolenia opowieść o miłości, śmierci, odwadze i rodzinie. Przedstawiona w serii migawek i retrospekcji, odmalowujących wydarzenia nieludzko okrutnego czasu w chińskiej historii, zapoczątkowanego w latach trzydziestych oporem Chińczyków wobec inwazji Japonii. Cztery rozdziały przedstawiające jak w kalejdoskopie wizję czterdziestu lat historii na tle krajobrazu chińskiej wsi, widzianej oczami jej ubogiego mieszkańca. Mo Yan to legenda w Chinach i zdobywca Literackiej Nagrody Nobla. Klan czerwonego sorga stał się inspiracją dla nominowanego do Oscara filmu w reżyserii Zhang Yimou. To połączenie mitu i historii, składające się na zupełnie nowy rodzaj powieści, o której nie sposób zapomnieć.






Książka "Nigella ucztuje" jest wyrazem miłości do życia i wyśmienitego jedzenia, którym możemy je fetować. Opowiada o małych przyjemnościach i ważnych okazjach. Jest tam mowa o Bożym Narodzeniu, Święcie Dziękczynienia, Chanuce, Id al-Fitr, o Święcie Paschy i Wielkanocy; o uczcie bezmięsnej i uczcie w środku nocy, o weselach i pogrzebach. O biesiadach przy kuchennym stole i dziecięcych przysmakach, o przyjęciach i najlepszych pod słońcem ciastach czekoladowych. Ta krzepiąca, pełna pasji, ożywczo nieskomplikowana lektura zawiera ponad 300 przepisów i przeszło 200 fotografii.










Kolekcja „Poczytaj mi, mamo” to niezwykły upominek dla kilku pokoleń czytelników z okazji dziewięćdziesiątych urodzin „Naszej Księgarni”. W „Poczytaj mi, mamo. Księdze czwartej” po raz kolejny otwieramy drzwi do pełnego magii i nostalgii królestwa naszego dzieciństwa…

Sentymentalny powrót dla tych dzieciaków, które urodziły się jak ja w czasach PRL-u i na tych bajkach wyrosły :)










Najnowsza powieść autora Atlasu chmur. Niezwykła, panoramiczna powieść Davida Mitchella zabiera nas do Japonii na Dejimę, sztuczną, ogrodzoną murem wyspę, połączoną z portem na stałym lądzie i obsadzona jedynie garstką kupców z Europy, którzy nie mają prawa jej opuszczać. Dla holenderskiego urzędnika Jacoba de Zoeta rok 1799 to początek mrocznej opowieści o obłudzie, miłości, winie, wierze i morderstwie – podczas gdy ani on, ani jego poróżnieni krajanie nie wiedzą nawet, że na świecie zmienia się układ sił…

Zwróćcie uwagę, że wydawnictwo postarało się o bardzo ładną okładkę.








Jak purytańska Ameryka uchwalając prawo o prohibicji, wypuściła mafijnego dżina z butelki i co z tego wynikło Nic w najnowszej historii Stanów Zjednoczonych nie dziwi bardziej niż łatwość, z jaką w latach 20. politycy przegłosowali prohibicję, a społeczeństwo ją przyjęło. W myśl XVIII poprawki do Konstytucji nie wolno było produkować, sprzedawać ani pić alkoholu, co miało przynieść powszechną odnowę moralną. Prohibicja w dramatyczny sposób podzieliła społeczeństwo na „suchych”, czyli zwolenników prohibicji, oraz „mokrych”, czyli  jej przeciwników, a wojna Ameryki liberalnej z konserwatywną nigdzie nie była lepiej widoczna niż w Nowym Jorku. Ta wieloetniczna metropolia najpierw wyrosła na stolicę świata, a potem na centrum obywatelskiego oporu wobec prohibicji. Brały w nim udział wszystkie klasy społeczne: umęczeni imigranci z czynszówek w dzielnicy Lower East Side, establishment z Piątej Alei i artyści z Greenwich Village. Spotykali się w nielegalnych pijalniach whisky – w  mieście było ponad 30 tysięcy należących do mafii lokali, gdzie obok siebie spotykali się groźni gangsterzy, przekupni politycy i skorumpowani policjanci, a na parkiecie królował jazz.To barwna podróż w przeszłość Nowego Jorku, jakiego nie znamy, gdy miasto przyciągało swoją otwartością i możliwościami – każdy mógł tu rozpocząć nowe życie, zostawiając za sobą głód Irlandii, biedę miasteczek Europy Środkowej czy rasowe uprzedzenia rodem z Południa.Autorka opowiada o wpływowych postaciach tamtych czasów, ale i rekonstruuje zwykły dzień państwa Smith. Prowadzi czytelników śladami mafii włoskiej, żydowskiej i irlandzkiej, pozwalając zajrzeć za kulisy jej krwawych potyczek, rywalizacji o pieniądze i władzę. Sięga przy tym do prasy, pamiętników i literatury, przygląda się zdjęciom i reklamom, kreśląc fascynujące tło epoki. Era jazzu i nielegalnego alkoholu, nocnych klubów i samochodu Forda dla każdego, nigdy nie była bliżej czytelnika!

Ponieważ od dawna marzy mi się podróż do Nowego Jorku, to jest to książka z tych "must have". Inną, którą polecam, to "Nowy Jork. Przewodnik niepraktyczny" Kamili Sławińskiej.



Tsukuru Tazaki ma trzydzieści sześć lat, jest kawalerem. Pochodzi z Nagoi, ale mieszka w Tokio, gdzie pracuje w firmie budującej dworce. Szesnaście lat temu miał czworo bliskich przyjaciół, którzy na drugim roku studiów nagle i nie wiadomo dlaczego zerwali z nim stosunki. Tsukuru bardzo ciężko to przeżył. Teraz, po latach, postanawia dowiedzieć się, co właściwie się wtedy stało. Odwiedza po kolei dawnych przyjaciół i próbuje odkryć tajemnice przeszłości. Dlatego wraca do rodzinnej Nagoi i wyrusza w podróż do Finlandii. Najnowsza powieść genialnego japońskiego pisarza Wydanie polskie – pierwsze w Europie! Na świecie wcześniej tylko przekłady koreański i chiński! Pierwszy nakład – pół miliona egzemplarzy – został sprzedany w Japonii w ciągu 24 godzin, a już po tygodniu od premiery sprzedano ponad milion egzemplarzy powieści!

Z tej wiadomości na pewno ucieszy się Grażynka ;)




Dlaczego nie można przewidzieć kryzysów ekonomicznych? Czy filozofowie mogą pomóc w ich przewidywaniu? Jaki świat ukrywa się za skomplikowanymi teoriami ekonomii? Na te oraz na szereg innych pytań podejmuje próby odpowiedzi filozofia ekonomii, dziedzina w zasadzie dotychczas nieobecna w polskiej nauce i literaturze. Autor wprowadza nas stopniowo w problemy ekonomii, przedmiotu jej badań i stosowanych metod, począwszy od filozofów starożytnych (którzy niewiele mieli do powiedzenia, a jak już mówili to niezbyt trafnie) poprzez średniowiecznych scholastyków (którzy wbrew potocznym mniemaniom mieli szereg trafnych obserwacji), merkantylistów, fizjokratów i klasyków ekonomii. Kluczowa jednak część poświęcona jest myśli nowożytnej i współczesnej. Znajdziemy w niej zarówno omówienie poglądów filozofów społecznych, niekoniecznie kojarzonych z ekonomią jak Augusta Comte'a czy Johna Stuarta Milla, jak też ekonomistów tworzących w ramach znanych szkół ekonomicznych jak K. Marksa, T. Veblena, A.F Hayeka, czy A. Marshalla, M. Friedmana, D. Kahnemana. Katalog zamyka przegląd stanowisk współczesnych filozofów nauki.



Kiedy mężczyzna z czułego amanta zmienia się nagle w potwora, kobieta najpierw szuka przyczyn, później próbuje ratować siebie i związek, ale na końcu musi podjąć decyzję. Majka – młoda, radosna dziewczyna, na początku studiów poznaje Edwarda – mężczyznę, który na każdym kroku okazuje jej swą miłość i uwielbienie. Wkrótce biorą ślub – i nagle wszystko się zmienia. Mąż pokazuje swe prawdziwe oblicze – okrutnego i bezwzględnego psychopaty. Zazdrosnego w nieracjonalny sposób człowieka, który traktuje żonę jak swoją własność. Dla otoczenia Edward jest czarującym kochanym mężem; gdy zostają sami, zmienia się w wyrafinowanego sadystę. Po trzynastu latach męczarni Majka decyduje się odmienić swój los – walczyć o własną godność, spokój dzieci, prawo do szczęśliwego życia. Szybko się jednak przekonuje, jak trudna to będzie walka. 
Realistyczne, psychologicznie prawdziwe, mocne studium dręczonej kobiety. Dręczonej tak, żeby nie było widać, żeby nie miała współczucia obcych, żeby dzieci nie wiedziały.


Polskie obyczajówki ostatnimi czasy czyta mi się najlepiej. Biorąc pod uwagę powyższy opis, myślę że książka mogłaby być mocną pozycją na polskim rynku (gdyby oczywiście listy bestsellerów nie były układane pod kątem tylko kasowym).



Generał Terekow, ubrany w mundur maskujący i futrzaną czapę, stoi przy szlabanie obozu Pawszino na słowacko-ukraińskiej granicy. Za sto pięćdziesiąt euro miesięcznie pilnuje zamkniętych tu uchodźców. Pakistańczycy grają z Hindusami w krykieta, zamiast dresów mają na sobie stare żołnierskie płaszcze i niekształtne puchowe kurtki, zamiast kijów do gry — drewniane pałki. Do Wiednia można dojechać stąd samochodem w pięć godzin. Od rozszerzenia strefy Schengen w grudniu 2007 roku Pawszino stało się obozem przejściowym dla schwytanych na próbie nielegalnego przekroczenia granicy UE. Są wśród nich uciekinierzy wojenni i tacy, którzy mieli nadzieję na lepsze życie. A teraz? Florian Klenk opowiada o ich losach lakonicznie, rzeczowo, podobnie jak pisze o handlu kobietami, prostytucji na terenach przygranicznych Niemiec, Czech i Austrii czy o metodach stosowanych przez narkotykowych dealerów. Jego reportaże śledcze, pisane w duchu Kurta Tucholskiego i Egona Erwina Kischa, dotykają granic wyobrażalności.

Reportaż Wydawnictwa Czarne. Chyba nic więcej nie trzeba dodawać : )


środa, 23 października 2013

W poszukiwaniu akceptacji. Benjamin Alire Saenz - Inne zasady lata


„- Ari, wiesz co to jest ekoton?
- To teren, na którym spotykają się dwa różne ekosystemy Strefa przejściowa między dwoma krajobrazami. To jak naturalna granica
 - Bystry chłopiec. Strefa przejściowa. Nie muszę już chyba nic więcej mówić, prawda?
- Nie, mamo, nie musisz. Żyję na granicy. Zatrudnienie musi koegzystować z wygłupami, a odpowiedzialność z nieodpowiedzialnością.” *



Wiek nastoletni to taka strefa przejściowa, w której już nie jest się ani dzieckiem, ale nie jest się jeszcze dorosłym. Ekoton. To czas poszukiwań, odkrywania swojej tożsamości i seksualności. Trudny okres, który ma za zadanie kształtować i ukierunkować w stronę dorosłości.

Właśnie w takim wieku jest dwóch młodych Amerykanów meksykańskiego pochodzenia:  Angel Arystoteles i Dante. Dwoje nastolatków różniących się między sobą dość diametralnie. Pierwszy jest skryty, nieco aspołeczny, przewrażliwiony. Drugi to ekstrawertyk, który nie boi się wyznać, że „szaleje za swoimi rodzicami” oraz, że czuje inaczej niż rówieśnicy.

Jest lato 1987 roku w El Paso w Teksasie. Ari i Dante poznają się na miejskim basenie. Po krótkiej pogawędce, Dante wychodzi z propozycją nauki pływania. Od tego momentu spędzają wspólnie resztę wakacji nie tylko na basenie, ale również w parku, a także odwiedzają się w swoich domach. Ich rozwijającą się przyjaźń cementuje wypadek drogowy, w którym obaj wychodzą nie bez szkód. Traumatyczne zdarzenie pozwala jednak zbliżyć się emocjonalnie nie tylko obu nastolatkom, ale również wzajemnie ich rodzicom. Niestety, w nowym roku szkolnym, Dante z rodzicami wyjeżdża do Chicago. Jego ojciec, jako wykładowca, wybiera się tam wraz z rodziną w celach służbowych. Przed wyjazdem jednak, Dante daje do zrozumienia Arystotelesowi, że się w nim zakochał, co drugi próbuje zanegować. Rok szkolny upływa im na sprawdzaniu siebie w relacjach z płcią przeciwną. To również czas pierwszych prób z używkami i początków dorosłego życia (pierwsza praca, prawo jazdy).
Dante po roku w Chicago wraca do El Paso jako człowiek świadomy swojej seksualności. Nie kryje się już z tym, że kocha inaczej. Jednak, jaki to będzie miało wpływ na dalszą przyjaźń obu chłopców?

„Bo widzicie, jeśli chodzi o facetów, nie zależało mi, by byli wokół mnie. To znaczy faceci sprawiali, że czułem się nieswojo. Nie wiem, dlaczego. Ja po prostu… nie wiem… nie potrafiłem się odnaleźć. Myślę, że krępowało mnie to, że sam jestem facetem.

„Tak naprawdę nigdy nie byłem blisko z innymi ludźmi. Byłem raczej samotnikiem. Grałem w koszykówkę, baseball, należałem do skautów, ale zawsze zachowałem dystans wobec innych chłopców. Nigdy nie czułem się częścią ich świata.
Chłopcy. Obserwowałem ich, studiowałem i nie uważałem za interesujących. Byłem raczej zdegustowany. Może się nieco wywyższałem, ale nie uważałem, że jestem lepszy. Nie wiedziałem, jak z nimi rozmawiać, jak być sobą w ich towarzystwie. Przebywanie wśród innych chłopaków nie sprawiało, że czułem się mądrzejszy, raczej głupi i przeciętny. To tak, jakby należeli do jednego Klubu, którego ja nie byłem członkiem.”


„Inne zasady lata” to książka o uzmysłowieniu sobie swojej odmienności, ale także o jej akceptacji i otwieraniu się. O tym, że negacja jest często przejawem tłumionych emocji i pragnień. To opowieść o rodzinie, w której wspomnienia z przeszłości zamykają na teraźniejsze zdarzenia.
Arystoteles jest zamkniętym w sobie nastolatkiem, introwertykiem, mającym trudne relacje z ojcem. Jego rodzice mają za sobą traumatyczne zdarzenia z przeszłości: wojna w Wietnamie, starszy syn, który zabił człowieka, za co siedzi od kilkunastu lat w więzieniu. Jest przez to traktowany przez rodziców, jako nieistniejący byt. O nim się milczy i neguje jego wcześniejszą obecność w rodzinie.

"W domu nie ma żadnych zdjęć brata.
Są zdjęcia ślubne moich dwóch starszych sióstr.Zdjęcia mojej mamy w sukience komunijnej. Są też zdjęcia mojego ojca z Wietnamu. Moje jako dziecka, z pierwszego dnia w szkole, mojej drużyny małej ligi trzymającej puchar.
Są też zdjęcia moich dziadków, którzy nie żyją.
W całym domu są zdjęcia.
Ale na żadnym z nich nie ma mojego brata.
Ponieważ jest w więzieniu.
Nikt w moim domu o nim nie mówi.
To jakby być martwym.
Gorzej, niż martwym. O zmarłych się rozmawia, słucha opowieści na ich temat. Ludzie się uśmiechają opowiadając te historie. Czasem się śmieją.
Nawet o psie, którego kiedyś mieliśmy, się opowiada.
Nawet Charlie, martwy pies, ma historię.
Mój brat nie ma żadnej."

Oboje nie zdają sobie sprawy z tego, że ich sposób bycia i postępowanie rzutuje na zamykanie się w sobie ich młodszego syna. Dopiero wyjazd na pogrzeb członka rodziny wywołuje falę zmian zarówno u Jamiego, Lily, jak i samego Arystotelesa.
Co innego Dante. Jego rodzina nie szczędzi sobie oznak czułości i wzajemnego zrozumienia, nawet kiedy pewne zjawiska mogą być niewygodne. Pozwala mu to na świadome poszukiwania swojego ja oraz głośnego i wyraźnego artykułowania tego światu.

Sama powieść niesie ze sobą przesłanie o tym, że powinniśmy nie tylko akceptować siebie, ale dążyć do zrozumienia innych. Że rozmowa z najbliższymi niekiedy jest naprawdę bardzo potrzebna, aby odsunąć od siebie trawiące demony.

Czy książka mi się podobała? I tak i nie. Podobało mi się w niej to, co zdołała przekazać sama historia bohaterów. Niestety dla mnie, była ona przedstawiona w nieodpowiedniej formie. Dialogi były dość powierzchowne, a sama powieść dość płaska. Zapewne ma znaczenie to, że dawno już wyrosłam z wieku nastoletniego. To, co kilkanaście lat temu było dla mnie bardzo istotne, teraz z wiekiem wyblakło.
Książkę z uwagi na nagromadzenie dość sporej ilości dialogów i krótkie rozdziały – czyta się szybko. Osobiście, wolę,  kiedy powieść ma jednak więcej opisów niż dialogów. Pozwala mi to wczuć się w rytm opowieści, a także w emocje bohaterów. Drażniło mnie również słowo „chłopcy” (np. Ari mówił o sobie, że jest przystojnym chłopcem”). Na litość, współczesny nastolatek, nie powie o sobie, że jest chłopcem, a co najwyżej chłopakiem lub facetem. Chłopiec biega jeszcze w spodenkach na szelkach i w podkolanówkach ;)

Myślę, że książka może podobać się czytelnikom w przedziale wiekowym 16-25 lat. Starsi mogą być nieco zawiedzeni – im (w tej tematyce) polecę bardziej „Samotnego mężczyznę” Christophera Isherwooda lub „Przekwitający mak” Jozefa Gabriela.
No chyba, że oczekują od powieści czegoś lekkiego i niezobowiązującego.

Moja ostatnia uwaga dotyczy tytułu i okładki. „Inne zasady lata” mówią mi niewiele o tym, czego mogę się spodziewać w książce. Zdecydowanie jestem za wersją oryginału: „Aristotle and Dante Discover the Secrets of the Universe”. Byłabym za opcją przetłumaczenia go na wersję polską, właśnie tak dosłownie. I okładka – banalna i sztampowa. Okładka z twarzą modela, czy też zdjęcie filmowe (w przypadku, kiedy książka doczekała się ekranizacji) jest dla mnie pójściem po linii najmniejszego oporu.


Zainteresowanych książką, informuję, że dzisiaj ma ona właśnie swoją premierę w polskich księgarniach.
Natomiast swój egzemplarz chętnie przekażę  tej osobie, która wymyśli najlepszy, według  mnie, alternatywny tytuł dla tej powieści.

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Rodzinne.


"Tak bardzo chciałem im powiedzieć, że on zmienił moje życie i że już nigdy nie będzie jak kiedyś. Czułem, jakby Dante uratował mi Zycie, a nie na odwrót. Chciałem im powiedzieć, że jest jedynym człowiekiem, poza mamą, który potrafi sprawić, że mówię o rzeczach, które mnie przerażają. Chciałem powiedzieć tyle rzeczy, ale nie znalazłem słów. Więc tylko głupio powtórzyłem: - Dante jest moim przyjacielem”.


4/6
__________
* wszystkie cytaty: Benjamin Alire Saenz - "Inne zasady lata", Wyd. Rodzinne
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytamy powieści obyczajowe

poniedziałek, 21 października 2013

Po ciemnej nocy, jasny świt. Joanna Bator - Ciemno, prawie noc




„Taką historię piszę gotycką. Zamek Książ, księżna Daisy, różne historie wałbrzyskie. Z czasów wojny mam wątek, ale głównie dzisiaj, współcześnie. Na dniu dzisiejszym, znaczy, się skupiam.” *


Dzień dzisiejszy w Wałbrzychu w powieści "Ciemno, prawie noc" nie wygląda zachęcająco. Jest ponury jak późne grudniowe popołudnie. Chłodne, rozciapane od brudnego śniegu i ciemne. Do takiego właśnie Wałbrzycha przyjeżdża Alicja „Pancernik” Tabor. Jest to trudny powrót w rodzinne strony, które wcale nie kojarzą się miło, do których się nie tęskni, i które trudno jest wspominać. Wraca oficjalnie jako dziennikarka, która ma napisać reportaż o tajemniczym zniknięciu trójki dzieci. W niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła Andżelika z wielorodzinnej, patologicznej rodziny, Patryk, porzucony przez rodziców i wychowywany tylko przez babcię oraz Kalinka-Nikola – owoc kazirodczego związku, do czasu zniknięcia przebywająca w domu dziecka „Aniołek”. 

Powiązania rodzinne i patologia związana z zaginionymi jest lustrem nastrojów panujących w mieście. Bo oprócz ginących dzieci, giną również zwierzęta - głównie koty. Ich zresztą w książce przewinie się sporo, podobnie jak kocich karmicielek: Dzika Baśka, Babcyjka, Apolonia Kitti Kitti, Kocińska, Kokota, Agnes Kociałapa, Święta Kocia, Makota, Ciotka Podkotek. Wszystkie one porozumiewają się swoim kodem, dziwnie się zachowują, ale niewątpliwie mają jakąś misję, związaną nie tylko z napełnianiem brzuchów głodnych kocich bezdomniaków.

W mieście odczuwalne są negatywne nastroje podburzane przez religijnych fanatyków, któremu przewodniczy Jerzy Łabędź – samozwańczy prorok, następca Jana Kołka, nakręcający religijnymi frazesami ślepo poddańczy lud i postulujący o postawienie pomnika Matki Boskiej Bolesnej. 
Sceny odbywające się na rynku czytałam bardzo opornie. Te sytuacje przypominały mi te z realnego życia, fanatycznych dziesiętnic na Krakowskim Przedmieściu, tekstów o prawdziwych patriotach, o wyświechtanych słowach: moralność i godność. „Kto przeciw nam, ten w ogóle nie jest Polakiem. A jak nie jest Polakiem, to wiadomo kim.” – czyż nie brzmi znajomo?

Dopełnieniem tego, są rozdziały, w których mieszkańcy rozmawiają na czacie. Bluzgi, agresywne, wyuzdane słowa, pogarda i wyższość – oto kolejny element mrocznego Wałbrzycha z powieści.
Wróćmy jednak do Alicji. Przyjeżdża do miasta. Ma wynajęty pokój w hotelu, mimo to postanawia zamieszkać w swoim domu rodzinnym – budynku pamiętającym czasy, kiedy w jego murach zamieszkiwali niemieccy obywatele sprzed wojny, dla których Waldenburg był jeszcze ojczyzną. Dom współcześnie jest  stary, sypiący się, zardzewiały - ma się wrażenie, że trzeszczy w posadach. Ale ta mroczność i ponurość też jest po coś. Opowiada bowiem o trudnej rodzinie Alicji: historii jej matki, ojca – poszukiwacza, dziwnej siostry. O nieuchwytnych relacjach, niedopowiedzeniach, tajemnicach i lęku.  Splata ze sobą opowieść o dorastaniu sąsiada – Alberta Kukułki, dziwnego ni to Cygana, ni Niemca, ni Polaka, który nie wiedzieć dlaczego, zawsze na głowie nosi pilotkę. Zawsze. Bez względu na porę roku.

Jest też zamek Książ, który niczym z horroru góruje nad miastem. Do którego ciągną poszukiwacze pereł księżnej Daisy, kociary oraz sprzedawcy kości.

I temat najtrudniejszy - pedofilia i gwałty. Religijni fanatycy, bluzgi, przemoc słowna i brudy życia codziennego bledną przy tym, jak wypłukane w wybielaczu. Są jak niewybredne tło dla ludzkiej tragedii.
„Ciemno, prawie noc” to książka „brudna i lepka”. Nieprzyjemna w odbiorze, jak bluzgi, a przy tym porywająca, mimo że momentami czułam się, jakbym przedzierała się przez zimową mgłę lub wchodziła w ciemną bramę śmierdzącą szczynami. Miejscami oniryczna i trudno zrozumiała na początku (jak wątek z kociarami) rozjaśnia się dopiero pod koniec czytania, a pomiędzy stawiając w głowie mnóstwo znaków zapytania.


Przed lekturą, przy okazji nagrody NIKE, czytałam opinie, iż „Ciemno, prawie noc” jest książką słabszą od poprzedniego wałbrzyskiego dyptyku, czyli „Piaskowej Góry” i „Chmurdalii”. Rzeczywiście – nie wciągnęła mnie ona w swój świat tak mocno, jak jej poprzedniczki. Mało tego – pozostawiła niedosyt przez mało rozbudowane, czasem wręcz płaskie życiorysy, których zawiłość była rozwiązywana zbyt szybko w toku narracji. Niemniej jednak – odrzucający mrok i wspomniany wcześniej „brud” nie pozwolił mi się oderwać od książki, nim mój wzrok nie spoczął na ostatnim zdaniu.

Dla kogo ta książka? Na pewno dla odważnych, dla ciekawych, i dla poszukujących. To nie jest lekka obyczajówka, żaden romans, ale też nie horror. To opowieść o ciemnej stronie życia, o której wolelibyśmy nie wiedzieć. I która daje nadzieję, że po równie ciemnej nocy, zawsze przychodzi jasny świt.


„Jakaś kobieta w turkusowym swetrze i góralskiej chustce pojawiła się z miską jedzenia i z ośnieżonego labiryntu nagle zaczęły wychodzić koty. Stado kotów czułych jak radary, które Daisy zostawiła tu na straży. Kociara popatrzyła na nas badawczo i uśmiechnęła się uspokojona.”





5/6
________
Wszystkie cytaty: Joanna Bator, „Ciemno, prawie noc”, wyd. W.A.B.
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytamy powieści obyczajowe
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:  Polacy nie gęsi, czyli czytamy polską literaturę

sobota, 19 października 2013

Premiery #1

Lubię śledzić, co pojawia się na rynku wydawniczym. Mimo tego, że potem mam cały stos książkowych marzeń, z których nie uda mi się kupić nawet połowy ;) Zawsze jednak mogę zrobić spis i za jakiś czas pojawić się z kartką w bibliotece, czyż nie? :)

Pomyślałam przy okazji, że mogę podzielić się z Wami informacjami o tych nowościach, które w mojej ocenie mogą być  interesujące.
Wszystkie zdjęcia i opisy zaczerpnęłam ze strony data premiery.pl
Tak się złożyło, że wszystkie (prócz jednej – Marcina Wolskiego) mają swoją premierę już w najbliższą środę 23. października. 

Tym wpisem otwieram dość luźny cykl pn. „PREMIERY”. 
Ciekawa jestem, co Was najbardziej by zainteresowało ;)








Khaled Hosseini - I góry odpowiedziały echem
"I GÓRY ODPOWIEDZIAŁY ECHEM jest historią o rodzeństwie – Pari i Abdullah, którzy zostają rozdzieleni i muszą przeżyć życie osobno. Skutki ich rozdzielenia odbijają się echem przez lata w Kabulu, Paryżu, San Francisco i na greckiej wyspie Timos. Książka rozpoczyna się opowieścią o mężczyźnie, który musi poświęcić jedno ze swoich dzieci, aby ocalić resztę. Wybrał najmłodszego syna, a myśl ta prześladuje go przez całe życie, więc rozpoczyna podróż aby uratować swojego ukochanego syna.”




Andrzej Sapkowski - Lux Perpetua
Produkcja „Trylogii Husyckiej” to największa do tej pory produkcja audiobooka w Europie. W części „Boży bojownicy” wystąpiło aż stu siedemdziesięciu aktorów. W nagraniu usłyszymy spektakularne efekty dźwiękowe oraz muzykę skomponowaną przez Adama Skorupę (uznanego przez amerykański portal IGN najlepszym twórcą oryginalnej muzyki do gier komputerowych w 2007 roku za oprawę muzyczną gry „Wiedźmin”). Producentami audiobooka są Fonopolis i SuperNOWA, które wspólnie wydały już dwa tomy opowiadań: "Wiedźmin" oraz "Boży bojownicy Lux Perpetua” jest powieścią historyczną z elementami fantasy. To trzecia i ostatnia część Trylogii Husyckiej Andrzeja Sapkowskiego, w skład której wchodzą "Narrenturm" i "Boży bojownicy" „Lux perpetua” z języka łacińskiego znaczy dosłownie „nieustające światło” lub skłaniając się do luźnego tłumaczenia zakorzenionego w katolicyzmie „światłość wiekuista”. Krwawy czas wojen husyckich na Dolnym Śląsku jest tłem przygód młodego Reynevana. Przemierza on ziemie śląskie, czeskie i polskie w poszukiwaniu mordercy swojego brata. Po drodze wplątuje się w intrygi miłosne i polityczne. I gdy odnajduje miłość swojego życia, wybranka jego serca zostaje uprowadzona. Spokojne usposobienie idealisty, zielarza i medyka ustępuje mrocznej stronie jego charakteru. Aby odzyskać ukochaną musi wcielić się w husyckiego szpiega, zabójcę i mściciela. Stawia wszystko na jedną kartę i postanawia uwolnić swoją miłość z rąk porywaczy. Kontrastowość okrucieństwa wojennego z wątkami miłosnymi podsyca ciekawość jaki będzie finał przygód Reinmara z Bielawy. A będzie zaskakujący jak na Sapkowskiego przystało! „Lux perpetua” godnie wieńczy wybitne dzieło mistrza powieści fantastycznych i twórcy bohatera "Wiedźmina". Trylogia napisana z rozmachem i z wielką precyzją o każdy detal historyczny, opatrzona specyficznym humorem Sapkowskiego i jego kunsztem pisarskim. Słuchowisko "Lux perpetua" dotrzymuje kroku wielkiemu dziełu Sapkowskiego. Powieść dźwiękiem pisana ma oprawę na najwyższym poziomie. Wspaniali aktorzy, dzięki którym bohaterowie ożywają i wychodząc z cienia liter, tworzą przestrzenne i prawdziwe rysy charakterologiczne. Efekty -dźwiękowe urzeczywistniają fabułę i przenoszą słuchacza w świat znany jedynie w literaturze. Muzyka filmowa Adama Skorupy podsyca atmosferę d-ając dodatkowe doznania estetyczne. „Lux perpetua” to superprodukcja teatru wyobraźni, w którym główną rolę tworzą współgrające ze sobą dźwięki i fantazja słuchającego. Pod zamkniętymi powiekami można ujrzeć sceny batalistyczne, miłosne i wielką politykę minionych czasów. Warto wybrać się w tę niezapomnianą podróż z powieścią oprawioną dźwiękiem. 


Kinga Iwasiów – Blogotony
Zwolennicy końcówek męskoosobowych zmuszeni będą poskromić swoje przyzwyczajenia językowe, bo w odniesieniu do tej autorki okazałyby się one wyjątkowo niefortunne. Profesorka, literaturoznawczyni, krytyczka literacka, prozaiczka, redaktorka i w końcu - szczecinianka - Inga Iwasiów jest bowiem jedną ze sztandarowych polskich feministek.Cykl jej felietonów, to subiektywne panoptikum. Zbiór osobistych obserwacji odnoszących się do spraw zasadniczych, ale też codziennych, obyczajowych, a nawet błahych.Pisarka potrafi być w swoich opiniach bezkompromisowa. Środowiskowe sympatie czy antypatie nie wyznaczają kierunku jej myślenia. Iwasiów inspiruje i prowokuje. Rzuca rękawicę tuzom polskiej kinematografii: „Kobiety Wajdy są niewiarygodne i anachroniczne” pisze, recenzując „Katyń”; nie patyczkuje się z koleżankami po fachu: „Feminizm ma przez romans z literaturą popularną wiele do stracenia, mniej do zyskania”; bez eufemizmów ocenia polskie nagrody literackie i nie zostawia suchej nitki na tzw. prasie kobiecej. Dla równowagi i jakby na usprawiedliwienie, prezentuje spory dystans do siebie - bez kokieterii przyznaje się do przegranej potyczki słownej, czy nie do końca udanych działań literackich.Odsłania też Iwasiów twarz nieznaną z biograficznych notek. Pokazuje się jako kobieta obserwująca z melancholią proces przemijania. Wspomina dawne fascynacje, akceptuje nieuchronny finał pewnych życiowych etapów („Zmiana przychodzi wówczas, gdy stajemy się przezroczyste. Przepuszczają nas w drzwiach, żebyśmy sobie poszły szybciej. Nie biorą naszych numerów telefonu. Opowiadają o bólach wątroby”). Ten zbiór felietonów zawiera więc zapisy bardzo osobiste, nawet intymne. Śmierć babki, z którą w dzieciństwie dzieliła pokój, odejście ojca, z którym do końca pozostawała w czułej relacji…Dla kogo pisze Inga Iwasiów? Mówi, że wypatruje swoich potencjalnych czytelników na lotniskach i dworcach. A tych, których wypatrzy, zabiera potem w swoje literackie peregrynacje. Vancouver, Wiedeń, Wilno… Z reporterską wrażliwością obserwuje miejsca i ludzi. Podgląda otoczenie, bo właśnie to w podróżowaniu lubi najbardziej. Zaraz po przyjeździe wychodzi z hotelu żeby zobaczyć, co dzieje się tuż za rogiem… Opisuje etno-jarmarki, komentuje relacje polsko-litewskie i dialoguje ze Stasiukiem na temat patriarchatu w Albanii.Ma także swoje „kompulsje internetowe”, konto na Facebooku i bloga. Niesprawdzona poczta, jak twierdzi, ssie ją przed snem w żołądku. Kim więc jest Inga Iwasiów? Sama o sobie lubi mówić: profesorką i pisarką. Czyli kobietą w świecie mężczyzn, która „wciąż musi udowadniać swoją intelektualną wartość”.



Marcin Wolski - Jedna przegrana bitwa
Jak wyglądałby świat, gdyby Polacy nie powstrzymali bolszewików?Jest 1968 rok. Warszawa jest stolicą Polskiej Socjalistycznej Republiki, wchodzącej w skład Eurosocu – Europejskiego Związku Socjalistycznych Republik. Cała Europa jest podbita przez komunistów.W takim właśnie świecie żyje Marcin Wolak, student na Uniwersytecie im. Feliksa Dzierżyńskiego w Warszawie. Pochodzący z uprzywilejowanej rodziny, szczerze wierzy w idee komunizmu. Jego poglądy zmieniają się jednak diametralnie, gdy otrzymuje zapiski prowadzone przez swego ojca – człowieka, którego nigdy bliżej nie poznał. Młody Marcin przekonuje się, że cały światowy porządek ma źródło w jednym zdarzeniu – bitwie, którą bolszewicy wygrali nad Wisłą w 1920 roku. Dalsza historia XX wieku to triumfalny pochód komunizmu – rewolucja zalewa stary kontynent. Marcin poznaje obraz świata odmienny od kłamstw oficjalnej propagandy, co jednak uczyni z tą wiedzą? 

Premiera w tym przypadku wypada na dzień 28.10.2013 r.
Tutaj polecam również książkę "Alterland" również Marcina Wolskiego.






Sławomir Mrożek – Mrożek w obrazkach
Po wielu latach wydawnictwo Noir sur Blanc przygotowało zbiór rysunków Sławomira Mrożka. Są to rysunki z różnych okresów jego twórczości, wybrane zarówno z wydanych kiedyś zbiorów, jak i z tych publikowanych w gazetach. Nasz wybór stanowią rysunki najbardziej uniwersalne, ponadczasowe, te najbardziej typowe dla Autora i znane, ale także mniej znane perełki przypomniane po latach; te zabawne i te bardziej refleksyjne. Jest to hołd złożony wielkiemu pisarzowi i rysownikowi.








Siddhartha Mukherjee - Cesarz wszech chorób
Siddhartha Mukherjee opowiada historię raka, poczynając od pierwszych odnotowanych przypadków sprzed tysięcy lat, a kończąc na czasach współczesnych, badając ten temat z precyzją biologa molekularnego, perspektywą historyka i pasją biografa. W rezultacie powstała przejrzysta i niezwykle błyskotliwa kronika choroby, która towarzyszy ludzkości od ponad pięciu tysiącleci. Cesarz wszech chorób, łącząc przystępnie przekazaną wiedzę naukową z opisem konkretnych – historycznych i współczesnych – przypadków chorych, demistyfikuje najbardziej demonizowaną chorobę wszechczasów.Książka spotkała się ze znakomitym przyjęciem środowisk naukowych i literackich. Potwierdzeniem jej klasy są znaczące wyróżnienia: Nagroda Pulitzera w kategorii literatura faktu, Literacka Nagroda PEN / E.O. Wilson dla Książek Naukowych, nagroda za najlepszy debiut przyznawana przez dziennik „The Guardian”, nagroda „Książki dla Lepszego Życia”. Cesarz wszech chorób został także uznany za jedną z dziesięciu najlepszych książek 2010 roku przez „The New York Times Book Review”, magazyn „TIME” zaliczył go do stu najważniejszych książek stulecia, zaś „The New York Times” do stu najlepszych książek non-fiction wszechczasów. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.


Julian Baggini - Ateizm
Ateizm Juliana Bagginiego został wydany w prestiżowej oksfordzkiej serii Bardzo Krótkich Wprowadzeń, którą tworzą książki pod wieloma względami modelowe. Niewielkich rozmiarów publikacje adresowane do szerokiego grona odbiorców odznaczają się dbałością o jasność wywodu, która jednocześnie nie oznacza rezygnacji z autorskiego podejścia lub z akademickiej dociekliwości. Baggini, współzałożyciel i redaktor naczelny czasopisma „The Philosophers' Magazine”, świadom, iż prowadzi czytelnika przez zagadnienie, wobec którego „niewielu będzie miało neutralny pogląd”, dystansuje się od agresywnego ateizmu wojującego i wybiera drogę racjonalnej argumentacji. W dobie przybierających na sile fundamentalizmów religijnych, sześć krótkich rozdziałów, w których autor stara się m.in. zdefiniować ateizm, odpowiedzieć na pytanie o ateistyczną etykę i miejsce ateizmu w historii, ukazuje ateizm przede wszystko jako wypracowane stanowisko filozoficzne, a nie  emocjonalną reakcję na doraźne spory.





Amana Fontanella-Khan - Gang różowego sari
Opowieść o Hinduskach, które postanowiły wziąć sprawiedliwość w swoje ręce.W stanie Uttar Pradesh kobiety często pozbawione są wszelkich praw. Bohaterki reportażu postanowiły sprzeciwić się tej haniebnej tradycji i zawalczyły o swoją godność, a nawet życie. Utworzyły grupę, przywdziały różowe sari i za pomocą pomalowanych na różowo kijów biorą odwet na mężach, którzy bili swoje żony. Do grupy przyłączyły się kolejne kobiety, tworząc ruch, z którym zaczęli liczyć się nawet politycy. Opowieść o ludzkiej solidarności i determinacji w walce o godność.









Vidiadhar Surajprasad Naipaul - Indie
Podróżując przez kolejne indyjskie metropolie – Bombaj, Madras, Kalkutę i Delhi – Naipaul tworzy mieniący się niczym w kalejdoskopie, wielopłaszczyznowy obraz tego niezwykłego kraju, pędzącego ku zmianom, a jednocześnie zatrzymanego w czasie. Oddaje w ręce czytelników swój dziennik z podróży pełen refleksji i spostrzeżeń dotyczących religii, kast i klas w momencie, gdy idee wolnościowe wstrząsają dotychczasowym ładem. Genialność tej książki polega na decyzji Naipaula, by pokazać zachodzące zmiany z perspektywy ludzi – autor oddaje im głos, by z wielu indywidualnych opowieści na naszych oczach wyłoniły się współczesne Indie.





Stefano Liberti - Na południe od Lampedusy
Stefano Liberii poświęcił wiele lat na rozmowy z tymi, których największym pragnieniem jest ucieczka. Na południe od Lampedusy opowiada o przyczynach i motywacji popychających afrykańskich emigrantów do ruszenia w niebezpieczną podróży przez cały kontynent aż do niepewnego europejskiego celu.Liberti zrywa ze stereotypowym postrzeganiem uciekinierów, nie ulega też mitowi łatwej i skutecznej integracji, a jego głównym celem jest na własne oczy zobaczyć realia tranzytu między Sahelem a Maghrebem. Poznaje więc „podróżników rozpaczy”, pośredników, pracowników agencji i instytucji, mających na celu zatrzymanie napływowej fali. Z jednakową uwagą słucha emigracyjnych recydywistów, którzy wydalani raz po raz z europejskiego raju, wciąż nie mogą przestać marzyć o lepszym życiu, rzutkich biznesmenów, dla których uciekinierzy stworzyli niszę legalnego bądź nielegalnego zarobku, wreszcie tych przegranych, utykający gdzieś po drodze – nie stać ich na dalszą podróż, ale ze wstydu, z lęku przed przyznaniem się do porażki nie chcą też wrócić do domu. Pokazuje nam kontynent wykorzystany i porzucony przez sytych, zazdrośnie strzegących własnego dobrobytu Europejczyków.Stefano Liberti za książkę Na południe od Lampedusy otrzymał Nagrodę im. Indro Montanellego, Nagrodę im. Guido Carlettiego w kategorii „Dziennikarstwo społeczne” oraz Nagrodę im. Marco Luchetty.

Tutaj polecam również książkę "Afrykańska odyseja" Klausa Brinkbaumera.


Wojciech Jagielski - Dobre miejsce do umierania
Opowieść o rozszarpywanym przez wojny Kaukazie. "Spojrzałem na Gruzina i powiedziałem, że przyjadą po nas Rosjanie.– Ale kto to strzela? Żeby tak wiedzieć, kto to, do cholery, strzela – powtarzał w kółko."W czasach postsowieckich Kaukaz wrzał wielokrotnie. Jak w Afryce w epoce dekolonizacji z dnia na dzień powstawały tu nowe państwa. Ponieważ godziły w dotychczasowy układ interesów, prowokowały niedawnych patronów i sojuszników do krwawego odwetu. Nieraz rodziły się z nacjonalistycznego zrywu, który pociągał wiele ofiar.Wojciech Jagielski opisuje swoje podróże w rejon Kaukazu i przede wszystkim próbuje rozwikłać trudne relacje Gruzinów, Czeczenów czy Ormian z ościennymi krajami. I zrozumieć, co popychało ich do wikłania się w trudne wojny domowe i przygraniczne czy krucjaty przeciwko niedawnemu prawodawcy − Rosji. Poza ZSRR interesy w tym regionie miała Turcja, miał też Iran.Wielu czytelników książek podróżniczych z sympatią myśli o Gruzinach. Warto zanurzyć się w ich historię, spotkać się na kartach reporterskiej książki ze zwykłymi ludźmi i poznać losy przywódców ich narodu. Książkę kończy dopisany po latach epilog, który zamyka kolejny krwawy rozdział w historii Kaukazu (przy okazji autor dementuje w nim informację o własnej śmierci).


Wojciech Jagielski - Trębacz z Tembisy. Droga do Mandeli
Z jednej strony książka jest opowieścią o życiu Nelsona Mandeli, jednego z największych przywódców XX wieku, który za sukcesy w polityce zapłacił wysoką cenę w życiu osobistym. Z drugiej strony jest to historia Freddiego Maake, twórcy wuwuzeli − trąbek popularnych podczas mistrzostw świata w piłce nożnej w RPA. Maake to zwyczajny Afrykańczyk. Żyje nie polityką, ale piłką nożną. Politycznych burzy, strajków, zamieszek, debat i wstrząsających państwem rewolucji prawie nie zauważa – w każdym razie niewiele z nich rozumie. W jaki sposób jego los splata się z losem Mandeli? Dziennikarstwo to także pasja. Za opisywanie historii autor, jeden z najwybitniejszych polskich i europejskich reporterów, również płaci wysoką cenę. A z nim jego bliscy. W dalszym ciągu uważa jednak, że warto iść za głosem wolnego człowieka, za głosem Mandeli.





Julia Child - Francuski szef kuchni

Książkowa wersja kultowego, pierwszego w historii telewizji, kulinarnego reality show! Pilotażowy odcinek „Francuskiego Szefa Kuchni” wyemitowano „w Bostonie 11 lutego 1963 roku, jeszcze w czarno-białej telewizji” – jak wspomina we wstępie sama Julia Child. Przez kolejne lata podbił on serca telewidzów tak dalece, że doczekał się wznowień i kontynuacji, a jego nieokrzesana, prostolinijna, wielka wzrostem oraz kulinarnym kunsztem pomysłodawczyni i prowadząca – Julia Child – do dziś pozostaje ikoną sztuki kucharskiej, nie tylko dla Amerykanów.Potrawy kuchni francuskiej należy przygotowywać starannie, przestrzegając odpowiedniej techniki. Niniejsza książka ma na celu przybliżenie czytelnikowi podstaw gotowania, począwszy od właściwego sposobu smażenia jajka i przyrządzania sosu do sałatki, skończywszy na gotowaniu łososia w całości i wykonaniu bożonarodzeniowej bûche, przystrojonej bezowymi grzybkami (…). Mam nadzieję, że będzie to przydatny wstęp do kuchni francuskiej i dzięki niemu czytelnicy przyrządzą wiele satysfakcjonujących dań.Bon appétit! Julia Child.








Dorota Świątkowska - Moje wypieki i desery 
Książka Moje Wypieki i desery  zawiera najpopularniejsze przepisy zebrane przez ponad sześć lat blogowania, ozdobione pięknymi autorskimi zdjęciami. Wielokrotnie przetestowane receptury na boskie serniki, najlepsze ciasta drożdżowe, muffinki i babeczki, lody i mrożone desery, ciasta czekoladowe i z owocami, kruche tarty i torty, a także tradycyjne makowce, szarlotki, mazurki i wiele innych. To mała wypiekowa biblia i niezbędnik każdego miłośnika pysznych słodkości! 

Nowa książka Dorotus z bloga Moje wypieki




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...