wtorek, 15 lipca 2014

Koreańsko - polskie tajne przez poufne. Jolanta Krysowata - "Skrzydło anioła"


Korea Północna jest tak straszna, że aż… fascynująca. Jako że temat wciąż niezmiennie mnie interesuje, dzisiaj recenzja pierwszej z trzech ostatnio przeczytanych książek. Wszystkie trzy książki mają wspólny temat, a dodatkowo każda kolejna z poprzednią jest niejako powiązana. Ale aby nie powstał natłok wiadomości dzisiaj o pierwszej, a w następnym wpisie przedstawię dwie kolejne.



„Grób rzeczywiście jest dziwny. Mały kopczyk, za mały jak na mogiłę trzynastolatki. Nawet Azjatki. Tak jakby trochę zadeptany. To możliwe. Był przecież niczyj. Zamiast krzyża – słupek. Niezgrabny, niewysoki, coś jak noga od taboretu. Za nim tabliczka. Dziwnie biała. Inne tabliczki z tych lat, a nawet dwadzieścia lat późniejsze, pożółkły, zmatowiały. Przy tej wyglądają jak stare prześcieradła przy sukni panny młodej. Jak to możliwe? Co to za farba? Może lakier samochodowy? Napis czarny. Po polsku i po koreańsku. „Kim Ki Dok. Przeżyła lat 13. Zmarłą 20 września 1955 roku.”

Oto kolejna po „Miedziance” i „Wspomnieniach wysiedleńca” książka, która uświadomiła mi, jak niewiele wiem jeszcze o regionie, w którym się urodziłam i mieszkałam prawie ćwierć wieku. 
Tym razem dowiedziałam się o Płakowicach. W tej niegdysiejszej wsi, obecnie części Lwówka Śląskiego, w latach 50-tych XX wieku przebywało ponad tysiąc sierot z Korei Północnej. To była tajna misja polskiego rządu, która niosła pomoc komunistycznej Korei Północnej po wojnie, którą ta toczyła z sąsiednią (obecnie) Koreą Południową.


Teoretycznie nikt w Polsce nie miał o tym wiedzieć. Kraj przecież sam się mozolnie odbudowywał po II wojnie światowej, wszędzie były niedobory, więc społeczeństwo raziłoby w oczy, że rząd wydaje ogromną sumę pieniędzy nie na potrzeby rodaków. Mieszkańcy samych Płakowic też nic nie mieli wiedzieć, ale wieść gminna niesie się szybko. Teoretycznie nikt nic nie wie, ale wszyscy widzą i szepczą. 

Tajny ośrodek w Płakowicach dla koreańskich sierot, których rodzicie zginęli w bratobójczej wojnie miał być miejscem czasowego pobytu, podczas którego dzieci te zdobędą odpowiednią wiedzę i wykształcenie, które miało być wykorzystane do powojennej odbudowy komunistycznego kraju w Azji. Nauczycielami byli Polacy, ale ich pracy bacznie przyglądali się opiekunowie z Korei. Dzieci miały być wychowywane na sposób koreański – wojskowy dryl, zero pobłażania, żadnych czułości, tylko praca, nauka i bezwzględne posłuszeństwo. Podobnie mieli zachowywać się koreańscy dorośli opiekunowie. Oczywiście - im pobyt dzieci trwał dłużej, tym bardziej zacieśniały się relacje polsko – koreańskie i rozluźniały sztywne reguły zachowań.  Rozwijały się przyjaźnie, wśród dorosłych krystalizowały się związki, z których narodziło się później potomstwo. Lata pobytu Koreańczyków w Płakowicach i polskiej kadry wychowawczo-administrującej zupełnie zmieniły, początkowo sztywne i nieufne, relacje międzyludzkie.


„Skrzydło anioła” to świetny literacki reportaż o tym nieznanym wycinku PRL-u, którego historia rozegrała się na Dolnym Śląsku. Pomysł na książkę pojawił się dzięki koreańskiemu nagrobkowi, który wciąż istnieje na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. Po nitce do kłębka Jolanta Krysowata odkrywa i śledzi los nie tylko 13-letniej Kim Ki Dok cierpiącej na niezwykle rzadką i agresywną chorobę, ale odkrywa również życiorys doktora Partyki – specjalisty w stacji krwiodawstwa i dochodzi wreszcie do wątku koreańskiego domu dziecka w Płakowicach.

„Skrzydło anioła” czyta się jak dobrej klasy książkę detektywistyczną, z tą różnicą, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Brawo dla autorki również za ciekawie poprowadzoną fabułę obyczajową. Krok po kroku autorka odkrywa sekrety koreańskie, wnika skąd wzięło się tak wielkie zaangażowanie lekarza w chorobę młodej pacjentki, jak wyglądały początki zawiązywania przyjaźni i romansów oraz między wierszami wyjaśnia, dlaczego związki polsko – koreańskie nie były mile widziane. 
Autorka wykonała kawał dobrej roboty, gorąco polecam lekturę.


6/6
_______________________________
Jolanta Krysowata – „Skrzydło Anioła. Historia tajnego ośrodka dla koreańskich sierot” (wyd. Świat Książki)

Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Polacy nie gęsi, czyli czytamy polską literaturę


6 komentarzy:

  1. Tak mało się mówi o Korei Pn., że każda książka na temat tego kraju jest na wagę złota :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ściślej - tak mało się o niej wie. Ale trudno, aby było inaczej, skoro dyktatura mocno skrywa swoje sekrety.

      Usuń
  2. Korea Północna to wielka niewiadoma. Oglądałam kilka filmów dokumentalnych na temat życia w tym kraju - zatrważające. Muszę poszukać tych książek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszmy się, że żyjemy w takim kraju, a nie w Korei Północnej...

      Usuń
  3. Bym chciała kupić tą książkę ale wszędzie jest niedostępna. Koleżanka się bardzo interesuje tym tematem. Czy jest możliwość kupić tej książki od pani?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ale dawno nie mam jej już w swoim księgozbiorze.

      Usuń


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...