niedziela, 24 lutego 2019

Bogate wnętrze, czyli rzecz o wyklejkach. Część XIII - miksy


Cóż za niespodzianka! Może i moja szafa pod kątem ilości ubrań jest minimalistyczna, ale dysk mojego komputera zwanego Pawełkiem wcale do minimalistycznych nie należy.
Czy zdarzyło się Wam choć raz wyciągnąć z szafy jakąś sztukę odzieży (jeszcze z metką), o której zakupie dawno zapomnieliście? ;) Ja dla odmiany na dysku Oczko natknęłam się na folder z 2017 roku z poniższymi zdjęciami do wpisu, który nie powstał. Do dzisiaj :)


Połowy książek z tego zbioru nie ma już na moich półkach, zatem niech już nie czekają z wpisem pozostałe, które pokrywają się kurzem jeszcze w moim domu ;)



Olga Tokarczuk, Księgi Jakubowe, Wydawnictwo Literackie 2014








Boel Westin, Tove Jansson, Mama Muminków (przekł. ze szwedzkiego Bogumiła Ratajczak), wyd. Marginesy 2012






Michel Brezillon, Encyklopedia Kultur Pradziejowych (przekł. z franc. Jerzy Gąssowski), Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1981






Anna Borkiewicz-Celińska, Batalion "Zośka", Państwowy Instytut Wydawniczy 1990








Avrom Bendavid-Val, Niebiosa są puste, wyd. Świat Książki 2012






Bolesław Prus, Pharaoh (wersja w przekładzie angielskim Christopher Kasparek), 
Polestar Publications 2001








Marek Łebkowski, Danuta Łebkowska, Kuchnia polska, wyd. Tenten, Warszawa 1993






Andrzej Zygmuntowicz, Encyklopedia Sztuki Kulinarnej, 19 - Koktajle, wyd. Tenten 1991





niedziela, 17 lutego 2019

Jackoteka: O kotach w Dniu Kota. Przegląd książek


W Dniu Kota nie może zabraknąć kotów. W domu oprócz dwóch prawdziwych futer mruczących, mamy również na stanie w Jackotece kilka książek o kotach.


Nie może być inaczej, skoro obok ptaków, to ulubione zwierzęta Jacka. No dobrze, są jeszcze psy, które hauczą ("koty miauczą, pieski hauczą"), ale dzisiaj zróbmy miejsce tylko dla tych z rodziny Felis catus.





Prześliczna marokańska opowieść o kotach i oczekiwaniu na dziecko. Więcej o książce napisałam tutaj.








Ewa Kozyra-Pawlak (tekst i ilustracje). Ja, Bobik, czyli prawdziwa historia o kocie, który myślał, że jest królem, wyd. Nasza Księgarnia 2018



Bobik to samozwańczy królewicz, który trafia do nowego domu i natychmiast obejmuje w nim panowanie nie tylko nad swoimi opiekunami, ale również zwierzętami, domowymi sprzętami i wszelkimi powierzchniami, na których można się położyć i spać snem sprawiedliwego.



Urocza, krótka historyjka z wycinankowymi ilustracjami autorstwa pani od tych pięknych ptaków i motyli. Bobik jest na tyle uwielbianą książką, że Jacek nawet swoją osobistą kocią maskotkę na powyższym zdjęciu nazwał Bobikiem.


Galia Bernstein (tekst i ilustracje), Jestem kotem (I am a cat, przekł. Magdalena Korobkiewicz), wyd. Nasza Księgarnia 2018


Malutki, grubiutki szary kotek Felek próbuje przekonać dzikie koty, że on także jest kotem. Dzika ferajna próbuje go przekonać, że to nie jest możliwe. Okazuje się jednak, że wszyscy z nich mają kilka wspólnych cech, które bez wątpienia je łączą.





Krótki, zabawny tekst, przyjemne dla oka ilustracje; książkę na półce mamy od niedawna, ale już na dobre uplasowała się na wysokim miejscu w rankingu ulubionych.



Dorota Gellner (tekst), Ewa Poklewska-Koziełło, Portrety, wyd. Bajka 2018



Koty, jak to koty - myślą, że są we wszystkim najlepsze. Ten kocur na przykład postanowił, że będzie wielkim malarzem i zaczął malować portrety innym zwierzętom. I żadne ze sportretowanych (nie licząc gęsi, ale to inna historia) nie było zadowolone z wizji kota. Ostatecznie obrażony Kocur postanowił spełniać się jako malarz mniej wymagających obiektów, to jest ławek i płotów w parku.





Uwielbiam ten rymowany i śmieszny tekst. Znam go na pamięć i z wielką przyjemnością czytam Jackowi z głosowym podziałem na role. 



Marcin Baran (tekst), Agnieszka Żelewska (ilustracje), Kłopoty z mlekiem dla kota, wyd. Egmont Edukacyjny


Adam ma kotkę Madę, która lubi mleko. Ale kiedy w lodówce zabrakło mleka oboje wybierają się w poszukiwaniu butelkowanych zapasów do sklepu, fabryki i na wieś.




Jeden z niewielu przypadkowych, ale bardzo trafionych książkowych zakupów. Kupiona na szybko jako lektura do tramwaju. Ta bardzo krótka historyjka; forma książki wprawdzie jest dedykowana dla dzieci uczących się czytać (z tej serii mamy również między innymi książeczkę o psotnym ptaku Franku), ale na czas wspólnych podróży po mieście jest idealna. Zresztą czytana na dobranoc również ;)



Anita Głowińska (tekst i lustracje), seria książeczek o Kici Koci, wyd. Media Rodzina



Seria o Kici Koci to chyba książeczki z najbrzydszymi ilustracjami w naszej kolekcji. Gdybym się miała nimi sugerować, nigdy bym nie kupiłabym żadnej Kici Koci. Jednak fama głosi, że dzieci je bardzo lubią. Postanowiłam to sprawdzić i faktycznie na życzenie Jacka czytane były już z milion razy ;)





Kicia Kocia to historie opisujące świat z poziomu przedszkolaka. I myślę, że to właśnie jest ten myk, dzięki któremu dzieci uwielbiają Kicię Kocię. Jacka na przykład oswoiła z wizytami u lekarza i zachęciła do picia koktajli.



Julian Tuwim (tekst), Maciej Szymanowicz (ilustracje), Kotek, wyd. Grupa Wydawnicza Foksal - Wilga 2015


Na zakończenie jeszcze słówko o Tuwimowskiej krótkiej formie. wszak jak koty, to nie mogło zabraknąć wierszyka o kocie. Nasze koty mleka nie piją (zresztą żadne koty pić go nie powinny), więc Jacek często zamienia "mleko", na "mięsko". Czytamy często w jednym secie z Lokomotywą i Ptasim radiem.




czwartek, 14 lutego 2019

O innym obliczu miłości. Katarzyna Klejnocka i Jarosław Klejnocki, Próba miłości. Jak pokochać cudze dziecko oraz Łukasz Filip - Dom przy Zielonej (reportaż)


Dzisiaj mamy święto miłości - Walentynki. Niektórzy je obchodzą z całą ceremonią, innych nie obchodzą one wcale. Kojarzą się z czerwonymi serduszkami, zakochanymi parami, bukietami kwiatów, czekoladkami i… koronkową bielizną dla kobiet (Na Facebooku od kilku dni wyświetlają mi się często reklamy właśnie z takimi produktami). Zatem to dzień zarezerwowany głównie dla miłości zmysłowej. Ale miłość przecież niejedno ma imię…
Od kiedy jestem mamą odkryłam inny rodzaj miłości. Zaskakujący bogatym ładunkiem emocji - wszelakich. To miłość piękna, ubogacająca, ale również bardzo wymagająca. To życiowy sprawdzian z empatii i cierpliwości. 

A jak taki sprawdzian przechodzą osoby, które wychowują nie swoje (biorąc pod uwagę biologiczne i/lub prawne kryterium) dziecko? Bo je adoptowali, przysposobili lub wychowują je w ramach rodziny zastępczej? Jest łatwiej, czy trudniej? To chyba bardziej skomplikowane, aby odpowiedzieć tak lub nie.



Po lekturze książki małżeństwa Klejnockich, którzy adoptowali nastolatkę będącą prawie u progu dorosłości i reportażu o wieloletniej "matce" z wioski SOS w Biłgoraju, nasunęła się pewna myśl, że rodzina zastępcza jest często traktowana jako swego rodzaju poczekalnia, bezpieczne schronienie na jakiś czas, ale utrzymanie w niej harmonijnego balansu uczuć jest wielokrotnie trudniejsze, niż w rodzinach opartych na więzach krwi. Dzieci i dorośli mają w niej często sprzeczne oczekiwania, a ewentualne wzajemne uczucie, to efekt wieloletniej ciężkiej codziennej pracy. Nie jest to oczywiście regułą, ale nie można też stanowczo powiedzieć, że rodzina niebiologiczna i biologiczna na starcie zaczyna z tego samego emocjonalnego pułapu.

Sytuacje prowokują pytanie: czy Asia potrafiła zakorzenić się w naszej rodzinie, czy nasze wysiłki przyniosły jakiś efekt, czy też jesteśmy przez nią traktowani poniekąd instrumentalnie, jako opiekunowie, którzy od domu dziecka przejęli obowiązki dbania o nią? Nie wiem, czasem czułam się mocno rozczarowana.*

Państwo Klejnoccy relację z adoptowaną córką Asią opisali jako piękną, ale i ogromne trudną. Podobnie również wybrzmiały słowa w reportażu Łukasza Filipa. Dziecko, które część  życia spędza w placówce wychowawczej jest nią niejako skażone; bezduszność biurokratycznych procedur, dyskomfort życia, brak prywatności, wychowawcy często pozbawieni empatii traktujący wychowanków surowo i zimno kształtują dziecko, które uczy się, że aby przetrwać musi przybrać maskę. Kiedy już trafia do nowej rodziny, musi na nowo nauczyć się, że okazywanie emocji i miłości jest bezpieczne, normalne i nie zrani. System nauczył je, że przetrwanie zależy od tego, że coś trzeba dla siebie ugrać, dostać, a dorośli służą właśnie do tego, aby to spełniać. Jakże smutne zderzenie z rzeczywistością doznają przybrani rodzice. Tym bardziej, że nawet pomimo najlepszych chęci, starań i całego uczucia - granica uzyskania przez dziecko pełnoletności jest często swoistą cezurą, w której życie mówi "sprawdzam!". 

Oba zakończenia: książki i wywiadu w Piśmie są trudne do jednoznacznego podsumowania, że wszystko się udało, że los był po stronie rodzin i tych dzieci, że wypracowane setkami chwil, godzin i sytuacji uczucie miłości zwyciężyło i pokonało pewną barierę obcości.
Od biologicznych rodziców i całej tej genealogicznej plątaniny nie tak łatwo się odłączyć. Nie wszyscy się z tym zgodzą, bo przecież w rodzinach bywa różnie, czasem lepiej się z nią wychodzi tylko na zdjęciach, z nawet biologicznymi matkami i ojcami relacje również bywają często skomplikowane, ale ich start to bardziej tabula rasa, a nie palimpsest. A już nawet to determinuje, że rodząca się miłość rodzica do dziecka i dziecka do rodzica zaczyna się zupełnie inaczej…


_____________________
* Katarzyna Klejnocka, Jarosław Klejnocki, Próba miłości. Jak pokochać cudze dziecko, 
wyd. Czarne 2014, Seria Bez Fikcji o…

Łukasz Filip, Dom przy Zielonej (reportaż), Pismo. Magazyn Opinii, Styczeń 2019 Nr 1 (13), 
s. 16-24

poniedziałek, 11 lutego 2019

Jackoteka: I znowu ptaki! Anne Crausaz (tekst i ilustracje) - 52 tygodnie


I znowu ptaki! Przyjmijmy, że wrzucenie tego wpisu w tag Jackoteki to tylko taka umowna rzecz, bo po prawdzie tę książkę bardziej kupiłam dla siebie, niż dla Jacka. Owszem mój mały ornitolog chętnie ją ze mną przegląda, no ale nie będę specjalnie tutaj czarować - ja po prostu chciałam mieć tę książkę. I oto okazuje się, że bycie rodzicem daje czasem do ręki niespodziewane argumenty ;) Żarcik taki.


Jak można zobaczyć na poniższych zdjęciach - ilustracje są bardzo oszczędne w formie. Zresztą i treść książki jest bardzo minimalistyczna i konkretna - oto 4 pory jednej jabłonki; drzewo przebudza się po zimie, puszcza pąki, rozwijają się liście, z biegiem miesięcy zakwita, kwiaty dojrzewają w owoce, a po lecie spadają nie tylko jabłka, ale i liście po zmianie koloru opadają na ziemię. Przymrozek i padający śnieg zatacza koło życia. Zima, wiosna, lato, jesień i znowu zima - cały cykl podczas którego drzewo gości rozmaite ptaki. I właśnie te ptaki stanowiły asumpt do wyłożenia kwoty w księgarni ;)



Tej samej autorki polecam równie przyjemną książeczkę o pewnym marzycielskim ślimaku. Więcej o niej napisałam tutaj.
Memory z ptakami z pierwszego zdjęcia prezentowałam tutaj.





Anne Crausaz (tekst i ilustracje), 52 tygodnie (L'oiseau sur la branche, przekł. z franc. Anna Nowacka-Devillard, konsultacje ornitologiczne Witold Muchowski), wyd. Widnokrąg 2017 wyd. II
















Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...